poniedziałek, 2 września 2013

Kijem i mieczem – Kevin Hearne [recenzja]

„Kijem i mieczem”, to kolejna, piąta już odsłona cyklu „Kroniki Żelaznego Druida”, opowiadająca o ostatnim druidzie, jaki stąpa po Ziemi. Atticus O’Sullivan to jeden z ciekawszych, prześmiesznych i zwariowanych bohaterów urban fantasy, wykreowany przez amerykańskiego pisarza Kevina Hearne’a.

Mija dwanaście lat odkąd Atticus upozorował swoją śmierć, by w spokoju i odosobnieniu trenować uczennicę na kolejnego druida. Granuaile jest wreszcie gotowa, pozostało ją jedynie spleść z Ziemią. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Bogowie nagle odkrywają, że jego śmierć była wielkim oszustwem, a wielu z nich ma niedokończone porachunki do wyrównania. Pojawienie się Peruna, a wraz z nim Lokiego zwiastuje tylko kłopoty i staje się początkiem czegoś większego, co wpłynie na przyszłość wszystkich światów. Zmuszeni udać się do podnóży Góry Olimp, nie przeczuwają, że to może być pułapka. Atticus, Granuaile i Oberon za wszelką ceną muszą uniknąć gniewu bogów, i innych istot życzącym im źle. Wrogowie nagle stają się sojusznikami, a przyjaciele pokazują swoje prawdziwe oblicze. Potyczki i starcia przy użyciu magii i miecza, pościgi i epicka bitwa. Nasz druid nie tylko ma przed sobą podwojenie populacji druidów na świecie, ale musi powstrzymać Ragnarok, a z tym może być trudno.


Kevin Hearne powraca w bardzo dobrym stylu. Tym razem jednak jest to pierwszy tom „Kronik…”, którego akcja rozgrywa się w dosyć sporym odstępie czasowym w porównaniu do poprzednich części. Dwanaście lat, które mija naszym bohaterom na treningach i przygotowaniach Granuaile, mieści się na jednej stronie i już tutaj można poczuć niedosyt. Autor mógł trochę lepiej opisać i rozwinąć ten okres, który z pewnością obfitował w dużo ciekawych i zabawnych zdarzeń. „Kijem i mieczem” to książka, w której dzieje się dużo, mamy mnóstwo akcji, dobre tempo, napięcie i pełno humoru, zarówno słownego jak i sytuacyjnego. Znajdziemy sporo nawiązań do poprzednich części cyklu, czy to wydarzeń, czy określonych bohaterów, dlatego lepiej znać cztery pierwsze części.

Miłośnicy prozy Hearne’a i fani Atticusa znajdą w książce wszystko to, co przypadło im do gustu we wcześniejszych utworach autora, a nawet więcej. Powieść jest nieco poważniejsza, bo i stawka jest większa i bardziej istotna dla przyszłości. Druid musi skupić się na zadaniu i ukończyć proces splatania Granuaile z Ziemią. Powracają starzy znajomi, ci bardziej i mniej pożądani; na scenę wkraczają również całkiem nowe postacie i rasy. Powraca Perun, słowiański bóg piorunów, podobnie jak wampir Leif i inny krwiopijca imieniem Theopilius, najstarszy nieumarły kroczący po planecie. Swoją obecność zaznacza Loki i Hel, a także mroczne elfy oraz krasnoludy. Nie można też zapomnieć o greckim i rzymskim panteonie oraz irlandzkich bóstwach.

Hearne posiada ogromną wyobraźnię i masę pomysłów, których nie boi się wykorzystywać. „Kijem i mieczem” to kolejna napakowana akcją powieść urban fantasy, zabawna i zwariowana, która wciąga bez reszty. Świetni bohaterowie, zmyślna i złożona intryga oraz elementy nadprzyrodzone to tylko niektóre zalety książki. Tak jak w przypadku wcześniejszych pozycji z cyklu, tak i teraz autor kończy cliffhangerem, który pozostawia niedosyt i każe niecierpliwie czekać na kolejny tom.
 


Recenzja ukazała się na portalu:




Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:



1 komentarz:

  1. Dobra recenzja. Mamy podobne odczucia co do książki (ja też napisałem recenzję, bo wczoraj wieczorem skończyłem czytać), ale nie wystawiasz ocen, więc nie wiem na ile Ci się podobała ;)

    Ta część przywróciła mi nadzieję w ten cykl, bo ostatnie dwie części mnie mocno zmęczyły. "Kijem i mieczem" okazało się bardzo fajne.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń