niedziela, 23 stycznia 2011

Recenzja: Żywe srebro - Neal Stephenson

Autor mający tylu zwolenników, co przeciwników, jeden z poczytniejszych pisarzy fantastycznych ostatnich lat, daje nam książkę, której osią jest nie wątek miłosny czy zemsta, ale spór o… autorstwo rachunku różniczkowego.

Pierwszy chyba raz spotkałem się z książką, która sprawiłaby mi tyle problemów. I nie chodzi tu bynajmniej o jej długość, ale o trudność wyrażenia swych odczuć czy nawet banalne opisanie w kilku zdaniach, o czym książka jest. Tak ma się sprawa w przypadku Neala Stephensona, autora m.in. Zamieci i Cryptonomiconu, i jego Żywego Srebra. Po książkę sięgnąłem z pewnymi obawami — z jednej strony polski wydawca podzielił pierwszą część na 3 osobne tomy, aczkolwiek jako całość prezentowałaby się lepiej. Z drugiej — książka była reklamowana w prasie i telewizji jako arcydzieło wymykające się wszelkim schematom i klasyfikacjom. Książkę Stephensona mylnie szufladkuje się jako powieść fantasy, bo tak naprawdę jest to literatura historyczno-przygodowa, a już na pewno łotrzykowska. Nie przypomina ona jednak typowej powieści łotrzykowskiej z pojedynkami na szable i pistolety czy walką w obronie miłości. Tutaj również mamy pojedynki, jednak bardziej złożone, bo na idee. Na to, co ukształtowało dzisiejszą naukę, a co za tym idzie — świat.

czytaj więcej

Cała recenzja ukazała się na portalu Histmag.org

Autor: Neal Stephenson
Tytuł: Żywe srebro
Numer tomu: 1, 2, 3
Liczba stron: 384, 312, 352
Rok wydania: 2005
Wydawca: Wydawnictwo MAG
Seria: Cykl barokowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz