Kontynuując historię rozpoczętą w poprzednim tomie trylogii arturiańskiej, Derfel Cadarn przedstawia dalsze koleje losu Artura. „Zimowy Monarcha” kończy się wielkim zwycięstwem Artura i jego armii nad siłami Sylurii dowodzonych przez króla Gundleusa i wojskami Powys, na których czele stanął Gorfyddyd. Zwycięstwo, choć okupione krwią i ofiarą wielu dzielnych wojowników było pierwszym krokiem na drodze do spełnienia się największego marzenia Artura i jednocześnie jego życiowego celu – zjednoczenia wszystkich Brytów pod jednym sztandarem oraz przeciwstawienie się największemu z wrogów, jakim byli Saksonowie.
Zwycięstwo w bitwie stało się bodźcem do dalszych zmian. Na tronie Powys Artur posadził Cuneglasa, syna poprzedniego władcy, który zginął w walce i jednocześnie wielkiego zwolennika Artura oraz jego postulatów. Natomiast Syluria miała dostać się pod panowanie Lancelota, który zostając władcą przypieczętowałby swój nowy status małżeństwem z siostrą Cuneglasa, Ceinwyn. Tak osiągnięty sojusz pomógłby w bardzo dużym stopniu dalszym planom na drodze ku pokojowemu zjednoczeniu Brytó. Jednak rzadko się zdarza tak jak to zaplanowaliśmy. Artur zostaje zdradzony przez osobę, której nigdy by o to nie podejrzewał.
Jednocześnie Kościół coraz bardziej dąży do wyplenienia wszelkich pogańskich praktyk, nie cofając się przy tym przed niczym. Rozpoczynają się krwawe prześladowania i brutalne egzekwowanie nowych praw. Tymczasem Merlin uważa, że ratunku trzeba szukać u prawdziwych, celtyckich bóstw, a jedynym sposobem na ocalenie jest zebranie legendarnych 13 skarbów Brytanii.
"Nieprzyjaciel Boga" w porównaniu z "Zimowym Monarchą" wypada moim zdaniem zdecydowanie lepiej. Widać jak poszczególne postacie dojrzewają, jak poszczególne wydarzenia, których są uczestnikami czy świadkami kształtują ich samych oraz ich przyszłe czyny. Szczególnie widać to w osobie Artura, który z naiwnego i zagubionego wojownika staje się twardym oraz sprawiedliwym władcą. Kolejne potyczki i starcia, zarówno te w polu jak i te słowne, wśród dworzan i innych ludzi zmieniają go. Artur z księcia staje się świetnym materiałem na króla, jednak, co ważniejsze powoli wyrasta dla wszystkich Brytów na prawdziwy symbol walki o wolność. Pokazuje swoją osobą, że Saksonów można pokonać, nie są niezwyciężeni, a każdy Bryt może się do przyczynić do zwycięstwa. Jednocześnie Artur cały czas wierzy w słuszność tego, co robi i w innych ludzi, mimo, że jest niejednokrotnie oszukiwany, wyzyskiwany i zdradzany uparcie dąży do realizacji swoich celów, a wszystkie nieprzyjemności spycha na dalszy plan.
Kolejną postacią świetnie pokazaną jest Derfel Cadarn, narrator i jednocześnie jeden z wojowników Artura. W przedstawianych królowej Ingrain wspomina pokazuje również swoje „przygody”, to jak wyglądało jego życie na służbie u Brytów, mimo że był Saksonem. Widzimy jak awansuje, nie korzystając z protekcji przyjaciela, ale dzięki własnym czynom oraz działaniom.
Kreacja pozostałych postaci również zasługuje na dużą pochwałę. Każda z nich jest jedyna w swoim rodzaju i wnosi bardzo dużo w toczące się wydarzenia, są niezwykle złożone i emocjonalne przez co tak nam bliskie.
Po raz kolejny Cornwell przedstawia czytelnikowi niesamowitą powieść historyczną z barwnym, oraz jednocześnie lekkim i przyjemnym w odbiorze jeżykiem, pełną akcji fabułę, z mnóstwem naprawdę ekscytujących momentów i mnogą ilością sugestywnych opisów. Aura niepokoju i napięcie towarzyszy nam już od pierwszej strony i nie opuszcza nas aż do końca.
Jeśli spodobał Ci się poprzedni tom, to „Nieprzyjaciel Boga” tylko ugruntuje Twoją sympatię do Cornwella i jego opowieści. Zdecydowanie polecam.
