poniedziałek, 7 października 2013

Dziedzic czarodziejów - Cinda Williams Chima [recenzja]


Szesnastoletni Seph McCauley nie jest zwyczajnym nastolatkiem, gdziekolwiek się znajdzie kłopoty zdają się za nim ciągnąć, nawet jeśli tego nie chce, a wokół zawsze coś się dzieje, i niekoniecznie coś dobrego. W ciągu ostatnich trzech lat wielokrotnie zmieniał miejsce zamieszkania i kolejne szkoły, z których później był wyrzucany. Gdziekolwiek się udawał, coś dziwnego i tajemniczego sprawiało, że musiała szybko opuścić to miejsce. Seph jest, bowiem czarodziejem, sierotą, która najpierw straciła rodziców, a następnie opiekunkę. Najgorsze jest jednak to, że nie ma żadnej wiedzy i kontroli nad swoją mocą, a to może prowadzić do tragicznych skutków. Po ostatnim wypadku zostaje odesłany do Szkolnej Przystani, umieszczonej na odludzi szkoły tylko dla chłopców.

Miejsce to okazuje się być czymś więcej, i być może w końcu będzie mógł zapanować nad swoją magią. Seph zdaje sobie sprawę z tego, że jeśli jej nie okiełzna może zniszczy sam siebie, i to dosłownie. Dyrektor szkoły, Gregory Leicester tak jak nasz bohater jest czarodziejem, i obiecuje wziąć go, jako ucznia. Jednak cena za wiedzę jest zbyt duża. Leicester wymaga od niego coraz więcej, niż ten chce dać. Niespodziewanie Seph zostaje wciągnięty w sam środek wojny pomiędzy Magicznymi Gildiami, w której stawka jest dosyć wysoka, i której może nie przetrwać. Jedynym ratunkiem zdaje się ucieczka, tylko gdzie miałby się udać? A co jeśli to dopiero początek kłopotów?

Cinda Williams Chima, autorka, która znana jest polskim czytelnikom z cyklu „Siedem Królestw” powraca z kolejnym tomem jej drugiej, równie ciekawej serii. „Dziedzic Czarodziejów”, to kolejny tom trylogii „Kroniki Dziedziców”, fantastycznej historii, z elementami przygody i sensacji. W środku znajdziemy wszystko to, czego potrzeba by dobrze spędzić czas na lekturze - mnóstwo akcji, dobrze wykreowany świat, magię, świetnych bohaterów i zmyślną intrygę, czyli mieszankę idealna. Fabuła została całkiem dobrze nakreślona, i co ważne nie jest wymagana lektura poprzedniego tomu. 


„Dziedzic czarodziejów” to sequel, ale z drugiej strony coś całkiem innego. Mimo, że akcja książki rozgrywa się po wydarzeniach, których byliśmy świadkiem w pierwszym tomie, mimo że spotykamy starych znajomych z „Dziedzica wojowników”, to bohaterem jest ktoś całkiem inny, którego dotąd nie spotkaliśmy i historia zmierza w zupełnie różnym kierunku. Podobnie jest ze światem, który - choć w pewnym stopniu już znamy - odkrywa przed nami kolejne swoje tajemnice, informacje i ciekawostki na swój temat. Mamy tutaj więcej polityki związanej z działaniami Magicznych Gildii i tego jak funkcjonują, jak przebiegają relacje i stosunki pomiędzy nimi, i poszczególnymi „graczami” w konflikcie.

Bohaterowie są tym, co sprawia, że warto sięgnąć po książkę. Każdy z nich jest inny – różnorodność to duży ich plus – mają swoje wady i zalety, mocne strony i słabości, co przekłada się na ciekawe i różne osobowości. Zarówno żeńskim jak i męskie postacie to jednostki silne, obdarzone niezwykłymi zdolnościami i związane ze sobą określonymi relacjami, niejednokrotnie bardzo interesującymi. Poza nowymi postaciami, spotkamy również te z poprzedniej książki, więc jeśli ktoś tęsknił nie ma się, czym przejmować.

Nowa książka Cindy Chimy Williams to udana kontynuacja, z kilkoma dobrymi zwrotami akcji i rozwiązaniami fabularnymi, szczególnie zakończenie, które nie tylko jest całkiem satysfakcjonujące, ale jednocześnie stanowi podstawę pod fabułę kolejnej części. Autorka potrafi rozbawić, postraszyć i zaszokować, a do tego zapewnić miło spędzony czas na lekturze. Miejmy nadzieję, że trzeci tom ukaże się w miarę szybko, a Galeria Książki nie każe nam zbyt długo czekać. 


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu:



Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:


3 komentarze:

  1. Zdecydowanie muszę przeczytać, już od dawna czekam na kontynuację ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z książką stykam się pierwszy raz, lubię fantastykę i z ciekawością sięgnę po tą pozycję(i po poprzedniczkę też :))

    OdpowiedzUsuń