środa, 15 stycznia 2014

Królewski zwiadowca – John Flanagan [recenzja]


„Zwiadowcy” autorstwa Johna Flanagana to cykl, który rozrósł się do sporych rozmiarów i zyskał rzesze fanów na całym świecie. Autorowi udało się stworzyć niepowtarzalny i złożony świat, który tętni własnym życiem i posiada spory potencjał. Najnowsza odsłona serii zatytułowana „Królewski zwiadowca” to dwunasty i co ciekawe nie ostatni tom. W planach jest już bowiem kolejny, przewidziany na przyszły rok.

Minęło kilkanaście lat od wydarzeń, jakie miały miejsce w „Zaginionych historiach”, i czas odbił swoje piętno na królestwie Araluenu oraz jego mieszkańcach. Król Duncan złożony chorobą ustępuje miejsca na tronie swej córce Cassandrze i jej mężowi sir Horacemu. Halt i lady Pauline wiodą spokojne życie, pozostawiając Gilianowi dowodzenie Korpusem Zwiadowców. Najbardziej doświadczony przez los jest jednak Will, którego życie w obliczu ogromnej straty nabrało szarych kolorów. Niegdyś radosny i uśmiechnięty zwiadowca, stał się zgorzkniały i żądny zemsty za krzywdę, która go spotkała. Przyjaciele nie wiedzą jak mu pomóc i dopiero po długich naradach stwierdzają, że Willowi potrzeba ucznia. Mimo początkowej niechęci, po wielu namowach zgadza się. Szybko okazuje się, że jest to tym, czego mu było potrzeba, tym bardziej że będzie szkolił pierwszą dziewczynę w szeregach zwiadowców i to nie byle kogo.

Tyle można napisać o fabule, nie zdradzając z niej zbyt wielu szczegółów i nie psując tym samym przyjemności czerpanej z lektury. Gdy sięgniemy po książkę, kilka rzeczy może nas zaskoczyć, niektóre rozbawić, ale znajdą się również takie, które wzruszą. Kończąc „Zaginione historie” nikt chyba nie przypuszczał, że typowe dla tego typu historii zakończenie „żyli długo i szczęśliwie” w tym przypadku nie sprawdzi się do końca. Flanagan serwuje nam dosyć niezwykłą historię i kierunek w jakim idzie, która od samego początku wywołuje spore zaskoczenie. Cała powieść ogniskuje się na Willu i jego nowej uczennicy, ich treningu i dalszych wydarzeniach jakie po nim nastąpiły.

Flanagan nie pozwala się nudzić, dzieje się dużo i ciekawie, ale w trakcie czytania można odczuć uczucie deja vu. Główna oś fabuły przypomina to, o czym już czytaliśmy w pierwszych tomach cyklu. Historia zatacza koło, uczeń staje się nauczycielem, początki bywają trudne, ale zakończenie satysfakcjonuje. Sama opowieść momentami przypomina wydarzenia sprzed lat, różnią się tylko bohaterowie i czas. Potwierdza to schematyczność książki i można sobie zadać tylko pytanie czy została ona napisana rzeczywiście dla fanów, czy raczej autor chciał skorzystać z nadal rosnącej popularności serii. Wiedząc, że fani i tak kupią to, co napisze.

Mimo wszystko „Królewski zwiadowca” to pozycja dla fanów serii niemal obowiązkowa i nie powinni się oni rozczarować tym, co dostaną w swoje ręce. Całość została napisana przystępnym i zrozumiałym językiem, dzięki czemu lektura jest przyjemna i dostarcza sporo rozrywki. „Zwiadowcy” to jedna z tych serii, która, w momencie gdy wciągnie, nie daje o sobie tak łatwo zapomnieć.
 


Recenzja ukazała się na portalu:




Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:



1 komentarz: