środa, 25 stycznia 2017

Recenzja: Bramy Światłości. Tom 1 - Maja Lidia Kossakowska

Pan opuścił swe Królestwo, Jasność zniknęła ze swego tronu. Archaniołowie, z zaufanymi Skrzydlatymi i Głębianami pilnie strzegą tej tajemnicy. Nic nie może zachwiać fundamentami, na których oparte jest Dzieło Pana. Królestwo musi trwać, za wszelką cenę i ku chwale Najwyższego. Dlatego wiadomość, jaką przekazuje regentowi Razjel napawa nie tylko ogromnym niepokojem, ale również budzi nadzieję. Sereda, uczennica archanioła tajemnic, powraca z kolejnej wyprawy badawczej, z szokującą, ale jakże wyczekiwaną i wspaniałą wiadomością. W trakcie swych podróży natknęła się na obecność Pana.

Gabriel organizuje ekspedycję, w oddalone i nieznane Strefy Poza Czasem, trzeba zbadać te rewelacje i rozwiać wszelkie wątpliwości. Trzeba zyskać pewność czy rzeczywiście po takim czasie natrafiono na miejsce pobytu Pana? Czy jest to raczej okrutny podstęp Antykreatora, który szykuje się do kolejnego uderzenia? Na czele staje Daimon Frey, Tańczący na Zgliszczach z wiernym Piołunem, który odzyskał szacunek innych aniołów, choć nadal nie należy do zbyt lubianych. Szaleńcza, naznaczona licznymi niebezpieczeństwami wyprawa wystawi wielu na próbę, wyjawi kilka tajemnic, ale jednocześnie pozostawi z jeszcze większą ilością pytań. Nikt nie powiedział, że ma być łatwo i przyjemnie.

Maja Lidia powraca po kilku latach do cyklu, który przyniósł jej największą popularność. Tom pierwszy „Bram Światłości” to niejako wprowadzenie do głównej części historii, gdzie autorka skupia się na zawiązaniu głównej intrygi, przedstawieniu bohaterów i relacji pomiędzy nimi, jak również przedstawienia świata, w którym wszystko się rozgrywa, a raczej światów. Ekspedycja wraz z przebytym dystansem nabiera większego znaczenia dla poszczególnych uczestników. To, z czym się stykają, staje się czynnikiem zmian. Dla wielu będzie to podróż w głąb siebie, w której na nowo odkryją siebie i to, o czym zapomnieli.

Bohaterowie u Kossakowskiej to złożone jednostki, nikt nie jest tylko dobry i zły. Tutaj nie ma miejsca na stereotypowego anioła czy diabła. Zło i dobro przenikają się nawzajem, determinując sposób bycia danej postaci. Poza wspomnianym Daimonem i Piołunem, znajdzie się nieoczekiwana rola dla Lucyfera, Asmodeusz będzie miał trudny orzech do zgryzienia, a Razjel trudne zadanie do wykonania. Powrócą starzy znajomi, ale zamelduje się cała masa oryginalnych postaci, które dadzą o sobie znać. Nie będzie nudno.

Miło powrócić do tego świata i na nowo zanurzyć się w codzienne życie Skrzydlatych i Głębian. Autorka po raz kolejny udowadnia, że jest prawdziwą mistrzynią kreacji. Z niezwykłą precyzją i szczegółowością kreśli przed nami niebywale kompleksowe i pełne życia uniwersum, po którym porusza się z wprawą i wdziękiem. Choć początkowo mamy do czynienia z dobrze znanymi miejscami, z każdą przewróconą stroną całość nabiera coraz większych rozmiarów. Wyobraźnia autorki zdaje się nie mieć granic. Kolejne nowe lokacje, ich wygląd, zamieszkujące je stworzenia i bóstwa, czy prawa, jakie nimi rządzą, robią wrażenie. Nie jest to sielanka, tutaj jeden nieuważny krok może być tym ostatnim.

Cykl Anielski powraca w udanym stylu. Jedynie końcówka pozostawia trochę niedosyt, bo kończący księgę pierwszą cliffhanger jest z tych najgorszych. Autorka kreśli zajmującą i pełną wrażeń opowieść, ociekającą ironią i czarnym humorem oraz mnóstwem akcji. Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz