niedziela, 19 października 2014

Recenzja: Zaginiona - Andrzej Pilipiuk


Stanisława i Katarzyna, alchemiczka i eks-agentka CBŚ, uszczuplone Aniołki Andrzeja, powracają po długiej przerwie, by ponownie siać chaos, jeszcze bardziej przebiegłe, doświadczone, i nadal równie niebezpieczne. Wraz z nimi wyruszamy w niezwykłą podróż po Krakowie i jego uliczkach, z historią, kulturą oraz alchemią w tle. Wyprawę pełną niesamowitych przygód i fascynujących wyzwań, intrygujących spotkań i ważnych odkryć. Zmierzymy się z tym, co trudno wyjaśnić, zanurzymy w przeszłości i staniemy w obliczu dawno zapomnianych tajemnic. Czasem by osiągnąć zamierzony cel trzeba wykazać się nie tylko odwagą i gotowością do działania, ale również wiedzą oraz określonymi umiejętnościami.

Książka składa się z dwóch tekstów, tytułowej minipowieści, oraz krótkiego opowiadania, akcja obu z nich rozgrywa się po wydarzeniach z „Dziedziczek”. W pierwszym z nich Stanisława i Katarzyna nieświadomie wplątują się w nieliche kłopoty. Muszą zmierzyć się ze śmiertelną chorobą alchemików, pomóc pewnej dziewczynie – o niezwykłych zdolnościach i jeszcze ciekawszej przeszłości – odnaleźć tajemniczą wyspę, której istnienia trudno udowodnić. Jak to u Pilipiuka nie będzie łatwo i wszystko momentalnie się komplikuje. Pościgi i ucieczka przed zabójcami, nowi przeciwnicy i starzy wrogowie, dziwne sekty i stowarzyszenia, przedmioty, w których zaklęta jest magia oraz sekrety, których lepiej nie wyciągać na światło dzienne.

Druga tekst, zatytułowany „Czarne skrzypce”, to historia nastoletniej Zuzanny, która zapadła na dziwną przypadłość, ściśle związaną z zagadkowymi skrzypcami. Kuzynki podejmują się zbadania sprawy i ewentualnej pomocy, co nie będzie wcale takie proste jak się początkowo wydaje. Na scenie pojawi się z nieocenioną pomocą Robert Storm, a w pewnym momencie swoją obecność zaznaczy również Sędziwój. Bohaterki będą miały pełne ręce roboty, trzeba będzie wykazać się wiedzą oraz kreatywnością.

Mimo kilku lat przerwy pomiędzy wydaniem trylogią, a pojawieniem się na księgarskich półkach „Zaginionej”, Pilipiuk nadal pozostaje w dobrej formie. Jego najnowsze dzieło to zajmująca lektura, ze specyficznym poczuciem humoru, kilkoma świetnymi pomysłami oraz klimatem oraz atmosferą tak dobrze znanymi z innych jego książek. Fabuła nakreślona została w sposób dosyć ciekawy, z nielicznymi zwrotami akcji i na swój sposób zaskakującym, aczkolwiek prostym finałem. Pilipiuk umiejętnie wplątuje swoje bohaterki w zmyślną intrygę, porusza kilka interesujących wątków, które ostatecznie tworzą jedną spójną całość. Historia jest jednak poprowadzona dosyć szybkim tempem, przez co część z nich została słabo rozwinięta, a wręcz uproszczona, przez co można odczuwać niedosyt. Niektóre poruszone kwestie zasługują na więcej uwagi, o niektórych sprawach chciałoby się wiedzieć więcej. Mimo tych niedociągnięć oba teksty prezentują się przyzwoicie, i bez problemu wciągają.

Podobnie jak to miało miejsce w innych utworach autora, tak i tutaj nie zabrakło nawiązań do historii, legend, tradycji oraz kultury, jak również pozostałych tekstów Pilipiuka. Nostalgia za dawnymi czasami, za tym co minione jest dobrze widoczna w przytaczanych informacjach, spostrzeżeniach Stanisławy, opisach potraw, ciekawostkach związanych z alchemią czy poruszaniem kwestii tego, co aktualnie się dzieje. Takie elementy pozytywnie wpływają na lekturę, dodając dodatkowych emocji oraz wrażeń. W trakcie lektury spotkamy Roberta Storma, znanego z kilku tekstów poszukiwacza skarbów, odwiedźmy ponownie Bibliotekę Domu Czterech Liści oraz książkową sektę, do której wstęp jest możliwy tylko za sprawą pewnego rytuału, pojawią się mnisi uzbrojeni w pistolety maszynowe oraz prascy alchemicy. Wszystko to zgrabnie umiejscowione, przekazane w przejrzysty i co ważne ciekawy sposób.

„Zaginiona” nie jest pozycją z najwyższej półki, do takiego miana też nie pretenduje, to przykład typowej literatury rozrywkowej. Takiej, która nie wymaga od czytelnika zbyt wiele, czyta się ją lekko i przyjemnie, a do tego miło spędza czas na lekturze. Miłośnicy prozy Andrzeja Pilipiuka, a w szczególności chcący poznać dalsze losy Stanisławy i Katarzyny będą zadowolenia.

Cykl Kuzynki Kruszewskie:
Kuzynki - RECENZJA
Księżniczka - RECENZJA
Dziedziczki - RECENZJA

4 komentarze:

  1. Też mi się ta książka podobała :). Zresztą nic dziwnego - bardzo lubię poczucie humoru i ogólnie styl tego Autora :) Na dodatek, "Zaginioną" naprawdę szybciutko i przyjemnie się czytało :). Zarówno powieść, jak i opowiadanie są też bardzo zgrabne fabularnie :). Warto jednak zauważyć, że ta część różni się trochę od reszty serii - zarówno klimatem, jak i strukturą. Jeśli ktoś dopiero zaczyna przygodę z tą serią, to polecałabym rozpoczęcie od początku :). Pierwsze części są bardziej napakowane akcją i przez to, według mnie, bardziej wciągające :). Ta część jest taka jakaś bardziej refleksyjna.

    http://www.zakamarek2013.blogspot.com/2014/10/zaginiona.html
    http://www.zakamarek2013.blogspot.com/2014/10/wywiad-z-andrzejem-pilipiukiem.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam jakiś czas temu trylogię, a ostatnio w Empiku zobaczyłam kolejną część, nie mogę się doczekać, aż ją przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. To jeden z prezentów, które mam nadzieję znaleźć pod choinką. Skoro zaś w książce występuje także mój zdecydowanie ulubiony Robert... chce jeszcze bardziej. A myślałam, że to niemożliwe :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak na Pilipiuka przystało czyta się dobrze. Niestety autor wędruje utartymi już wcześniej szlakami, wypadałoby wziąć się za coś nowego. http://gamonia.pl/zaginiona-andrzeja-pilipiuka-odnaleziona/

    OdpowiedzUsuń