niedziela, 24 kwietnia 2011

Recenzja: Rozgwiazda - Peter Watts

Peter Watts, kanadyjski pisarz i biolog morski, w swojej debiutanckiej powieści zabiera nas w pełną niebezpieczeństw podróż na dno oceanu, w niezgłębiony mrok, gdzie wszystko jest niewiadomą, do królestwa morskich stworów i ogromnego ciśnienia. Do miejsca, w którym jedyną osoba, na której możesz polegać jesteś tylko Ty.

Akcja „Rozgwiazdy”, pierwszego tomu trylogii, dzieje się w niedalekiej przyszłości, w której ludzie skierowali swój wzrok ku niezbadanym terenom ziemskiego globu, jakimi są morskie głębiny. Trzy kilometry pod powierzchnią Pacyfiku, pośród klifów i rowów Grzbietu Juan de Fuca zbudowana został jedna z elektrowni czerpiących energię z prądów geotermalnych, stanowiących obecnie główne źródło elektryczności dla całego wybrzeża. Jednak praca na takiej głębokości niesie ze sobą ogromne niebezpieczeństwo, trudne warunki pracy i duży stres. W tracie poszukiwań najlepszych osób do tego typu zajęcia okazuje się, że idealnymi kandydatami na ryfterów są jednostki, które w trakcie swojego życia przystosowały się do przebywania w niebezpiecznym otoczeniu. Pracownikami stacji Beebe zostają ludzie doświadczeni przez los, aspołeczni, naznaczeni przez innych, wykluczeni z ram społeczeństwa, przyzwyczajeni do obrażeń cielesnych oraz ciągłego stresu. Wśród nich znajdziemy osoby wykorzystywane w dzieciństwie, niedoszłych samobójców, nałogowców czy nawet pedofila. Autor nie bawi się w konwenanse, wybiera takie osoby, dla których życie w morskiej otchłani zdaje się być jedynym miejscem, w którym mogą w miarę normalnie funkcjonować. To, co przeżyli wcześniej wyrobiło w nich indywidualny mechanizm obronny, który pozwala im pracować w takich warunkach. Nikt jednak nie przewidział, że ręku wyrzutków oraz tych, którymi wszyscy pogardzają znajdą się losy całej ludzkości, w otchłani czai się bowiem coś o wiele groźniejszego niż to, z czym ludzkość miała dotąd do czynienia.

Autor przedstawia nam fascynującą i wciągająca opowieść, która dostarcza niemałych doznań oraz emocji. Fabuła w książce toczy się spokojnie, poznajemy życie w stacji i na zewnątrz, pracę przy obsłudze elektrowni oraz relacje, jakie zachodzą pomiędzy poszczególnymi ryfterami. Z czasem akcja nabiera tempa oraz kolorytu, wzrasta napięcie, mamy kilka naprawdę ekscytujących oraz mrożących krew w żyłach momentów, niejednokrotnie drastycznych i szokujących. Watts wie jak potęgować odpowiednie odczucia i wywoływać u czytelnika stosowne wrażenia. Cały czas towarzyszy nam aura grozy, tajemniczości i uczucie ciągłego zagrożenia, oraz strach przed tym, co nieznane.

Opisy fauny i flory istniejącej na dnie są niebywale realistyczne, wiarygodne i niezwykle sugestywne. Trzeba przyznać, że autor odwalił kawał dobrej roboty, przedstawiając życie w morskiej czeluści oraz mieszkańców tej krainy. Nie ma, co się zresztą dziwić, patrząc na jego wykształcenie. Pisarz wychodzi naprzeciw czytelnikowi i wyjaśnia, co trudniejsze pojęcia oraz przytaczane procesy czy występujące zjawiska. Dzięki temu nie trzeba posiłkować się innymi źródłami, a do tego wszystko to robi w sposób przystępny i ciekawy, używając prostego oraz zrozumiałego języka. Jednak opisy niektórych rzeczy jak na przykład skutków przebywania w takich warunkach czy zmagań ryfterów z niektórymi stworami tylko potęgują wrażenie ciągłego zagrożenia.

Siłą powieści są bohaterowie, znakomicie skonstruowani, niezwykle złożeni i emocjonalni, czynnie biorący udział w toczących się wydarzeniach, zaznaczający swoja obecność słowami oraz działaniami. Jednostki dynamiczne, zmieniające się pod wpływem otoczenia, w jakim się znalazły. Ryfterzy, to ludzie zmodyfikowani tak by żyć w trudnych warunkach panujących na dnie Pacyfiku, dla których praca staje się życiem i celem samym w sobie, a głębia jedynym miejscem, w którym chcą przebywać. Czarnym charakterem tej powieści nie jest coś nadprzyrodzonego, zagrożenie z kosmosu czy cud techniki, ale sam człowiek oraz mroczne zakamarki jego duszy i to, co kryje w sobie. Przeszłości i dokonane wybory ukształtowały ryfterów, determinują ich losy oraz działania, przez co zło jest w swej postaci przerażające i namacalne.

„Rozgwiazda”, to pozycja, która zaciekawi i wciągnie nawet najbardziej wymagającego czytelnika. Książka, którą po prostu trzeba przeczytać. Zdecydowanie polecam.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu:



Wydawnictwo: Ars Machina
Seria: Rifters (#1 w serii)
Rok wydania oryginału: 1999
Liczba stron: 370
Format: 12 x195 mm
Oprawa: miękka
Data wydania: kwiecień 2011
Cena detaliczna: 37,90 zł

1 komentarz:

  1. Ciekawa fabuła,nie powiem żeby mnie nie zainteresowała ta książka.
    Dobra recenzja.:)

    OdpowiedzUsuń