poniedziałek, 22 czerwca 2015

Recenzja: Ostatni Honorowy - Jacek Komuda

Jacek Komuda jest pisarzem, którego nie trzeba zbytnio przedstawiać, to jeden z bardziej znanych autorów Fabryki Słów, obok Grzędowicza, Pilipiuka, Piekary czy Kossakowskiej. W swoich książkach umiejętnie i w idealnych proporcjach łączy niebywałą pasję, obszerną znajomość dawnych czasów oraz wyważony styl. „Ostatni Honorowy”, to powieść, którą znaczy całkiem nowe terytorium w swojej pisarskiej karierze, odchodząc od czasów polski szlacheckiej na rzecz bardziej współczesnego okresu. Mamy do czynienia z niebanalnym bohaterem, fajnymi pomysłami i całkiem inną jakością. Mało tego, zgodnie z informacją wydawcy, historia, jaką poznajemy oparta została na autentycznych wydarzeniach, jakie rozegrały się w ostatnich dziesięcioleciach ubiegłego stulecia.

Kuba Błażyk, młody szermierz stołecznej, to obiecujący sportowiec, w którym pokładane są spore nadzieje. Walczy dobrze, jednak gdy przeciwnikiem w kluczowej walce jest przedstawiciel zaprzyjaźnionego Związku Radzieckiego, nawet za dobrze. W takim przypadku nie liczą się umiejętności, a polityka. Rozgoryczony i sfrustrowany chłopka nieoczekiwanie staje przed wyborem, który na zawsze odmieni jego życie. Znajduje się kręgu zainteresowania grupy ludzi, dla których walka bronią białą jest rozstrzygania sporów. Poprzez mistrzów walczących dla nich w nielegalnych pojedynkach, do pierwszej krwi, a nawet śmierci.

Walki stanowią spory zastrzyk gotówki, i to w twardej, zielonej walucie. Chłopak jednak szybko przekonuje się, że prawdziwe starcie to nie przelewki i sportowa zabawa, ale śmiertelnie niebezpieczna rozgrywka. Nauczyciel fechtunku, u którego zaczyna pobierać nauki uczy go by był gotowy na wszystko, ale ma swoją cenę. Z uczestnika staje się narzędziem, elementem zgrabnej układanki i niewyjaśnionej tajemnicy, której początki sięgają czasów przedwojennej kawalerii. „Ostatni Honorowy” to burzliwa i przewrotna opowieść, kreślona cięciami szabli i szczękiem broni, w której na nowo odżywają pojęcia honoru, poświęcenia i walki w obronie wyższych wartości.

Poprzednie utwory w dorobku autora przyzwyczaiły nas, że do każdej książki podchodzi on bardzo poważnie. Plastycznie barwne, a nade wszystko jak najwierniej odwzorowane realia historyczne i społeczne, w których się aktualnie porusza to podstawa. Nie inaczej jest tutaj, zarówno jeśli chodzi o tło w jakim nakreślona zostały wydarzenia, język jakim posługują się bohaterowie czy wreszcie opisy pojedynków, okraszone fachową terminologią. Powieść oferuje nam spojrzenie na schyłek peerelowskiej rzeczywistości z dosyć interesującej perspektywy. Nie ma miejsca na biel i czerń, a wszechogarniającą szarość. Takie bowiem było życie w tamtych czasach; niekończące się kolejki, braki towaru, pustki na sklepowych półkach, niemożność wyjazdu z kraju czy określone działania ówczesnej władzy.

Fabuła została zgrabnie poprowadzona i przez całą lekturę nie można narzekać na nudę. Akcja ze swoimi przełomami i przewrotami pędzi do przodu; na palcach jednej ręki można policzyć zbędne opisy i niepotrzebne sceny, które trochę wszystko stopowały. Przechodzimy od jednego pojedynku do drugiego, atmosfera jest coraz bardziej gęsta, intryga nabiera rozmachu, a niebezpieczeństwo jest z każdą stroną namacalne. Przeciwnicy są doświadczeni i świetnie posługują się bronią, co widać w dopracowanych scenach starć; pełnych detali, sugestywnych i nade wszystko emocjonujących. Komuda pisze w taki sposób, że łatwo je sobie wyobrazić i wręcz być ich częścią. Odpowiednio dobrany język i dobrze skonstruowane dialogi pozwalają na bezproblemową lekturę. Na uznanie zasługuje kreacja bohaterów, zarówno główna postać jak i te, które mu towarzyszą to ludzie z krwi i kości. Każda z postaci ma swoją rolę do odegrania, i miejsce w książce.

Świat nielegalnych walk na broń białą, piękne kobiety, dramatyczne zdarzenia i tajemnice sprzed lat. „Ostatni Honorowy” to sensacyjno-przygodowa opowieść, z elementami historii, nakreślona z polotem i dobrze wyważona. Komuda stworzył książkę, która dostarcza sporej dawki emocji i mnóstwa rozrywki. Lektura nie tylko dla miłośników jego twórczości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz