czwartek, 17 listopada 2011

Aparatus - Andrzej Pilipiuk [recenzja]

Posłuchaj jak bije dzwon, którego dźwięk zamiast wolności zwiastuje koniec. Zmierz się z tym, co nienazwane, zanurz się w tajemnicy i odkryj prawdę na temat rzeczy i zjawisk, które mogą odmienić oblicze świata. Sprawdź, kto tak naprawdę rezyduje w warszawskich Łazienkach, posłuchaj opowieści o świerku lutniczym i sprawdź ponure skutki lenistwa oraz nieuctwa. Aparatus to pokusa, owoc zakazany, chęć zmierzenia się z tym, co niezbadane, kuriozum, które czeka na wyciągnięcie ręki. Otwórz i przekonaj się, co ze sobą niesie, wsłuchaj się w zew i ruszaj na spotkanie przygody.

Andrzej Pilipiuk jest pisarzem wyjątkowo płodnym, śmiało można stwierdzić jednym z poczytniejszych w Polsce jest chodzi o scenę fantastyczną, który cieszy się niesłabnącą popularnością, posiadający tyle samo zwolenników, co przeciwników. Piewca polskości w najbardziej patriotycznym sensie, miłośnik truskawkowej pryty, który wypuścił na świat gromadę niebanalnych bohaterów literackich, co do jednego niezwykłych, oryginalnych i jedynych w swoim rodzaju. Jak na „Wielkiego Grafomana” przystało autor kocha pisać – to mu się chwali – i nie boi się tego pokazywać.


„Aparatus” to kolejna, czwarta już antologia opowiadań bezjakubowych, która pojawiła się na księgarskich półkach. Pilipiuk stworzył niezły, zajmujący i co ważne w miary wyrównany zbiór, co samo w sobie zasługuje na szacunek i uznanie, w którym znalazły się zarówno teksty nowe, nigdy wcześniej niepublikowane, jak i takie, który pojawiły się już w innych miejscach. Tematyka utworów jest różnorodna, opowiadania przesiąknięte są historią, tradycją i kulturą, legendami i nawiązaniami do popkultury. Obok tekstów poważnych, mamy również takie, które zawierają elementy humorystyczne, opowieści mrożące krew żyłach, jak również skłaniające do głębokiej refleksji.

Śmiało można stwierdzić, że zbiór opowiadań został zdominowany przez dwoje postaci –Skórzewskiego i Storma. Każdemu z nich poświęcone zostały trzy opowiadania. Pozostałe dwa teksty dotyczą już kogoś całkiem innego. Pierwszy z bohaterów, doktor Paweł Skórzewski to znany już z wcześniejszych zbiorów lekarz, praktykujący na obczyźnie, który nie zapomniał, kim jest i skąd pochodzi. Pilipiuk po raz kolejny stawia przed nim kolejne wyzwania i rzuca go w wir niesamowitej przygody, pełnej intrygujących spotkań i niebezpiecznych zdarzeń. Na dalekiej i mroźnej północy przyjdzie mu zmierzyć się ze skutkami choroby, której objawy przeczą wszelkiej znanej nauce. Na swej drodze spotka zaprawionego w żegludze kapitana, któremu nic nie straszne i młodego nawigatora, który zrobi wszystko by odnaleźć i ocalić brata. W leśnej syberyjskiej głuszy będzie musiał sprawdzić ile jest w prawdy w legendzie o Dzwonie Wolności i co ma z nim wspólnego pewne inuickie plemię. Wykonując ostatnią prośbę umierającego zakonnika musi odkryć, kim jest ostatni biskup i odnaleźć ukryty w leśnych odstępach klasztor, nadal broniący jedynej słusznej wiary.

