niedziela, 15 października 2017

Recenzja: Ostatniego zeźrą psy - Sławomir Nieściur

Kapryśna, nieobliczalna i wyjątkowo groźna. Zona ma wiele obliczy, a każde z nich niesie ze sobą wiele zagrożeń. Wkraczając na jej teren trzeba porzucić pewność siebie, arogancję czy przesadną brawurę. Zmutowana fauna i flora, trudne do wyjaśnienia zjawiska i tajemnicze anomalie, a nade wszystko ludzie. Mały wycinek, tego, na co trzeba zwrócić szczególną uwagę. Każdy stawiany krok, jeśli nie będzie przemyślany, może stać się tym ostatnim. Zona jest łaskawa i każdemu odda wedle zasług, nie patrząc na to, kim jesteś.

Sławomir Nieściur raz jeszcze zaznacza swoją obecność w Fabrycznej Zonie. „Ostatniego zeżrą psy”, to bezpośrednia kontynuacja całkiem udanego debiutu. Autor postawił przed sobą niełatwe, ale posiadające spory potencjał twórczy zadanie. Przedstawić genezę zony jako całości, z całym ciągiem przyczynowo-skutkowym. Zarówno z perspektywy rodowitych mieszkańców, przypadkowych jednostek oraz samego miejsca, jak powoli zmieniało się i przekształcało.

Wyprawa do Kompleksu Jantar przynosi nieoczekiwane rezultaty. Niebezpieczeństwo zdaje się czyhać na każdym kroku, a to, co zespół zastaje na miejscu nie napawa zbyt wielkim optymizmem. Wszystko coraz bardziej się komplikuje. Zwiększona częstotliwość emisji, dziwna łuna na niebie i problemy z elektroniką. Mieszkańcy okolicznych siół zmagają się z coraz większymi problemami, trudne do wyjaśnienia zjawiska i problemy ze zmutowanymi zwierzętami. Jusupow i Rybin szybko przekonują się, że prawdziwe kłopoty dopiero przed nimi. Niewyjaśnione zdarzenia splatają ze sobą losy kilku grup jednostek, tworząc przewrotną i zaskakującą opowieść, w której nic nie jest takie jak powinno.

Autor umiejętnie kreśli swoją opowieść, odpowiednio dopasowując jej tempo. Prowadzi spokojnie, by nieoczekiwanie rozkręcić tempo i wrzucić większy bieg. W zonie niczego nie można być pewnym, o czym przekonujemy się niejednokrotnie. Sceny dynamiczne i pełne akcji poprzeplatane są tymi spokojniejszymi, potrzebnymi, by coś wyjaśnić i rozwinąć jakąś myśl. Nieściur jednocześnie nie nudzi i nie utrudnia lektury niepotrzebnym wstawkami. Wszystko ma swój miejsce i stanowi integralną część większej całości. Historię śledzimy poprzez pryzmat losu kilku grup jednostek, znajdujących się w różnych miejscach. Taki zabieg dostarcza niepowtarzalnego i pełniejszego obrazu zdarzeń, jakie rozgrywają się na terenie strefy i poza nią. Mamy możliwość lepszego poznania wszystkich postaci oraz ich roli w całym tym zamieszaniu. Niejednokrotnie autor pozostawia wiele rzeczy w aurze tajemnicy i niedomówień, pozostawiają czytelnikowi i jego wyobraźni pole do popisu.

Czytając, mamy do czynienia z całą masą różnorodnych postaci, wyrazistych i ciekawie poprowadzonych. Nie sposób tu wyróżnić jednego kluczowego protagonistę czy grupę. Każdy ma określone zadanie, które przewidział dla niego autor. Sporo uwagi poświęca zwykłym mieszkańcom i problemom, z jakimi nagle muszą się zmagać. Wszyscy naznaczeni przez okoliczności i wybory, jakie muszą podejmować. Ważnym bohaterem jest sama Zona. Opisy są obrazowe i sugestywne, z pełną realizmu atmosferą, wywołującą odpowiednie emocje. Powoli widzimy jak powstaje zona, nabiera kształtów i jak odnajdują się w nowej rzeczywistości ludzie. Nie jest to jeszcze wizja znana z gier czy innych książek, ale pewien zarys już jest.

„Ostatniego zeżrą psy” to udana kontynuacja, spójna i przemyślana, z licznymi nawiązaniami do uniwersum. Napisana prostym i mocnym językiem powieść czyta się szybko i dostarcza odpowiedniej dawki rozrywki. Sławomir Nieściur świetnie odnalazł się w klimatach Zony i mam nadzieję, że nie każe długo czekać na kolejną książkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz