niedziela, 7 grudnia 2014

Recenzja: Biała Reduta cz.I - Tomasz Kołodziejczak


Potomni nazwali to zdarzenie „Zaćmieniem”, moment, w którym świat stanął na krawędzi. Magiczna katastrofa w wyniku której doszło do przeniknięcia do naszego planów różnych światów i wymiarów. Europa legła w gruzach, zdziesiątkowana i zniszczona pod naporem balrogów i ich niepowstrzymanych armii. Nie wszystko jednak stracona, Polska Jeszcze nie Zginęła… Rzeczpospolita razem z Elfami skutecznie stawia czoła silniejszemu wrogowi. Na zachodzie zmagając się z grozą Czarnego Horyzontu, a na wschodnich rubieżach kraju walcząc ze zniewalającą siłą Czerwonej mgły. Magiczne mantry, narodowe symbole i obdarzone mocą artefakty wespół z technologicznymi nowinkami, bronią maszynową i pojazdami pancernymi stają się w tej konfrontacji kluczowymi narzędziami. Wola walki, niezachwiana wiara i patriotyzm ożywają z jeszcze większą siłą by wspomóc walczących przeciw Złu.

Tomasz Kołodziejczak to postać na polskiej scenie fantastycznej dobrze znana i lubiana; doskonale świadczy o tym choćby popularność książek z cyklu „Dominium Solarne”. „Biała Reduta” to kolejna odsłona stworzonego przez niego uniwersum, stanowiącego niepokojącą i wstrząsającą wizję przyszłości, w której magia współistnieje razem z technologią. Tym razem mamy do czynienia z pełnowymiarową powieścią, nakreśloną z rozmachem, w której akcja rozgrywa się na kilka płaszczyznach. W porównaniu do „Czerwonej mgły” i „Czarnego Horyzontu” świat zostaje znacznie rozszerzony o kolejne lokacje, pojawiają się nowe postacie, a do tego mamy jeszcze więcej informacji na temat tego, co się dzieje zarówno na Ziemi jak i na Marsie.

Nigdzie nie można już czuć się bezpiecznie, a Zło zrobi wszystko by osiągnąć nieograniczoną władzę nad planetą. Począwszy od ziejących grozą terenów Gehenny, gdzie młody chłopiec zmaga się z koszmarem zniewolenia. Przez otoczoną barierami ochronnymi Warszawę, w której dochodzi do tajemniczego morderstwa pewnego matematyka. Po prowadzone przez królewskiego geografa poszukiwania na Zachodnich Kresach Rzeczpospolitej i niepewny los marsjańskiej kolonii, która zmaga się z własnymi problemami. Cztery różne miejsca, oddalone od siebie i bohaterowie, którzy muszą zmagać się z własnymi problemami i tym, co stawia przed nim los. Ciąg wydarzeń, który zdaje się nie mieć nic wspólnego ze sobą i stanowi oddzielne historie. Nic bardziej mylnego. Świat czekają zmiany, Zło czeka by ruszyć z ofensywą w niespodziewanym kierunku.

Pisząc swoją najnowszą książkę autorowi udało się uzyskać równowagę pomiędzy rozgrywającymi się wydarzeniami, losami poszczególnych bohaterów i przedstawieniem całego uniwersum. Fabułę śledzimy naprzemiennie z kilku punktów widzenia, do każdego z nich Kołodziejczak podszedł w inny sposób, zarówno jeśli chodzi o styl, jak i klimat. Losy danej postaci opisane są poprzez pryzmat tego gdzie się znajduje i czego doświadcza. W tym tomie dzięki nowym lokacjom autor miał spore pole do popisu i wykorzystania swej bogatej wyobraźni. Po raz pierwszy widzimy straszne oblicze Gehenny, śledzimy dramatyczne wydarzenia na Marsie, towarzyszymy Kajetanowi w jego podróży poprzez kolejne wymiary oraz Robertowi w trakcie dochodzenia prowadzonego w stolicy. Mimo, że początkowo wątki te nie mają ze sobą zbyt wiele wspólnego, z czasem przeplatają się i wyłania się z nich pełny obraz. Akcja jest dynamiczna, trzymająca w napięciu, a całości towarzyszy niesamowita atmosfera, aż do interesującego i najeżonego cliffhangerami finału. Końcówki, która pozostawia spory niedosyt. Akurat, gdy wszystko zaczyna nabierać tempa wszystko urywa się w najlepszych momentach.

Pisarz sprawnie operuje językiem, potrafi pisać ciekawie, zajmująco i z polotem. Widać jak wiele pracy poświęcił by jego wizja była obrazowa i sugestywna. Uniwersum „Ostatniej Rzeczpospolitej” to niewątpliwie atut cyklu, który oszałamia rozmachem i dopracowaniem, bogaty, gruntownie przemyślany, z licznymi nawiązaniami i odwołaniami do popkultury, z mistrzem Tolkienem na czele. „Biała Reduta” dostarcza nowych informacji na temat budowy, historii i praw jakie rządzą tym światem; wyjaśnia zależności pomiędzy poszczególnymi rasami i ich zachowaniem, specyfikację oddziaływania sił Zła i siłę symboli oraz tradycji w walce z nimi. Podobnie z kreacją bohaterów, która również wypada bardzo dobrze. Mamy do czynienia z postaciami z krwi i kości, naznaczonymi przez los i prześladowane przez demony przeszłości. Szczególnie Kajetan, który wybija się na pierwszy plan i zapadająca w pamięć scena z końcówki:

„Biała Reduta” to klimatyczna i przewrotna technofantasy z wartką akcją i oryginalnymi bohaterami, przedstawiona w epickiej i pomysłowej scenerii. Tomasz Kołodziejczak oddaje w ręce czytelników powieść, która z łatwością wciąga, dostarczając odpowiednich wrażeń i emocji. Świetna lektura, zarówno dla miłośników cyklu, jak i wszystkich, którzy szukają czegoś interesującego do czytania (nie trzeba znać poprzednich książek).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz