niedziela, 12 października 2014

Recenzja: Multirzeczywistość - David Louis Edelman

Trzy tygodnie po prezentacji, która wstrząsnęła widzami, Natch – arogancki i przebiegły geniusz Bio/logiki – musi ukrywać się przed Radą Obrony i Bezpieczeństwa. Zainfekowany czarnym kodem, nigdzie nie czuje się pewnie, a tym bardziej bezpiecznie. Wszędzie czai się niebezpieczeństwo i ci, którzy chcą przejąć na własny użytek kod multirzeczywistości, technologię, która może zrewolucjonizować świat i na zawsze zmienić sposób, w jaki go postrzegamy. Ogromne możliwości jakie wiążą się z jej potencjałem, stanowią zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo, o czym zresztą Natch szybko i boleśnie się przekonuje.

Kreowanie alternatywnych rzeczywistości, z których można wybierać tę, która daje najkorzystniejszy wynik to niebywałe odkrycie. Strony nie cofną się przed niczym póki nie zdobędą pełnej kontroli nad kodem, a co za tym idzie nie osiągną zamierzonego celu. Na scenie pojawiają się starzy wrogowie i nowi przeciwnicy, a stawka z każdym dniem wzrasta. Wygrać może tylko jedna z nich, i to od niej będzie zależeć przyszłość i to, do czego wykorzysta multirzeczywistość. Czasu jest jednak coraz mniej, a w Sieci nadal krąży Infoszok.

Futurystyczna wizja nakreślona przez Edelmana jest poruszająca i niesamowita, stworzona z rozmachem i dokładnością, napawa optymizmem, ale i wywołuje określone obawy. Rozwój technologiczny i poprawa warunków egzystowania jest czymś pożądanym i ważnym, ale niejednokrotnie nie wszystko idzie tak jak powinno. Czasami nowe odkrycia mają zbyt wielki wpływ na to jak żyjemy i co robimy, i to nie zawsze w dobrym tego słowa znaczeniu. Autor stawia trudne i specyficzne pytania, szuka na nie odpowiedniej i dobrej odpowiedzi. Tylko czy taka istnieje? Na ile można ingerować w to jak funkcjonuje jednostka czy całe społeczeństwo, jaki wpływ powinny mieć władze na życie i czy niektóre wynalazki powinni w ogóle powstać albo zostać upublicznione.

„Infoszok” stanowił swoiste wprowadzenie do właściwej historii. Poznaliśmy świat, jego historię oraz prawa, które nim rządzą; przedstawieni zostali główni bohaterowie i to, do czego dążą. Zawiązana została zmyślna intryga, która w „Multirzeczywistości” nabiera nowego kształtu i wymiaru. W drugim tomie nic nie jest do końca pewne, mamy wartką akcję z niespodziewanymi zwrotami i rozwiązaniami fabularnymi, oraz napięcie dostosowane do tego, co dzieje się akurat na kartach powieści. Natch, nie jest już głównym bohaterem, pojawiają się całkiem nowe postaci, jak i starzy znajomi, których rola nabiera na znaczeniu. Całość śledzimy z kilku punktów widzenia, które dostarczają odpowiedniej ilości informacji. Taki zabieg pozwala lepiej zrozumieć poszczególne strony i to, co nimi kieruje. Dowiadujemy się jak prezentacja nowej technologii wpłynęła na określone jednostki czy grupy, takie jak zespół Natcha, Radę, opinię publiczną itd.

„Multirzeczywistość”, drugi tom cyklu „Skok 225” ukazał się na księgarskich półkach dwa lata po premierze pierwszej części. Fabryka Słów wystawiła cierpliwość czytelników na ciężką próbę, ale po lekturze trzeba przyznać, że warto było czekać. Po całkiem udanym debiucie autor powraca z całkiem dobrą powieścią science-fiction, w której zderza ze sobą elementy sensacji i thrillera technologicznego, prowokując do myślenia i wyciągania refleksji. W środku znajdziemy dodatkowo streszczenie „Infoszoku” i słowniczek trudny terminów, które pojawiają się w trakcie lektury.

2 komentarze:

  1. Dobra recka. Czy ten cykl jest zapowiadany przez autora na konkretną ilość tomów , czy skończy się na dwóch?

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio polubiłam podobne klimaty - science-fiction nieco inne od tego klasycznego. Bardzo chciałabym przeczytać książki z tego cyklu.

    OdpowiedzUsuń