wtorek, 4 października 2011

Nazwanie bestii - Mike Carey [recenzja]

Castor wpadł w nie lada tarapaty, przez własną głupotę, arogancję i niepotrzebne ryzyko doprowadził do ucieczki Asmodeusza, demona zamieszkującego ciało jego najlepszego przyjaciela. Niewinna kobieta straciła życie, a jej córka zapadła w śpiączkę; nikt, kto zetknął się z Felixem nie może czuć się bezpieczny – nieliczni przyjaciele, którzy mu pozostali muszą mieć się na baczności. On sam coraz bardziej stacza się, topiąc smutki w morzu taniej whisky, jeszcze bardziej zmęczony życiem i przygnębiony. Kolejne makabrycznie okaleczone ciała znaczą drogę, jaką podąża książę piekieł.

Fix musi wziąć się w garść i sprostać niemożliwemu na pozór zadaniu: przepędzić tego, który zawładnął ciałem i duszą jego kumpla, nie zabijając przy okazji gospodarza. By tego dokonać, musi sprzymierzyć się z profesor Jenną-Jane Mulbridge i z jej zespołem egzorcystów, wśród których jest ktoś, kto bynajmniej nie życzy mu dobrze. Współpraca z dawną szefową to jak paktowanie z diabłem, jednak Felix dla przyjaciela gotów jest do największych poświęceń. Nic jednak nie idzie po jego myśli – bohater gubi się w niedomówieniach, coraz więcej pytań pozostaje bez odpowiedzi, a poszukiwania nie przynoszą skutku. Nie wiadomo, co jest prawdą a co fałszem, gdzie przebiega granica między tym, co dobre i złe – czy w ogóle takowa istnieje. Demon coś knuje i nie jest to nic przyjemnego – za wszystko, czego doświadczył wystawi egzorcyście rachunek z lichwiarskim procentem. Rozpoczyna się walka na śmierć i życie, pojedynek, w którym tylko jedna strona może zwyciężyć.

Mike Carey powraca z kolejną powieścią z cyklu o przygodach Felixa Castora, człowieka o niezwykłych umiejętnościach, specjalizującego się w usługach duchowych. Piąte spotkanie z prywatnym egzorcystą to swoiste zwieńczenie cyklu, ostateczny rozrachunek z Asmodeuszem – Fix musi zmierzyć się ze swoim najgroźniejszym wrogiem i jednocześnie naprawić największy błąd, jaki popełnił w życiu. Carey przedstawia przewrotną historię z pogranicza urban fantasy, kryminału i horroru – sprawnie i bezpretensjonalnie napisaną, z dozą czarnego humoru i ciętego dowcipu. Autor pokazuje, że z każdym tomem jego warsztat pisarski jest coraz lepszy – pisząc zdaje się on patrzeć poza horyzonty zdarzeń, omijając utarte i wyeksploatowane schematy – jest kreatywny i elastyczny, nie boi się myśleć niekonwencjonalnie i improwizować, co tylko pozytywnie wpływa na jego twórczość.

Nazwanie bestii, to zajmująca i niezwykle intrygująca pozycja. Fabuła jest ciekawie i inteligentnie zarysowana, a do tego wciągająca. Akcja ze swoimi momentami przełomowymi i niespodziewanymi punktami zwrotnymi jest wartka i trzymająca w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Płynna i równa narracja, prosty i zrozumiały język bez niepotrzebnych wtrąceń, pozwala na szybką i przyjemną lekturę. Czytelnik wprowadzany jest w rozgrywające się wydarzenia powoli i stopniowo, autor dawkuje informacje w idealnych proporcjach, odpowiednio dobierając nastrój do tego, co aktualnie dzieje się na kartach jego powieści. Pisarz wie jak budować odpowiedni nastrój i potęgować w Czytelniku niesamowite emocje. Mamy ciekawie i kunsztownie zawiązaną intrygę, realistyczne i sugestywne opisy, mrożące krew w żyłach, a także atmosferę niepokoju i tajemnicy oraz nieszablonowe postacie, które ujmują swoją powierzchownością. Wszystko to dostarcza niemałych wrażeń, pozwala łatwo odnaleźć się w historii i uzyskać pełniejszy obraz.

Mike Carey kończy we wspaniałym stylu, zbiera prawie wszystkie rozproszone we wcześniejszych tomach wątki i pozostawione bez odpowiedzi pytania w jedną całość, stopniowo wyjaśniając wszystkie nurtujące nas sprawy. Nadal jednak nie odkrywa przed nami tajemnicy pojawienia się na tym świecie duchów, demonów, zombie i reszty niecodziennych osobników. Trudno stwierdzić, by zakończenie było jakoś szczególnie szczęśliwe – na pewno jest satysfakcjonujące, a zaproponowane przez autora rozwiązanie nieoczekiwane i pozostawiające nadzieję na kolejny tom.

Kolejne spotkanie z Castorem to jak powrót dobrego przyjaciela, na którego czekaliśmy z niecierpliwością. Książką jest pozycją godną polecenia, jedną z lepszych w cyklu, o ile nie najlepszą. Zanim jednak sięgnięcie po ten tom, polecam zapoznać się z pozostałymi, bo naprawdę warto.

 
Recenzja ukazała się na portalu:



Wydawnictwo: Mag
Tytuł oryginału: The Naming of the Beasts
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Data wydania: 19 sierpień 2011
Wydanie: I
ISBN: 978-83-7480-207-9
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Liczba stron: 480
Cena: 37,00 zł
Tom cyklu: 5


Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:


1 komentarz:

  1. Aż pięć tomów cyklu... Nie wiem, czy mam aż tyle samozaparcia (i pieniędzy), by się za niego brać :) Ale już kiedyś mnie zaintrygował, więc może...

    OdpowiedzUsuń