Robert Storm, to całkiem nowy bohater wykreowany przez Pilipiuka, postać intrygująca i niebywale ciekawa. Kolekcjoner i poszukiwacz staroci oraz wszelkich niespotykanych przedmiotów, posiadających swoją niezwykłą historię. Człowiek dosyć oryginalny, wyróżniający się ogromną wiedzą, charyzmą i pracowitością, który do wyznaczonego celu dąży przy pomocy wszelkich dostępnych środków. Storm swoja osobowością przypomina skrzyżowanie Pana Samochodzika i Indiany Jonesa. Od samego początku autor wikła go w kunsztownie zawiązaną intrygę, musi odkryć tajemnicę, jaką skrywa zagadkowy przedmiot, wykonane z niezwykłą precyzją i dbałością o szczegóły kuriozum. We włoskim miasteczku tropiąc legendarne osiołki lipardyjskie odkryje ponury i niepokojący sekret, jaki skrywają mieszkańcy, spotka się z niebezpiecznymi skutkami nieuctwa i lenistwa. Będzie musiał sprawdzić ile prawdy jest w opowieściach słynnego pisarza, Carlo Collodiego. Na zlecenie pewnego staruszka i jego wnuczki ruszy na poszukiwanie owianego legendą świerku lutniczego, materiału nadającego rzeczom niespotykanych właściwości. Bohater zostanie wrzucone w pełną niesamowitych przygód wyprawę i zagłębi się w odmęty historii, odkrywając ogromny wkład regionalnych badaczy w kształtowanie się tradycji i kultury. „Księgi drzewne”, moim zdaniem jedno z lepszych opowiadań to pasjonująca i burzliwa opowieść, która dostarcza niemałych wrażeń.

Pozostałe dwa opowiadani to teksty równe, z ciekawym pomysłem i dobrym wykonaniem. „Staw” jest humorystycznym nawiązaniem do mitologii Lovecrafta. Nigdy nie wiadomo, kto tak naprawdę zamieszkuje warszawskie Łazienki i jakie ma zamiary względem nieproszonych gości. Gorliwy niemiecki urzędnik szybko przekonuje się, że zbytnia ciekawość nie popłaca. Drugi tekst „Za kordonem” to fascynująca opowieść o podróży byłego polskiego żołnierza Zygmunta Winnickiego do powojennego Lwowa w odnalezienia ukrytego tam tajemniczej maszyny, który może zmienić losy świata. Doświadczone przez działania wojenne i późniejsze rządy komunistów miasto nie przypomina tego, czym było kiedyś. Pilipiuk odmalowuje niezwykle sugestywny obraz, który porusza swa plastycznością.

Autor po raz kolejny udowadnia, że sława jego warsztatu pisarskiego nie jest przesadzona. Nakreślona z polotem, fantazją i erudycją antologia jest na swój sposób prosta, a jednocześnie niebywale wyrafinowana. Napisana lekkim stylem, zawiera zgrabnie i sprawnie stworzone opowiadania, z interesującymi rozwiązaniami fabularnymi i świetnymi puentami. Mamy niejednoznacznych bohaterów, niebanalnych i posiadający w sobie to „coś”, dzięki czemu na stałe zapadają w pamięć. Dobre dialogi, swojskie poczucie humoru, mroczna i momentami pełna grozy atmosfera, aura tajemnicy i poczucie niepokoju, a to tylko niektóre elementy, które sprawiają, że książkę czyta się szybko i co ważne przyjemnie.

Pilipiuk stworzył udaną antologię, pełną niebywałych przygód, niekiedy kuriozalnych, zakrawających o absurd, ale jednocześnie zabawnych i intrygujących, które z łatwością wciągają czytelnika bez reszty i dostarczają niemałych wrażeń. „Aparatus” to jak powrót dobrego przyjaciela, na którego czeka się z utęsknieniem i którego przybycie dostarcza mnóstwa radości. Pozycja zdecydowanie warta przeczytanie, nie tylko przez osoby zaznajomione z twórczością autora, ale każdego, kto szuka czegoś dobrego do czytania na jesienne wieczory.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu:



Data wydania: listopad 2011
ISBN-13: 978-83-7574-653-2
Wymiary: 125 x 195
Oprawa: miękka/twarda
Seria: fabryka słów

Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:


3 komentarze:

  1. Bezjakubowy zbiór? Tego mi było trzeba! Dodaję do przyszłych lektur :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za fantastyką, ale chciałbym przeczytać coś tego autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Andrzeja Pilipiuka, z pewnością rozejrzę się za tą książką. Znakomita recenzja!!!

    OdpowiedzUsuń