sobota, 16 lipca 2011

Mój własny diabeł - Mike Carey [recenzja]

"Mój własny diabeł" to bezpretensjonalna mieszanka urban fantasy, horroru i kryminału. Londyn, demony i duchy oraz doskonale prosperujący egzorcyści to elementy zgrabnej, pełnej napięcia, ale i poczucia humoru fabuły. Przewrotna opowieść o egzorcyście, zwyczajnym człowieku o niezwykłych możliwościach, który zostaje wplątany w makiaweliczną intrygę. Rozpoczyna się banalnie, stopniowo fabuła nabiera tempa i kolorytu. Napięcie gwałtownie rośnie – pojawiają się duchy i demony, w tle przestępczy półświatek Londynu, a całość zmierza do zaskakującego finału.

Mike Carey to twórca, który do tej pory dał się poznać jako autor świetnych komiksów, takich jak „Hellblazer” czy „Lucyfer”. „Mój własny diabeł” jest powieściowym debiutem pisarza. To historia z pogranicza urban fantasy, horroru i kryminału – bardzo sprawnie napisana, bezpretensjonalna, momentami zabawna. Oryginalna wizja świata stworzona przez autora jednocześnie oczarowuje i przeraża. Kunsztownie i zmyślnie prowadzona intryga zaciekawi nawet naprawdę wymagającego czytelnika.

Akcja rozgrywa się w Londynie, odmiennym od znanego nam, realnie istniejącego brytyjskiego miasta. Na ziemi masowo zagościły duchy, demony, zombie i łaki (zwierzęta opanowane przez ludzkie duchy). Teraz, po dziesięciu już latach, ich obecność stała się czymś zwyczajnym dla mieszkańców metropolii, integralną częścią ich codziennego życia. Pojawiły się nowe religie i ewangelie, a popyt na usługi duchowe stał się tak duży, że egzorcyści ogłaszają się w gazetach niczym prywatni detektywi.

Głównym bohaterem opowieści zostaje jeden z nich, Felix Castor. To świetnie skrojona postać, o intrygującej osobowości i twardym charakterze. Odznacza się specyficznym poczuciem humoru i sprytem. Ot, typ bohatera idealnego – interesującego, acz nieustępliwego i bezlitosnego, naznaczonego piętnem tragizmu. Choć cyniczny, i chwilami bezwzględny, zyskuje sympatię czytelników. Bohaterowie towarzyszący Castorowi to postacie równie oryginalne, jedyne w swoim rodzaju, dziwnie ujmujące swą powierzchownością. Bo tak naprawdę „Mój własny diabeł” nie jest wyłącznie opowieścią o duchach, demonach i tajemniczym morderstwie, ale również – a może przede wszystkim – o upadkach, jakie zdarzają się ludziom, wyborach, które determinują ich losy. Plastyczność wizji postaci wykreowanych przez Careya sprawia, że stają się nam one bardzo bliskie.

Książka rozpoczyna się spokojnie, niczym niewinna powieść przygodowa. Prowadzeni przez głównego bohatera śledzimy przebieg wydarzeń. Stajemy się niemymi świadkami tego, jak łatwa z pozoru praca przekształca się w walkę na śmierć i życie. Akcja nabiera szybkiego tempa, a nasz egzorcysta w pogoni za rozwiązaniem zagadki plącze się w niedomówieniach. Nie wiadomo już, co jest prawdą, a co fałszem. Całość w aurze napięcia i tajemniczości zmierza do nieoczekiwanego i zaskakującego finału.

„Mój własny diabeł” to niezwykle zajmująca lektura – pełna soczystych, sarkastycznych dialogów, bogata w kulturowe odniesienia, przyprawiona szczyptą prawdziwie zabawnego czarnego humoru. Czas spędzony w towarzystwie książki Mike`a Careya to kilka godzin przedniej rozrywki i prawdziwej czytelniczej przyjemności w atmosferze odprężenia od codziennych, przyziemnych trosk.

Recenzja ukazała się na portalu Histmag.org

Autor: Mike Carey
Tytuł: Mój własny diabeł
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 18 kwietnia 2008 r.
Wydawca: Wydawnictwo MAG
Liczba stron: 400
ISBN-13: 978-83-7480-081-5
Cena: 29,99 zł

Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:

4 komentarze:

  1. Chętnie dałabym jej szansę:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Już kiedyś miałam ją na oku, ale jakoś zwątpiłam - teraz znowu chcę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie przeczytam, świetna recenzja :d

    Pozdrawiam ! :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajna rzecz. Jeśli łączyć fantastykę z kryminałem to albo tak jak zrobił to autor "Modyfikowanego węgla", albo właśnie jak Mike Carey. Dobrze skrojony,Chandlerowski bohater stanowi jedną z większych zalet książki.
    Bardzo dobra recka!Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń