Wiecznie młode, piękne, inteligentne oraz śmiertelnie niebezpieczne. Kobiety, dla których nie ma rzeczy niemożliwych, odnajdujące się w każdej sytuacji. Andrzej Pilipiuk i jego aniołki zabierają nas w podróż po współczesnym Krakowie, z alchemią i historią w tle.
Każdy z nas posiada swoją własną, unikalną historię. I na tym skupia się właśnie Pilipiuk. Na opowiedzeniu losów trzech kobiet, ich przyjaźni i wspólnych przygód. Pisarz utwierdza nas tym samym w przekonaniu, że nie obce mu są niuanse życia inne od tych znanych z przygód Jakuba Wędrowycza. Autor pokazuje czytelnikom, że choć główne bohaterki różnią się od siebie, to nie są to różnice, które dzielą, lecz wiążą. Całość fabuły zogniskowana jest nie na miłości, zemście czy innych tego typu, wyeksploatowanych w literaturze do granic możliwości, problemach. Oś książki stanowi poszukiwanie metody na doskonalenie ciała i umysłu. A jedynym sposobem na to jest odnalezienie Michała Sędziwoja z Sanoka, alchemika, który poznał sekret czerwonej tynktury. Potocznie zwanej kamieniem filozoficznym.
Autor przyzwyczaił nas, że tworzone przez niego postaci są zawsze świetnie skonstruowane. Tym razem nie jest inaczej. Stanisława i Katarzyna, ostatnie przedstawicielki familii Kruszewskich oraz „młodziutka” księżniczka Monika to trio zaiste oryginalne i wielce intrygujące. Trio, które tworzy wybuchową mieszankę charakterów i umiejętności. Stanisława to kobieta z innych czasów, licząca prawie 400 lat uczennica Sędziwoja. Szlachcianka z krwi i kości, niebezpieczna zarówno w słowie, jak i czynie. Katarzyna, kuzynka Stasi, to osoba współczesna aż do bólu. Licząca 21 lat agentka, która najlepiej czuje się przy komputerze i z bronią w ręku. Najbardziej jednak nietuzinkową osobą w tym krakowskim tercecie jest Monika, postać jak z prawdziwej bajki. Choć wyglądem przypomina szesnastolatkę, jest ponad 1000-letnią serbską księżniczką z rodu Stiepankoviców. Zapomniałem o czymś? A tak. Jest również wampirem, „miłym” krwiopijcą. Gustuje jednak w końskiej krwi, co bynajmniej nie znaczy, że jest potulna jak baranek. Przeciwnie — równie niebezpieczna i nieprzewidywalna jak pozostała dwójka.
Tym, o czym niewątpliwie trzeba wspomnieć, jest tło akcji powieści. Pilipiuk zabiera nas w niezwykłą podróż po Krakowie. Mieście, które posiada jedyny w swoim rodzaju urok i charakter. Miejscu przesiąkniętym na wskroś tradycją i historią. Jednakże autor skupia się tutaj na innej stronie miasta. Nie tej codziennej, z wszystkimi zabytkami i atrakcjami turystycznymi. Podkreśla tajemnicze oblicze grodu Kraka, niedostrzegalne przez turystów czy nawet mieszkańców miasta. Odbywa podróż po uliczkach, kamienicach, knajpach i różnego rodzaju zakamarkach. Nieświadomie stajemy się niemymi uczestnikami tej podróży. Wyprawy będącej szaloną i niesamowita przygodą, która z każdą przeczytaną stroną nabiera coraz większego tempa. Zostajemy wciągnięci w zaskakująco dobrą zabawę, pełną specyficznego humoru, tajemnic i niesamowitych zwrotów akcji.
Pilipiuk jak żaden inny autor posiada talent do knucia intryg i spisków. Czasem niesamowitych, ale przede wszystkim zabawnych. Wplątuje w nie z premedytacją swoich bohaterów. Postaci stające się dla nas wzorami, z którymi chcemy się utożsamiać i które kochamy. Wszystko to razem sprawia nam ogromną przyjemność.