Recenzja ukazała się na portalu:
Wydawnictwo: Erica
Seria: Trylogia Arturiańska (#2 w serii)
Cena z okładki: 39,90 zł
Rok wydania oryginału: 1996
Liczba stron: 560
Format: 140x205 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydanie: II
Data wydania: wrzesień 2010
Zwycięstwo w bitwie stało się bodźcem do dalszych zmian. Na tronie Powys Artur posadził Cuneglasa, syna poprzedniego władcy, który zginął w walce i jednocześnie wielkiego zwolennika Artura oraz jego postulatów. Natomiast Syluria miała dostać się pod panowanie Lancelota, który zostając władcą przypieczętowałby swój nowy status małżeństwem z siostrą Cuneglasa, Ceinwyn. Tak osiągnięty sojusz pomógłby w bardzo dużym stopniu dalszym planom na drodze ku pokojowemu zjednoczeniu Brytó. Jednak rzadko się zdarza tak jak to zaplanowaliśmy. Artur zostaje zdradzony przez osobę, której nigdy by o to nie podejrzewał.
Jednocześnie Kościół coraz bardziej dąży do wyplenienia wszelkich pogańskich praktyk, nie cofając się przy tym przed niczym. Rozpoczynają się krwawe prześladowania i brutalne egzekwowanie nowych praw. Tymczasem Merlin uważa, że ratunku trzeba szukać u prawdziwych, celtyckich bóstw, a jedynym sposobem na ocalenie jest zebranie legendarnych 13 skarbów Brytanii.
"Nieprzyjaciel Boga" w porównaniu z "Zimowym Monarchą" wypada moim zdaniem zdecydowanie lepiej. Widać jak poszczególne postacie dojrzewają, jak poszczególne wydarzenia, których są uczestnikami czy świadkami kształtują ich samych oraz ich przyszłe czyny. Szczególnie widać to w osobie Artura, który z naiwnego i zagubionego wojownika staje się twardym oraz sprawiedliwym władcą. Kolejne potyczki i starcia, zarówno te w polu jak i te słowne, wśród dworzan i innych ludzi zmieniają go. Artur z księcia staje się świetnym materiałem na króla, jednak, co ważniejsze powoli wyrasta dla wszystkich Brytów na prawdziwy symbol walki o wolność. Pokazuje swoją osobą, że Saksonów można pokonać, nie są niezwyciężeni, a każdy Bryt może się do przyczynić do zwycięstwa. Jednocześnie Artur cały czas wierzy w słuszność tego, co robi i w innych ludzi, mimo, że jest niejednokrotnie oszukiwany, wyzyskiwany i zdradzany uparcie dąży do realizacji swoich celów, a wszystkie nieprzyjemności spycha na dalszy plan.
Kolejną postacią świetnie pokazaną jest Derfel Cadarn, narrator i jednocześnie jeden z wojowników Artura. W przedstawianych królowej Ingrain wspomina pokazuje również swoje „przygody”, to jak wyglądało jego życie na służbie u Brytów, mimo że był Saksonem. Widzimy jak awansuje, nie korzystając z protekcji przyjaciela, ale dzięki własnym czynom oraz działaniom.
Kreacja pozostałych postaci również zasługuje na dużą pochwałę. Każda z nich jest jedyna w swoim rodzaju i wnosi bardzo dużo w toczące się wydarzenia, są niezwykle złożone i emocjonalne przez co tak nam bliskie.
Po raz kolejny Cornwell przedstawia czytelnikowi niesamowitą powieść historyczną z barwnym, oraz jednocześnie lekkim i przyjemnym w odbiorze jeżykiem, pełną akcji fabułę, z mnóstwem naprawdę ekscytujących momentów i mnogą ilością sugestywnych opisów. Aura niepokoju i napięcie towarzyszy nam już od pierwszej strony i nie opuszcza nas aż do końca.
Jeśli spodobał Ci się poprzedni tom, to „Nieprzyjaciel Boga” tylko ugruntuje Twoją sympatię do Cornwella i jego opowieści. Zdecydowanie polecam.
Recenzja ukazała się na portalu:
Wydawnictwo: Erica
Seria: Trylogia Arturiańska (#2 w serii)
Cena z okładki: 39,90 zł
Rok wydania oryginału: 1996
Liczba stron: 560
Format: 140x205 mm
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Wydanie: II
Data wydania: wrzesień 2010
Czytałam i również polecam książkę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!