Odkryj sekret pewnego nazisty mordującego żydowskich szewców i narzędzi w którym zaklęta jest prawdziwa moc. Zmierz się z ludowymi legendami i zabobonami, lecz miej się na baczności – niektóre potrafią nabrać całkiem realnych kształtów. Odwiedź Wyspę Niedźwiedzią w poszukiwaniu pewnego ptaka o niezwykłych zdolnościach, poszukaj śladów przeszłości wśród wykopalisk i zbadaj tajemniczą grotę razem z lapońskimi szamanami. Posłuchaj nostalgicznej opowieści pewnego starszego pana i wspomnień zamkniętych w stereoskopie. Stań naprzeciw tego co nienazwane i zmierz się z tym co niezbadane, zanurz się w tajemnicy i odkryj prawdę na temat rzeczy i zjawisk, które czekają na wyciągnięcie ręki. Odważ się, otwórz i przekonaj co na Ciebie czeka...
Dziesięć tekstów i tyleż samo spojrzeń na otaczającą nas rzeczywistość, różnorodnych i jednocześnie intrygujących, w których historia miesza się z fantazją, a teraźniejszość styka z przeszłością, rzeczywistość z tym co fantastyczne, a prawda z tym co nie istnieje. Andrzej Pilipiuk w swoim najnowszym zbiorze opowiadań nakreślonych z niezwykłym polotem zabiera nas w szaloną i niezapomnianą podróż w czasie i przestrzeni, wyprawę na wskroś przesiąkniętą historią, tradycją i kulturą, ludowymi i miejskimi legendami oraz popkulturą.
Dziesięć tekstów i tyleż samo spojrzeń na otaczającą nas rzeczywistość, różnorodnych i jednocześnie intrygujących, w których historia miesza się z fantazją, a teraźniejszość styka z przeszłością, rzeczywistość z tym co fantastyczne, a prawda z tym co nie istnieje. Andrzej Pilipiuk w swoim najnowszym zbiorze opowiadań nakreślonych z niezwykłym polotem zabiera nas w szaloną i niezapomnianą podróż w czasie i przestrzeni, wyprawę na wskroś przesiąkniętą historią, tradycją i kulturą, ludowymi i miejskimi legendami oraz popkulturą.
Pilipiuk jest niezwykle płodnym i obdarzonym ogromnymi pokładami wyobraźni autorem, mającym w swym zanadrzu niezliczoną ilość różnych pomysłów, całą gamę oryginalnych bohaterów i miejsc, w tym i innych światach, które tylko czekają na swoją opowieść. Pisanie „Wielkiemu Grafomanowi” przychodzi z niebywałą łatwością i przyjemnością, jego styl jest prosty i zrozumiały, a jednocześnie barwny, poruszający i zajmujący. Wszystko to sprawia, że cieszy się on niesłabnącą popularnością.
„Szewc z Lichtenrade” to kolejna, piąta już antologia opowiadań, w których nie znajdziemy Jakuba Wędrowycza, która pojawia się na księgarskich półkach. Autor stworzył całkiem niezły i udany zbiór, zajmujący i co istotne wyrównany, co już samo w sobie potwierdza jego kunszt pisarski. Poza pierwszym tekstem, mamy do czynienia z nigdy wcześniej niepublikowanymi utworami. Tym razem postacią dominująca jest tutaj znany z „Aparatusa”, antykwariusz i poszukiwacz skarbów Robert Storm, któremu poświęcone są aż cztery opowiadania. Oprócz niego powrócą starzy dobrzy znajomi – doktor Paweł Skórzewski i archeolog Tomasz Olszakowski, a także kilku całkiem nowych i interesujących bohaterów.
Historie alternatywne, poszukiwania skarbów i tajemnic ukrytych przed wiekami, zabobony i miejskie legendy, przedziwne artefakty i swoiste kurioza, mroczne sekrety i dziwaczne zdarzenia oraz niezbadane miejsca. „Szewc...” jest zbiorem klimatycznym i przyciągającym, przesiąknięty tym wszystkim z czego Pilipiuk jest znany i lubiany. Obok tekstów poważnych znajdziemy utwory nostalgiczne, z elementami humorystycznymi, takie które mrożą krew w żyłach, mroczne, przesiąknięte aurą grozy i tajemnicy czy skłaniające do refleksji. Każdy z nich ma w sobie to coś niesamowitego i urzekającego.