W każdym swym dziele autor wkłada w usta bohaterów osobiste przemyślenia, uwagi czy nawet krytykę współczesnej cywilizacji. Robi to w sposób szczery i bezlitosny, ale inteligentnie i z klasą. Kolejnym ważnym dodatkiem, jaki łatwo można zauważyć w jego dziełach to wplecione w fabułę różnego rodzaju ciekawostki. Informacje zarówno na tematy ścisłe, jak i humanistyczne, takie jak historia, kultura, alchemia czy nawet gotowanie. Zabieg ten sam w sobie wprowadza ożywczy powiew.
„Kuzynki” to nie tylko dobra powieść fantasy, ale przede wszystkim świetna literatura rozrywkowa, w którą autor umiejętnie wplata mity słowiańskie, podania i legendy ludowe. Zręcznie łączy je w jedną wciągającą całość — powieść przygodową z elementami historii. Taką z gatunku płaszcza i szpady, tu zastąpionych przez rewolwer, inteligencję i piękno oraz ostrą batorówkę.
Osobiście byłem mile zaskoczony plastycznością opisów i tym, w jaki sposób autor umiejętnie wkomponował dzieje trzech bohaterek w rzeczywistość dzisiejszego Krakowa. Z radością mogę włączyć tę książkę w poczet pozycji, do których niejednokrotnie będę wracał, by na nowo dać się ponieść przygodzie. Ci, którzy sięgną po „Kuzynki”, z pewnością się nie zawiodą i spędzą miło kilka godzin. Lekki i przyjemny owoc twórczości Wielkiego Grafomana to idealne remedium na marazm dzisiejszego, konsumpcyjnego świata. To odpowiedź na nudę, jaka toczy współczesne społeczeństwo. Powieść pokazuje, że takie wartości jak przyjaźń, honor i oddanie sprawie nie są iluzją, ale istnieją realnie.
Recenzja napisana jakiś czas temu dla portalu HISTMAG.ORG
Autor: Andrzej Pilipiuk
Tytuł: Kuzynki
Liczba stron: 320
Wydawca: Fabryka Słów
Każdy z nas posiada swoją własną, unikalną historię. I na tym skupia się właśnie Pilipiuk. Na opowiedzeniu losów trzech kobiet, ich przyjaźni i wspólnych przygód. Pisarz utwierdza nas tym samym w przekonaniu, że nie obce mu są niuanse życia inne od tych znanych z przygód Jakuba Wędrowycza. Autor pokazuje czytelnikom, że choć główne bohaterki różnią się od siebie, to nie są to różnice, które dzielą, lecz wiążą. Całość fabuły zogniskowana jest nie na miłości, zemście czy innych tego typu, wyeksploatowanych w literaturze do granic możliwości, problemach. Oś książki stanowi poszukiwanie metody na doskonalenie ciała i umysłu. A jedynym sposobem na to jest odnalezienie Michała Sędziwoja z Sanoka, alchemika, który poznał sekret czerwonej tynktury. Potocznie zwanej kamieniem filozoficznym.
Autor przyzwyczaił nas, że tworzone przez niego postaci są zawsze świetnie skonstruowane. Tym razem nie jest inaczej. Stanisława i Katarzyna, ostatnie przedstawicielki familii Kruszewskich oraz „młodziutka” księżniczka Monika to trio zaiste oryginalne i wielce intrygujące. Trio, które tworzy wybuchową mieszankę charakterów i umiejętności. Stanisława to kobieta z innych czasów, licząca prawie 400 lat uczennica Sędziwoja. Szlachcianka z krwi i kości, niebezpieczna zarówno w słowie, jak i czynie. Katarzyna, kuzynka Stasi, to osoba współczesna aż do bólu. Licząca 21 lat agentka, która najlepiej czuje się przy komputerze i z bronią w ręku. Najbardziej jednak nietuzinkową osobą w tym krakowskim tercecie jest Monika, postać jak z prawdziwej bajki. Choć wyglądem przypomina szesnastolatkę, jest ponad 1000-letnią serbską księżniczką z rodu Stiepankoviców. Zapomniałem o czymś? A tak. Jest również wampirem, „miłym” krwiopijcą. Gustuje jednak w końskiej krwi, co bynajmniej nie znaczy, że jest potulna jak baranek. Przeciwnie — równie niebezpieczna i nieprzewidywalna jak pozostała dwójka.
