środa, 21 lutego 2018

Recenzja: Bramy Światłości. Tom 2 - Maja Lidia Kossakowska

Niebiańska ekspedycja, pod przewodnictwem Seredy, zdaje się zmierzać donikąd. Poszukiwania wydłużają się i nie przynoszą zamierzonego celu. Mnożą się problemy, a w serca uczestników powoli wkrada się zwątpienie. Wodospad Dusz pokazał dobitnie jak niebezpieczne i zdradliwe są Strefy Poza Czasem. Istnienie Anioła Zagłady stanęło pod znakiem zapytania. Nawet tak potężny Świetlisty, jak on, nie może czuć się bezpiecznie. Cios może nadejść z każdej strony, o czym szybko się przekonuje. W wyniku sabotażu Matariśwana, zostaje rozdzielony z Seredą i resztą grupy. Na wpółżywy, z niezagojonymi ranami przedziera się przez dżunglę, która skrywa okrutnego przeciwnika. Na pomoc nieoczekiwanie rusza mu Lucyfer.

Pan Tajemnic także nie ma łatwo, jego misja może zakończyć się fiaskiem. Udawanie Lucyfera zaczyna go przerastać. Jego dziwne zachowanie przykuwa uwagę szefa głębiańskiej bezpieki, Nergala. Jedyny ratunek w wyprawie ratunkowej Asmodeusza. Zgniły Chłopiec znalazł jednak nowe zainteresowanie, tracąc z oczu prawdziwy cel misji. Tymczasem w Hajot Hakados, pozbawiony wieści Gabriel, powoli popada w paranoję i wydaje coraz dziwniejsze rozkazy. Wszystko zaczyna przypominać beczkę prochu, gdzie chwila nieuwagi może doprowadzić do spektakularnego wybuchu.

Maja Kossakowska wystawiła czytelników na trudną próbę. Trzeba było czekać ponad rok, by dowiedzieć się jaki los spotkał Daimona i Piołuna w Wodospadzie Dusz. Teraz gdy już wszystko się wyjaśniło, nasi bohaterowie wcale nie mają łatwiej. Kolejny etap podróży jest równie groźny. Autorka nie daje odpocząć i nikogo nie oszczędza, wplątując w coraz to nowe kłopoty i dodając masę problemów. Najbardziej przechlapane ma ponownie Daimon, który trafia z deszczu pod rynnę. Krew leje się strumieniami, a trup ściele gęsto.

Podobnie jak w pierwszej części, narracja została poprowadzona z perspektywy kilku postaci. Każda ma swoją rolę do odegrania i miejsce w opowieści. Kossakowska z wprawą porusza się po opowieści, kreśląc zajmującą i pełną wrażeń historię. Płynnie przechodzimy z jednej lokacji w inną, w zależności od potrzeby fabularnej. Akcja jest dynamiczna, z odpowiednim tempem i należycie budowanym napięciem. Dzieje się dużo i szybko, zarówno jeśli chodzi o walkę, jak i potyczki słowne. Całość ocieka ironią i czarnym humorem. Intrygi zacieśniają się, bohaterowie przechodzą trudne próby, i robią wszystko by przetrwać. Każdy krok może być tym ostatnim, a cios może nadejść z niespodziewanej strony.

Kossakowska raz jeszcze potwierdza swoje umiejętności pisarskie i bogatą wyobraźnię. Uniwersum stworzone na potrzeby cyklu jest kompleksowe i pełne życie. Z niezwykłą precyzją kreśli kolejne lokacje, które odwiedza ekspedycja. Wyróżniając każde z nich, nie tylko pod względem wygląda, ale również zamieszkujących je stworzeń, czy praw, jakie nimi rządzą. Wszystko dokładnie dopracowane. Sugestywne i plastyczne opisy oddają unikalność poszczególnych lokacji. Tym razem skupia się na mitologii mieszkańców ameryki łacińskiej, starając się jak najwierniej oddać jej specyfikę. Opisy krwawych rytuałów, architektury czy wierzeń robią wrażenie.

Książka nie jest idealna i można mieć pewne zastrzeżenia co do fabuły. Niektóre rozwiązania nie do końca ze sobą współgrały, a sama historia momentami się dłużyła. Akcja staje w miejscu, zmieniają się priorytety. Główny cel niebiańskiej ekspedycji schodzi na dalszy plan. Autorka skupia się na innych elementach, ich dopracowaniu i rozwinięciu. Sporo uwagi poświęca kreacji postaci, zmianom, jaka w nich zachodzi i sprzecznym emocjom, jakie nimi targają. Widzimy złożone relacje pomiędzy poszczególnymi jednostkami. Poznajemy ich przekonania, to co ich motywuje i czego się lękają.

Drugi tom Bram światłości to udana kontynuacja, choć nie jest pozbawiona wad. Miłośnicy twórczości Kossakowskiej będą zadowoleni z lektury. Jasność nadal pozostaje poza zasięgiem ekspedycji, podróż cały czas trwa. Czytelników czeka jeszcze co najmniej jeden tom, w którym wszystko powinno znaleźć zakończenie. Miejmy nadzieję, że tym razem przyjdzie nam krócej czekać.

2 komentarze:

  1. Jeszcze przede mną I tom, ale II też zapowiada się nie najgorzej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię Kossakowską, ale strasznie mnie ten tom rozczarował. Jedyne, co dobrze mi się czytało to fragmenty w Głębi - u Razjela rzeczywiście coś ciekawego się dzieje. I na temat powieści, bo rozwleczenie wątku Freya to jakaś katastrofa.

    OdpowiedzUsuń