Styl Pilipiuka jest dosyć oszczędny, skupia się on przede wszystkim na opowiedzeniu danej historii i losów konkretnej jednostki lub grupy ludzi, przy okazji przemycając pewne wartości, refleksje czy własne przemyślenia. Teksty trzymają w napięciu, a emocje dawkowane są w idealnych proporcjach. Pilipiuk zgrabnie kończy każdą opowieść, rozwiązania fabularne są interesujące, a puenty świetnie postawione. Trzeba również zaznaczyć, że opowiadania nie kończą się na ostatnim zdaniu czy słowie, autor pozostawia pewne niedomówienia i otwarte furtki. Czytelnik może popuścić wodze wyobraźni i ruszać dalej tam, gdzie Pilipiuk skończył.
„Wielki Grafoman” oddaje w ręce Czytelników całkiem udaną antologię, napisaną z pasją i poruszająca obok której fani na pewno nie przejdą obojętnie. Miłośnicy Skórzewskiego i Storma będą szczególnie zadowoleni, a i osoby niezaznajomione z twórczością Pilipiuka nie powinny narzekać. „Szewc...” to pozycja po którą warto sięgnąć, choćby po to by przekonać się że historia może być czymś niepowtarzalnym i ciekawym.
„Szewc z Lichtenrade” to kolejna, piąta już antologia opowiadań, w których nie znajdziemy Jakuba Wędrowycza, która pojawia się na księgarskich półkach. Autor stworzył całkiem niezły i udany zbiór, zajmujący i co istotne wyrównany, co już samo w sobie potwierdza jego kunszt pisarski. Poza pierwszym tekstem, mamy do czynienia z nigdy wcześniej niepublikowanymi utworami. Tym razem postacią dominująca jest tutaj znany z „Aparatusa”, antykwariusz i poszukiwacz skarbów Robert Storm, któremu poświęcone są aż cztery opowiadania. Oprócz niego powrócą starzy dobrzy znajomi – doktor Paweł Skórzewski i archeolog Tomasz Olszakowski, a także kilku całkiem nowych i interesujących bohaterów.
Historie alternatywne, poszukiwania skarbów i tajemnic ukrytych przed wiekami, zabobony i miejskie legendy, przedziwne artefakty i swoiste kurioza, mroczne sekrety i dziwaczne zdarzenia oraz niezbadane miejsca. „Szewc...” jest zbiorem klimatycznym i przyciągającym, przesiąknięty tym wszystkim z czego Pilipiuk jest znany i lubiany. Obok tekstów poważnych znajdziemy utwory nostalgiczne, z elementami humorystycznymi, takie które mrożą krew w żyłach, mroczne, przesiąknięte aurą grozy i tajemnicy czy skłaniające do refleksji. Każdy z nich ma w sobie to coś niesamowitego i urzekającego.
Styl Pilipiuka jest dosyć oszczędny, skupia się on przede wszystkim na opowiedzeniu danej historii i losów konkretnej jednostki lub grupy ludzi, przy okazji przemycając pewne wartości, refleksje czy własne przemyślenia. Teksty trzymają w napięciu, a emocje dawkowane są w idealnych proporcjach. Pilipiuk zgrabnie kończy każdą opowieść, rozwiązania fabularne są interesujące, a puenty świetnie postawione. Trzeba również zaznaczyć, że opowiadania nie kończą się na ostatnim zdaniu czy słowie, autor pozostawia pewne niedomówienia i otwarte furtki. Czytelnik może popuścić wodze wyobraźni i ruszać dalej tam, gdzie Pilipiuk skończył.
„Wielki Grafoman” oddaje w ręce Czytelników całkiem udaną antologię, napisaną z pasją i poruszająca obok której fani na pewno nie przejdą obojętnie. Miłośnicy Skórzewskiego i Storma będą szczególnie zadowoleni, a i osoby niezaznajomione z twórczością Pilipiuka nie powinny narzekać. „Szewc...” to pozycja po którą warto sięgnąć, choćby po to by przekonać się że historia może być czymś niepowtarzalnym i ciekawym.
Opowiadania rzadko kiedy mi podchodzą, ale te mnie zaciekawiły, więc może kiedyś dorwę w bibliotece ;)
OdpowiedzUsuńMi również bardzo się ta antologia podobała :)
OdpowiedzUsuńDowiedziałam się o tej książkę przypadkiem i mam na nią wielką ochotę. Bardzo lubię pisarstwo Pilipiuka i to niekoniecznie to związane z Wędrowyczem.
OdpowiedzUsuńWydaje się ciekawa , ale polecam książkę " miasto śniących ksiązek " :)
OdpowiedzUsuńAntologie bezjakubowe jak najbardziej są perełką w dorobku autora:)
OdpowiedzUsuńhttp://imunimum.blogspot.com/2013/08/andrzej-pilipiuk-szewc-z-lichtenrade.html
Zapraszam do mnie