Tym, o czym niewątpliwie trzeba wspomnieć, jest tło akcji powieści. Pilipiuk zabiera nas w niezwykłą podróż po Krakowie. Mieście, które posiada jedyny w swoim rodzaju urok i charakter. Miejscu przesiąkniętym na wskroś tradycją i historią. Jednakże autor skupia się tutaj na innej stronie miasta. Nie tej codziennej, z wszystkimi zabytkami i atrakcjami turystycznymi. Podkreśla tajemnicze oblicze grodu Kraka, niedostrzegalne przez turystów czy nawet mieszkańców miasta. Odbywa podróż po uliczkach, kamienicach, knajpach i różnego rodzaju zakamarkach. Nieświadomie stajemy się niemymi uczestnikami tej podróży. Wyprawy będącej szaloną i niesamowita przygodą, która z każdą przeczytaną stroną nabiera coraz większego tempa. Zostajemy wciągnięci w zaskakująco dobrą zabawę, pełną specyficznego humoru, tajemnic i niesamowitych zwrotów akcji.
Pilipiuk jak żaden inny autor posiada talent do knucia intryg i spisków. Czasem niesamowitych, ale przede wszystkim zabawnych. Wplątuje w nie z premedytacją swoich bohaterów. Postaci stające się dla nas wzorami, z którymi chcemy się utożsamiać i które kochamy. Wszystko to razem sprawia nam ogromną przyjemność.
W każdym swym dziele autor wkłada w usta bohaterów osobiste przemyślenia, uwagi czy nawet krytykę współczesnej cywilizacji. Robi to w sposób szczery i bezlitosny, ale inteligentnie i z klasą. Kolejnym ważnym dodatkiem, jaki łatwo można zauważyć w jego dziełach to wplecione w fabułę różnego rodzaju ciekawostki. Informacje zarówno na tematy ścisłe, jak i humanistyczne, takie jak historia, kultura, alchemia czy nawet gotowanie. Zabieg ten sam w sobie wprowadza ożywczy powiew.
„Kuzynki” to nie tylko dobra powieść fantasy, ale przede wszystkim świetna literatura rozrywkowa, w którą autor umiejętnie wplata mity słowiańskie, podania i legendy ludowe. Zręcznie łączy je w jedną wciągającą całość — powieść przygodową z elementami historii. Taką z gatunku płaszcza i szpady, tu zastąpionych przez rewolwer, inteligencję i piękno oraz ostrą batorówkę.
Osobiście byłem mile zaskoczony plastycznością opisów i tym, w jaki sposób autor umiejętnie wkomponował dzieje trzech bohaterek w rzeczywistość dzisiejszego Krakowa. Z radością mogę włączyć tę książkę w poczet pozycji, do których niejednokrotnie będę wracał, by na nowo dać się ponieść przygodzie. Ci, którzy sięgną po „Kuzynki”, z pewnością się nie zawiodą i spędzą miło kilka godzin. Lekki i przyjemny owoc twórczości Wielkiego Grafomana to idealne remedium na marazm dzisiejszego, konsumpcyjnego świata. To odpowiedź na nudę, jaka toczy współczesne społeczeństwo. Powieść pokazuje, że takie wartości jak przyjaźń, honor i oddanie sprawie nie są iluzją, ale istnieją realnie.
Recenzja napisana jakiś czas temu dla portalu HISTMAG.ORG
Autor: Andrzej Pilipiuk
Tytuł: Kuzynki
Liczba stron: 320
Wydawca: Fabryka Słów
Lubię tą trylogię chyba najbardziej z całej twórczości Pilipiuka. Ale daleka jestem od peanów pochwalnych, raczej stwierdzę, że Pilipiuk to pierwszorzędny fantasta drugorzędny.;)
OdpowiedzUsuńNo i okładki najnowszego wydania kompletnie do mnie nie trafiają...
Ja trylogię mam w planach, a okładka z nowego wydania podoba mi się o wiele bardziej : )
OdpowiedzUsuńMi akurat twórczość Pilipiuka bardzo się podoba; co do okładek - stare wydanie dużo lepsze niż nowe; ale zobaczymy co znajdzie się na okładkach w nowym, zaplanowanym na ten rok wydaniu trylogii ;)
OdpowiedzUsuń