środa, 15 lutego 2017

Recenzja: HEL-3 – Jarosław Grzędowicz

Jarosław Grzędowicz to jeden z najbardziej popularnych i poczytnych pisarz na polskiej scenie fantastycznej. „Pan Lodowego Ogrodu” tylko ugruntował tę pozycję i wydawałoby się, że kolejna książka jest kwestią miesięcy. Potrzeba było jednak na to ponad 4 lat. Wiele osób z niecierpliwością wyczekiwało nowego tekstu, niezależnie czy miała to być powieść czy zbiór opowiadań. Dlatego już sama informacja o premierze wywołała wśród czytelników spore poruszenie i ekscytację. Fabryka Słów umiejętnie dawkowało informacje, co tylko wzmacniało emocje towarzyszące oczekiwaniom. Fani, którzy czekali na kontynuację PLO lub czegoś podobnego mogą być nieco zawiedzeni. Hel 3 to całkiem nowa i zamknięta powieść, znacząco inna od tego, do czego byli przyzwyczajeni.

Rok 2058. Grzędowicz kreśli przed nami niepokojącą i brutalną, ale całkiem prawdopodobną wizję przyszłości. Świat oszalał, a może jedynie poszedł do przodu, choć nie w tym kierunku, który chcielibyśmy. Rozwój technologiczny i gospodarczy przyniósł ze sobą ogromne zmiany, które wstrząsnęły społeczeństwem, znacząco wpływając na dotychczasowe życie jednostki. Zmieniły się granice i strefy wpływów, wprowadzono liczne zakazy i nakazy oraz kontrolę i reglamentację podstawowych zasobów. Ludzkość uzależniła się od MegaNetu i omnifonów, spędzając więcej czasu w wirtualnej rzeczywiści, manipulowana wyselekcjonowanymi informacjami i propagandą.

Norbert Roliński jest iwenciarzem, goniącym za sensacją i łatwym zarobkiem. Iwenty to krótkie filmiki obrazujące dane wydarzenie, które mają wpłynąć na odbiorców, wywołać odpowiedni emocje, a co za tym idzie nabijać licznik wyświetleń. Wystarczy być w odpowiednim miejscu i czasie, a potem robić swoje. Wydawałoby się, że publiczna egzekucja dwójki naukowców to idealny sposób na łatwy iwent. Nic bardziej mylnego – jeśli coś ma pójść nie tak, to od razu na całej linii. Norbert cudem unika śmierci, uratowany przez tajemniczą grupę najemników. Z trudem udaje mu się wrócić do kraju, gdzie nie ma czasu na odpoczynek. Jeden dobrze płatny iwent wywraca jego życie do góry nogami i zmusza do ucieczki. Nagle wszystko nabiera rozpędu i zmierza w nieoczekiwanym kierunku.

„Hel 3” wystawi na próbę oczekiwania czytelnika co do zawartości. Książkę czyta się szybko, z każdą kolejną stroną poznajemy oczami Norberta współczesny mu świat i przez dłuższy czas nie opuszczamy planety. Grzędowicz przez większą połowę książki snuje swoją wizję z rozmachem i pietyzmem. Liczne opisy odmalowane w ciemnych tonacjach są wymowne i przemawiają do wyobraźni. Podobnie jak atmosfera, ponura rzeczywistość pełna nakazów i kontroli. Przyszłość zamiast ułatwić życie, nałożyła na nie kolejne ograniczenia, których bezwzględnie musi się trzymać. Autor stara się jak najlepiej przedstawić swoje stanowisko, nierzadko subtelnie wskazując, że niektóre procesy działają już teraz. Stawia pytania i pobudza do myślenia, pochwale pewne rzeczy, ale i nie stroni od krytyki, skłania do polemiki i zastanowienia się nad tym, czy jednostka ma jakikolwiek wpływ na otaczającą rzeczywistość.

Książka nie jest doskonała, posiada pewne niedociągnięcia, a sama fabuła momentami wydaje się chaotyczna. Jednak z czasem wszystko łączy się w całość. Miejsc akcji znajdzie się kilka, przechodzimy z jednej scenerii w drugą. Każda z nich ma jednak swoje miejsce w wizji autora i określoną rolę. Od pierwszej strony jesteśmy nieustannie trzymani w napięciu, akcja jest prowadzona określonym tempem, w zależności od tego, o czym czytamy. Znajdzie się po drodze kilka punktów przełomowych i ciekawych rozwiązań fabularnych, jednak to finał dostarcza sporych wrażeń. Końcówka jest nieoczekiwana i zaskakująca, ale jednocześnie idealnie podsumowuje to, co chciał przekazać autor.

Powieść Grzędowicza to książka zdecydowanie różna od „Pana Lodowego Ogrodu”, bardziej poważna i traktująca o innych sprawach. Mimo wszystko to udany powrót po tych kilku latach nieobecności. Miłośnicy twórczości autora powinni być zadowoleni z tego, co dostaną. Fabryka Słów postarała się o dobre wydanie, oprawa jest zintegrowana , a okładka świetna.

Recenzja ukazała się na portalu Kawerna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz