niedziela, 7 sierpnia 2011

Coś z Nightside - Simon R. Green [recenzja]

Simon R. Green zabiera nas w pełną przygód podróż poza granice naszej wyobraźni, do fascynującego i niebezpiecznego świata ukrytego pod Londynem. W tym miejscu ziszczą się wasze najskrytsze marzenia i ożyją najgorsze koszmary.  Witajcie w Nightside, dzielnicy, w której wszystko jest możliwe i dostępne, a każda nawet najbardziej dziwna zachcianka może być spełniona. Nightside rządzi się jednak swoimi własnymi prawami, których trzeba bezwzględnie przestrzegać i zasad wedle, których należy postępować, biada temu, kto się do nich nie zastosuje. Tutaj zawsze jest 3 rano, a przez ulice przetaczają się przybysze z wszystkich możliwych miejsc, światów i czasów. To miejsce niebezpieczne, w którym lepiej nie pojawiać się bez konkretnej i naglącej potrzeby.

John Taylor przez ostatnie 5 lat wiódł spokojne życie, jako prywatny detektyw, zajmując się sprawami pozornie nie do rozwiązania. W tym celu wykorzystywał swój niebywały talent do odnajdywania ludzi i rzeczy, zdolność, którą odziedziczył po matce, której nigdy nie poznał. Kiedy w jego biurze pojawia się bogata kobieta i prosi go o odszukanie zaginionej córki, oferując niebagatelne wynagrodzenie, John długo się nie zastanawia, łamie daną sobie obietnicę i wyrusza do miejsca, do którego obiecał sobie już nigdy nie wracać. Jednak łatwe na pierwszy rzut oka zlecenia szybko zamienia się walkę na śmierć i życie, której stawka zależy od tego, kto jest w stanie więcej poświęcić.


Simon R. Green, w pierwszym tomie niezwykłej serii, zaprasza nas do miejsca, w którym wszystko może się zdarzyć i z reguły ma miejsce. „Coś z Nightside” łączy w sobie elementy suspensu, kryminału w stylu noir, horroru i romansu tworząc mieszankę iście wybuchową, swoistą satyrę socjopolityczną. Każdy znajdzie tu coś w sam raz dla siebie i bynajmniej nie będzie się nudził. Fabuła jest pełna wartkiej akcji, a punkty zwrotne pojawiają się w najmniej oczekiwanych momentach. Mamy czarny humor połączony z ciętym dowcipem oraz sarkastycznymi i soczystymi dialogami. Kunsztownie i chytrze zawiązana intryga zainteresuje nawet naprawdę wymagającego czytelnika. Wizja świata stworzonego przez autora przeraża i jednocześnie oczarowuje swoim rozmachem i dokładnością. Liczne opisy pojawiające się w trakcie lektury są niezwykle sugestywne i wiarygodne, co wymiernie przekłada się na wrażenia wyciągane w trakcie czytania.

Historia, którą przedstawia Green tak naprawdę skupia się na Taylorze i jego pochodzeniu. W trakcie poszukiwań zaginionej nastolatki dowiadujemy się nieco o jego przeszłości, o powodach ucieczki z Nightside, ale również o jego przyszłości dzięki piaskom czasu. John, to świetnie skonstruowana postać, twardy i bezwzględny detektyw, który nie cofnie się przed niczym by doprowadzić sprawę do takiego albo innego zakończenia. Bohater odznaczający się specyficznymi cechami charakteru – cyniczny, nieustępliwy i bezlitosny, o specyficznym poczuciu humoru. Postacie, które mu towarzyszą to jednostki oryginalne, jedyne w swoim rodzaju, a do tego żywe i niepozwalające o sobie zapomnieć. Każda z nich ujmuje swoją powierzchownością, usposobieniem i osobowością.

„Coś z Nightside” to pozycja zajmująca, która czyta się szybko i co ważne przyjemnie. Napisana prostym i zrozumiałym językiem powieść, mimo że cienka to jednocześnie wypakowana jest po brzegi wyobraźnią, ogromną dawką rozrywki i emocji. Idealna pozycja dla osób, które szukają czegoś ciekawego i wciągającego do czytania.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu:



Wydawnictwo: Fabryka Słów
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 224
Rok wydania: 2011
Wymiary: 12.5 x 20.5 cm
ISBN: 978-83-7574-372-2
Tłumaczenie: Repeczko Mateusz



Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:


1 komentarz:

  1. Książka ciągle czeka na przeczytanie, wygrana rok temu w konkursie....

    OdpowiedzUsuń