Planeta Lorien, zostaje najechana i zniszczona przez rasę kosmicznych najeźdźców z Mogadore. Jedynymi ocalałymi jest dziewiątka niezwykłych dzieci, obdarzonych supermocami zwanymi Dziedzictwami. Razem z opiekunami udają się na Ziemię, gdzie za zadanie mają pozostać w ukryciu, rozwinąć swoje umiejętności i nauczyć się jak najlepiej je kontrolować, by pewnego dnia stanąć razem naprzeciw Mogadorczykom. (Gdy czytałem o tej rasie od razu skojarzyli mi się z obcymi z „Dnia Niepodległości” – podobnie jak tamci maja te same cele – likwidacja wszelkiego życia na planecie i pozyskanie wszelkich surowców naturalnych, jakie się na niej znajdują.
W momencie rozpoczęcia się akcji powieści trójka przybyszów z kosmosu została wytropiona i zamordowana przez najeźdźców, którzy przybyli w ślad za nimi na Ziemię. Jednocześnie są tu by realizować inny, znacznie groźniejszy dla nas plan, mają poznać ludzi i ich słabości oraz rozpocząć przygotowania do zbliżającej się inwazji. Ziemia jest ich następnym celem.
Głównym bohaterem książki jest Daniel, a raczej John Smith, jak obecnie się nazwy, to tytułowy numer Cztery, który jest następny na liście do zabicia. Odkąd przybył na Ziemię 10 lat temu ciągle zmienia imiona i miejsca zamieszkania, jak tylko przestanie ono być bezpieczne. Razem z nim podróżuje jego opiekun Henri, osoba, która odpowiedzialna jest za jego rozwój i odkrycie mocy.
Tym razem po śmierci Trójki udają się do miasteczka Paradise, w stanie Ohio. Spokojny z początku pobyt stopniowo nabiera kolorytu, a akcja z czasem nabiera tempa. John powoli odkrywa swoje umiejętności i uczy się z nich korzystać. Odkrywa prawdę na temat Lorien i prawdziwego dziedzictwa, swoistego przeznaczenia, jakie zostało mu przypisane. Pomimo tego, że jest obcym odkrywa w sobie prawdziwe człowieczeństwo, poznaje, czym jest prawdziwa miłość, przyjaźń i poświęcenie; wszystkie te doświadczenia sprawiają, że Ziemię chce uczynić swoją planetą i zrobi wszystko by stanąć w jej obronie i pokonać Mogadorczyków. W tym celu musi zebrać pozostałych loryjczyków, droga ku temu nie będzie łatwa.
„Jestem Numerem Cztery”, to pierwszy tom przewidzianego na sześć części cyklu Pt. „Loryjskie Dziedzictwo”, której autorem jest Pittacus Lore, 1000-letni członek loriańskiej starszyzny, jeden z dziesięciu osób odpowiedzialnych za stworzenie cywilizacji na Lorien. Jego miejsce pobytu dotąd było nieznane. Na początku lektury dowiadujemy się z okładki książki o ostrzeżeniu, jakie kieruje w stronę ludzi przed nieprzyjaznymi rasami, które mogą napaść na Ziemię. Ciekawą rzeczą jest fakt, że przybył on na nasz planetę, 2 lata wcześniej niż dziewiątka loryjskich dzieci.
Oczywiście jest to pseudonim dwójki pisarzy – Jamesa Frey’a i Jobio Hughesa. Trudno mi powiedzieć, jaki cel miało przybranie akurat takiego przydomku przez autorów, tak ściśle związanego z toczącą się opowieścią. Może to chwyt marketingowy by zachęcić jak największą liczbę czytelników, może zwykły żart, a może misternie stworzona odpowiedź na to, co się zdarzy w kolejnych tomach.
Dwójka pisarzy łącząc nieograniczony potencjał wyobraźni i talent pisarski, stworzyła niezwykłą i oryginalną książkę, której najmocniejsza stroną jest historia i sposób, w jaki jest opowiedziana oraz nieszablonowe postacie przewijające się w trakcie lektury. „Jestem Numerem Cztery”, to wybuchowa mieszanka gatunków literackich, bardzo sprawnie napisana pozycja, łącząca cechy powieści przygodowej i sensacyjnej, z elementami dobrego thrillera i fantastyki.
