poniedziałek, 16 grudnia 2013

Na szczęście mleko - Neil Gaiman [recenzja]


Neil Gaiman, pisarz, który na swoim koncie ma pokaźną ilość książek i komiksów, scenariuszy do filmów i seriali, człowiek o wielu talentach i ogromnych pokładach wyobraźni. Twórca, którego nie trzeba zbytnio przedstawiać i którego dzieła cieszą się ogromną i cały czas rosnącą popularnością. Gaiman ugruntował swoją pozycję na rynku nie tylko wśród starszych czytelników, ale i tych młodszych – pisze ciekawie, oryginalnie i zajmująco. Nie inaczej jest z jego nową książką, która pojawiła się na naszym rynku za pośrednictwem wydawnictwa Galeria Książki. „Na szczęście mleko” to zabawna, pełna niespodzianek i kuriozalnych zdarzeń opowieść o podróżach w czasie, dinozaurach, piratach i kartonie mleka.

Historie są wszędzie, a przygoda czeka na każdym kroku i nigdy nie wiadomo, co czeka za progiem. Podobnie jest u Gaimana, która udowadnia, że zwyczajne wyjście do sklepu na rogu wcale nie musi należeć do najłatwiejszych i pozbawionych wrażeń. Zaczyna się spokojnie: mama wyjeżdża na konferencję pozostawiając tacie kierowanie domem i opiekę nad dziećmi. Wszystko układa się bardzo dobrze do momentu, gdy kończy się podstawowy element jedzenia. Brak mleka to dla dziecka tragedia, bo co można dodać do płatków? Tata wybiera się więc do sklepu i… przepada. Kiedy wreszcie wraca, okazuje się, że podróż nie obyła się bez „kłopotów” i nieoczekiwanych zdarzeń.

 
Wszystko zaczyna się na mleku i na nim kończy, a zwykły karton okazuje się czymś ważnym. Stegozaur będący profesorem i podróżnikiem w czasie oraz przestrzeni, kosmici o mało ciekawym wyglądzie, międzygalaktyczni strażnicy prawa i piraci, kucyki z gwiazdkami na bokach i pewne wumpiry. A to tylko wycinek tego, kogo i co spotkamy na kartach książki. Dodatkową gratką i uzupełnieniem są sugestywne i świetne ilustracje autorstwa Chrisa Riddela, które na bieżąco pozwalają zobaczyć, z czym akurat musi zmierzyć się tata (co ciekawe wersja amerykańska książki ma całkiem innego ilustratora).

Autor stworzył całkiem przyjemną i barwną opowiastkę, bowiem książka jest dosyć krótka. Mimo to mamy wartką akcję, z kilkoma niespodziewanymi zwrotami i mnóstwem powodów do śmiechu, nieoczekiwanymi zdarzeniami, dziwnymi spotkaniami i wieloma innymi rzeczami. Wyobraźnia Gaimana i ilość pomysłów, którymi dysponuje jest oszałamiająca i do pozazdroszczenia. Uważny czytelnik znajdzie kilka nawiązań do współczesnej popkultury, umiejętnie wplecionych w fabułę.

Na uwagę zasługuje bardzo dobre wydanie książki - twarda oprawa z przyciągającą okładką i dużą czcionką oraz wspomnianymi już ilustracjami, których jest naprawdę wiele. „Na szczęście mleko” to cienka książeczka, która liczy zaledwie 160 stron, co sprawia, że czyta się ją bardzo szybko, ale nie przeszkadza to wracać do niej kolejny raz. Pozycja typowo dla młodszego czytelnika, co nie znaczy, że ci starsi powinni ją skreślić. Świetna lektura dla rodziców do poczytania na dobranoc swoich pociechą. „Na szczęście mleko” to pełna magii i okazji do śmiechu pozycja, przyjemna i zajmująca. Gaiman snuje opowieść o wyprawie po karton mleka, intrygującą i fascynującą.



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu:



Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz