niedziela, 26 stycznia 2014

Łabędzi śpiew, księga I i II – Robert McCammon [recenzja]


„Łabędzi śpiew” to kolejna – po ”Magicznych latach” – powieść Robert McCammona, uznanego i cenionego autora, która ukazała się nakładem wydawnictwa Papierowy Księżyc. Książka w oryginale została wydana pod koniec lat 90-tych i stanowi jedną z ciekawszych powieści grozy opisującej świat po konflikcie nuklearnym. W 1988 roku została ona uhonorowana nagrodą World Fantasy Award dla najlepszej powieści roku i jest jedną z kluczowych pozycji w dorobku autora. Polski wydawca zdecydował podzielić sie „Łabędzi śpiew” na dwie osobne księgi ze względu na jej objętość.

Eskalacja konfliktów zbrojnych nabiera rozpędu i dochodzi do krytycznego punktu. Wojna nuklearna staje się faktem, zmieniając tym samym oblicze Ziemi – świat, który znamy, w jednej chwili przestał istnieć. Nie wiadomo, jak wygląda sytuacja w innych zakątkach planety. Ameryka leży w gruzach, zniszczona, zdziesiątkowana i martwa. Schrony, które miały pomóc i ocalić wybranych, zawiodły. Teraz nieliczni, którym udało się przetrwać, muszą zmierzyć się z nową i okrutną rzeczywistością, pełną przemocy, agresji i tego, co najgorsze w człowieku. W tym garniętym szaleństwem świecie grupa niezwykłych jednostek zostaje obdarzona niesamowitymi umiejętnościami i misją, która kieruje ich kroki do pewnego miasteczka. Bezdomna Siostra, która odnajduje w ruinach Nowego Jorku dziwny pierścień, młody chłopak imieniem Roland, który nagle musi nauczyć się zabijać, Josh, były zapaśnik i dziewczynka, którą ma za zadanie chronić. Każde z nich ma swoje przeznaczenie i rolę do odegrania w końcowej bitwie, która zadecyduje o przyszłości ludzkości.

Postapokalipsa to jeden z najbardziej znanych i cieszących się niesłabnącą popularnością motywów w literaturze. Krajobraz obecnego świata zmienia się nieustannie, niezależnie czy patrzymy na niego w oparciu o kategorie polityczne, klimatyczne, demograficzne czy wojskowe. Wszystko to daje mnóstwo różnych sposobności na wywołanie apokalipsy i nie ważne czy jest to inwazja obcych, wojna biologiczna, zmiany pogodowe czy konflikt atomowy. Ważne jest jednak, by autor danego dzieła potrafił odnaleźć się w stworzonym przez siebie krajobrazie i w odpowiednim stopniu skupił się na jednostce jak i na całym świecie dotkniętym apokalipsą, nie gubiąc przy tym tego, o czym chciał napisać i co przekazać.

Książka została napisana z rozmachem, mamy dopracowany świat i całą paletą barwnych postaci. McCammon włożył bardzo dużo pracy by jak najlepiej i najpełniej oddać rzeczywistość po wojnie nuklearnej i jej atmosferę. Ameryka zmieniła się nie do poznania, stając się miejscem strasznym i niegościnnym. Odpychająca i pełna przemocy codzienność, w której panuje szaleństwo, walka o władzę i brutalność. Autor nie bawi się w konwenanse, to mocna proza, przesiąknięta mnóstwem sugestywnych i pełnych realizmu opisów, które intrygują, przerażają i momentami odpychają. Na wierzch wychodzą najgorsze cechy ludzi i zachowania, ukazując prawdziwe oblicze niektórych jednostek. Widzimy, w jaki sposób obywatele Ameryki zmieniają się pod wpływem tego, czego doświadczyli. Nowe priorytety, całkowicie inne postrzeganie pewnych wartości i samej śmierci.

Pierwsza księga wprowadza nas do całej historii i kreuje jej tło oraz klimat. Historię śledzimy naprzemiennie z punktu widzenia kilku bohaterów, kluczowych dla całej fabuły, dzięki czemu mamy pełniejszy i bardziej złożony obraz tego, co przyniosła ze sobą apokalipsa i jak wiele tragedii ze sobą niesie. Każda z tych postaci jest wyrazista i pełna życia, są różnorodni i nikt nie jest tylko dobry albo tylko zły. Podobnie jak jednostki, na które się natykają w trakcie swojej wędrówki. McCammon opisuje ludzi, którzy charakteryzują się tym, co najgorsze i najlepsze w ludzkości, ale i takie, w których wady i zalety równoważą się. Niektóre z nich polubimy bez trudu, resztę będziemy nienawidzić.

Druga księga rozgrywa się siedem lat później od wydarzeń z pierwszej księgi i skupia się na bardziej fantastycznej części całej historii. Tak jak to było wspomniane wcześniej każdy, bohater zyskał jakąś niesamowita umiejętność, która miała my pomóc w tej nowej rzeczywistości. Najważniejszy dar otrzymała jednak Swan, od której zależy bowiem przyszłość planety. O ile pierwszą część czytało się całkiem dobrze, z drugą jest już trochę gorzej. Momentami mamy wrażenie, że element nadprzyrodzony jest trochę zbyt wyeksponowany, tak jakby autor trochę zgubił kierunek, w jakim ma iść historia. McCammon wkomponowuje do opowieści motyw odwiecznej walki dobra i zła, i jak to ma się w odniesieniu do bohaterów. Znajdziemy tutaj więcej refleksji na temat życia, dobra, poświęcenia i nadziei. Wszystko zaś zmierza do finału, który mógłby być nieco lepszy.

Powieść McCammona to przejmująca i solidna powieść grozy, jedna z najciekawszych pozycji nurtu postapokaliptycznego, z którymi miałem do czynienia. „Łabędzi śpiew” trzyma od samego początku w napięciu, a pojawiające się zwroty akcji i przełomy wywołują spore zaskoczenie. Całość dostarcza odpowiednich wrażeń i sporej dawki rozrywki oraz skłania do refleksji nad światem i tym, co może przynieść przyszłość.

Recenzja ukazała się na portalu:




Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:




6 komentarzy:

  1. Przeczytałabym :) Pozostaje mi teraz je kupić albo gdzieś wypożyczyć!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej serii, ale już pierwsze zdania recenzji mnie do niej przybliżyły, więc mogę powiedzieć jedno must have! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Te okładki są fantastyczne!

    "Magiczne lata" to przepiękna powieść i właśnie ze względu na tamto udane, pierwsze spotkanie z autorem, jestem skłonna zaryzykować lekturę tego cyklu. Postapokalipsa to nie do końca moja bajka (choć "Droga" szalenie mi się podobała), ale w tym wydaniu może przypaść mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Łał, muszę to mieć, zwłaszcza, że post-apo niedawno zaczęłam uwielbiać.

    OdpowiedzUsuń
  5. lipa na maxa! jak w 21 wieku nie mozna dostac ebooka ?

    OdpowiedzUsuń