Na ponad trzystu stronach fabuła jest totalnie przewrotna, znajdziemy kilka naprawdę mocnych zdarzeń i nieoczekiwanych zwrotów akcji, które powodują szybsze bicie serca i niesamowite odczucia w trakcie lektury. Mamy kilka naprawdę zabawnych sytuacji i dowcipnych dialogów, chwil wywołujących niepokój, przepełnionych aurą grozy i tajemniczości, wręcz mrożących krew w żyłach. Nie sposób zapomnieć o wątki miłosnym, który przewija się przez niemal całą książkę i który niejako wpływa na osobę głównego bohatera.
Postać, wokół której ogniskuje się cała opowieści, czyli tytułowy numer Cztery to świetnie skonstruowana postać, dynamiczna, od samego początku przykuwająca naszą uwagę i intrygująca swoim pochodzeniem. Stara się jak najlepiej wyplenić swoje przeznaczenie. Widać jak trudne jest dla niego umiejętne wtopienie się w otoczenie. Pojawienie się w Paradise zmienia go stopniowo, z jednej strony zaczyna odkrywać swoje moce, z drugiej zaś poznaje Sarę, w której zakochuje się z wzajemnością i dzięki której jest w końcu naprawdę szczęśliwy. Ich związek idealnie wkomponował się w opowiadaną historie.
Innymi osobami, które przewijają się w trakcie lektury, a o których nie sposób zapomnieć to oczywiście Henri, opiekun Johna, który za cenę własnego życia stara się go chronić i jak najlepiej pomóc wypełnić zadanie. Druga jest Sam, kolega ze szkoły, który staje się jego pierwszy przyjacielem i powiernikiem tajemnicy. Nie sposób nie wspomnieć o niezwykłym psie o imieniu Berni Kosar, nieodłącznym towarzyszu głównego bohatera, który okazuje się czymś więcej niż tylko zwykłym zwierzęciem.
Podsumowując, książkę czyta się bardzo szybko, napisana jest prostym i zrozumiałym językiem. Nie jest to jakieś ambitne czytadło i do takiego tytułu bynajmniej nie pretenduje. Jej zadaniem jest dostarczanie rozrywki, i robi to w sposób bardzo dobry.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu:
Autor: Pittacus Lore
Wydawnictwo: G+J Gruner+Jahr Polska
Liczba stron: 320
Format: 130 x 195 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 9788362343270
Wydanie: I
Data wydania: luty 2011
W momencie rozpoczęcia się akcji powieści trójka przybyszów z kosmosu została wytropiona i zamordowana przez najeźdźców, którzy przybyli w ślad za nimi na Ziemię. Jednocześnie są tu by realizować inny, znacznie groźniejszy dla nas plan, mają poznać ludzi i ich słabości oraz rozpocząć przygotowania do zbliżającej się inwazji. Ziemia jest ich następnym celem.
Głównym bohaterem książki jest Daniel, a raczej John Smith, jak obecnie się nazwy, to tytułowy numer Cztery, który jest następny na liście do zabicia. Odkąd przybył na Ziemię 10 lat temu ciągle zmienia imiona i miejsca zamieszkania, jak tylko przestanie ono być bezpieczne. Razem z nim podróżuje jego opiekun Henri, osoba, która odpowiedzialna jest za jego rozwój i odkrycie mocy.
Tym razem po śmierci Trójki udają się do miasteczka Paradise, w stanie Ohio. Spokojny z początku pobyt stopniowo nabiera kolorytu, a akcja z czasem nabiera tempa. John powoli odkrywa swoje umiejętności i uczy się z nich korzystać. Odkrywa prawdę na temat Lorien i prawdziwego dziedzictwa, swoistego przeznaczenia, jakie zostało mu przypisane. Pomimo tego, że jest obcym odkrywa w sobie prawdziwe człowieczeństwo, poznaje, czym jest prawdziwa miłość, przyjaźń i poświęcenie; wszystkie te doświadczenia sprawiają, że Ziemię chce uczynić swoją planetą i zrobi wszystko by stanąć w jej obronie i pokonać Mogadorczyków. W tym celu musi zebrać pozostałych loryjczyków, droga ku temu nie będzie łatwa.
„Jestem Numerem Cztery”, to pierwszy tom przewidzianego na sześć części cyklu Pt. „Loryjskie Dziedzictwo”, której autorem jest Pittacus Lore, 1000-letni członek loriańskiej starszyzny, jeden z dziesięciu osób odpowiedzialnych za stworzenie cywilizacji na Lorien. Jego miejsce pobytu dotąd było nieznane. Na początku lektury dowiadujemy się z okładki książki o ostrzeżeniu, jakie kieruje w stronę ludzi przed nieprzyjaznymi rasami, które mogą napaść na Ziemię. Ciekawą rzeczą jest fakt, że przybył on na nasz planetę, 2 lata wcześniej niż dziewiątka loryjskich dzieci.
Oczywiście jest to pseudonim dwójki pisarzy – Jamesa Frey’a i Jobio Hughesa. Trudno mi powiedzieć, jaki cel miało przybranie akurat takiego przydomku przez autorów, tak ściśle związanego z toczącą się opowieścią. Może to chwyt marketingowy by zachęcić jak największą liczbę czytelników, może zwykły żart, a może misternie stworzona odpowiedź na to, co się zdarzy w kolejnych tomach.
Dwójka pisarzy łącząc nieograniczony potencjał wyobraźni i talent pisarski, stworzyła niezwykłą i oryginalną książkę, której najmocniejsza stroną jest historia i sposób, w jaki jest opowiedziana oraz nieszablonowe postacie przewijające się w trakcie lektury. „Jestem Numerem Cztery”, to wybuchowa mieszanka gatunków literackich, bardzo sprawnie napisana pozycja, łącząca cechy powieści przygodowej i sensacyjnej, z elementami dobrego thrillera i fantastyki.
Na ponad trzystu stronach fabuła jest totalnie przewrotna, znajdziemy kilka naprawdę mocnych zdarzeń i nieoczekiwanych zwrotów akcji, które powodują szybsze bicie serca i niesamowite odczucia w trakcie lektury. Mamy kilka naprawdę zabawnych sytuacji i dowcipnych dialogów, chwil wywołujących niepokój, przepełnionych aurą grozy i tajemniczości, wręcz mrożących krew w żyłach. Nie sposób zapomnieć o wątki miłosnym, który przewija się przez niemal całą książkę i który niejako wpływa na osobę głównego bohatera.
Postać, wokół której ogniskuje się cała opowieści, czyli tytułowy numer Cztery to świetnie skonstruowana postać, dynamiczna, od samego początku przykuwająca naszą uwagę i intrygująca swoim pochodzeniem. Stara się jak najlepiej wyplenić swoje przeznaczenie. Widać jak trudne jest dla niego umiejętne wtopienie się w otoczenie. Pojawienie się w Paradise zmienia go stopniowo, z jednej strony zaczyna odkrywać swoje moce, z drugiej zaś poznaje Sarę, w której zakochuje się z wzajemnością i dzięki której jest w końcu naprawdę szczęśliwy. Ich związek idealnie wkomponował się w opowiadaną historie.
Innymi osobami, które przewijają się w trakcie lektury, a o których nie sposób zapomnieć to oczywiście Henri, opiekun Johna, który za cenę własnego życia stara się go chronić i jak najlepiej pomóc wypełnić zadanie. Druga jest Sam, kolega ze szkoły, który staje się jego pierwszy przyjacielem i powiernikiem tajemnicy. Nie sposób nie wspomnieć o niezwykłym psie o imieniu Berni Kosar, nieodłącznym towarzyszu głównego bohatera, który okazuje się czymś więcej niż tylko zwykłym zwierzęciem.
Podsumowując, książkę czyta się bardzo szybko, napisana jest prostym i zrozumiałym językiem. Nie jest to jakieś ambitne czytadło i do takiego tytułu bynajmniej nie pretenduje. Jej zadaniem jest dostarczanie rozrywki, i robi to w sposób bardzo dobry.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu:
Autor: Pittacus Lore
Wydawnictwo: G+J Gruner+Jahr Polska
Liczba stron: 320
Format: 130 x 195 mm
Oprawa: miękka
ISBN-13: 9788362343270
Wydanie: I
Data wydania: luty 2011
Świetna recenzja, zachęciłeś mnie ,chciałam obejrzeć film ale po namyśle stwierdzam,że najpierw muszę zapoznać się z książką.
OdpowiedzUsuńI dobrze zrobisz, bo film znacząco różni się od książki; kilka wątków bardzo zmienili...
OdpowiedzUsuńA ja się zawiodłam trochę na tej książcę, a nawet powiem (choć z ciężkim sercem) że film jest lepszy
OdpowiedzUsuńświetna recenzja. Dzisiaj kupiłam tę książkę i właśnie zabieram się do czytania!
OdpowiedzUsuńhttp://filigranoowa.blogspot.com/
świetna recenzja. Dzisiaj kupiłam tę książkę i właśnie zabieram się do czytania!
OdpowiedzUsuńhttp://filigranoowa.blogspot.com/