środa, 10 października 2012

Legenda: Rebeliant - Marie Lu [recenzja przedpremierowa]

© Zielona Sowa
Niedaleka i mroczna wizja przyszłości. Stany Zjednoczone, niegdyś potężne mocarstwo przestało istnieć; społeczny i ekonomiczny krach, poprzedzony pogarszającymi się warunkami naturalnymi doprowadził do rozpadu państwa. Podzielone i skłócone stany toczą ze sobą nieustanne walki. Republika Amerykańska zajmująca tereny niegdysiejszego Zachodniego Wybrzeża, rządzona przez Elektora, znajduje się w ciągłej wojnie z przyległymi Koloniami; zmagając się jednocześnie z epidemiami, które dziesiątkują mieszkańców.

W tym świecie pełnym sprzeczności losy dwójki młodych bohaterów splatają się ze sobą nierozerwalnie. Urodzony w slumsach piętnastoletni Day, najbardziej poszukiwany przestępca w Republice, dla którego najważniejsza jest rodzina oraz jego rówieśniczka, June, członkini elitarnej rodziny, wojskowy geniusz, w którym pokładane są ogromne nadzieje i oddana ojczyźnie patriotka.

Gdy brat June zostaje zamordowany, a wszelkie ślady wskazują na Daya rozpoczyna się pościg, w której stawką okazują się być coś znacznie większego niż sprawiedliwość. June chcąc pomścić brata rozpoczyna poszukiwania, jednak to gdzie ją zaprowadzą stanie się początkiem czegoś niespodziewanego. Day próbując zostać przy życiu musi znaleźć sposób by uratować rodzinę, nie przeczuwa, że już wkrótce stanie przed trudnym wyborem. Dwa różne światy i dwie całkiem odmienne społeczności. Przypadek sprawia, że oboje wpadają na ślad tajemnicy, którą Republika za wszelką cenę chce pozostawić w ukryciu. Jedna osoba może stanowić różnicę; dwoje stanowią niepowstrzymaną siłę.

Marie Lu w swojej debiutanckiej książce zabiera nas w niezwykłą i pełną wrażeń podróż do postapokaliptycznej Ameryki, pełną akcji, niesamowitych przygód i intrygujących bohaterów, burzliwą i fascynującą wyprawę, która oczaruje i pochłonie każdego. Trzymająca od samego początku w napięciu pozycja to sprawnie napisana powieść dystopijna, z elementami powieści przygodowej, romansu i satyry socjospołecznej.

Historia, którą przedstawia Lu stanowi niejako wprowadzenie do właściwych i istotnych wydarzeń, jakie rozegrają się w kolejnych tomach. „Rebeliant” to przede wszystkim część serii, której zadaniem jest nakreślenie świata i praw, jakie nim rządzą, przedstawienie głównych „graczy” i przesłanki, którymi się kierują; zawiązanie intrygi. Można zauważyć, że autorka dosyć oszczędnie wydziela informację na temat miejsca akcji, jego historii i tego jak doszło do rozpadu USA. Mam nadzieję, że kolejne tomy będą bogatsze o te informacje. Szczególnie interesuje mnie wątek dotyczący wisiorka Daya i tego, czym tak naprawdę jest, jaką rolę odegra i jakie jest jego znaczenie.

„Rebeliant” to pozycja całkiem ciekawie napisana, schematyczna, ale co ważne opowiedziana w całkiem zajmujący sposób, dzięki czemu nie nudzi. Momentami przewidywalna, co mimo to nie przeszkadza w lekturze. Fabuła prowadzona jest dwutorowo, naprzemiennie prowadzona narracja, z rozdziałami rozdzielonymi pomiędzy dwójkę głównych postaci; śledzimy ich losy, poznajemy przemyślenia i to jak postrzegają te same rzeczy, ich punkt widzenia. Akcja w książce jest dosyć wartka, punkty zwrotne pojawiają się w odpowiednich momentach, idealni wpływając na toczące się wydarzenia, niejednokrotnie dodając im tempa oraz kolorytu.

Bohaterowie to niewątpliwie element stanowiący o sile powieści. Day i June, główni protagoniści różnią się od siebie, co od początku widać, nie są to jednak różnice, które dzielą, lecz wiążą. Wraz z rozwojem widoczne staje się, że tak naprawdę mają ze sobą więcej wspólnego niż na początku przypuszczali. Jednostki inteligentne i przebiegłe, znają swoją cenę i starają się przestrzegać przyjętych wartości. Muszą podejmować trudne i niejednokrotnie obciążone ogromną odpowiedzialnością wybory, nawet za cenę własnej wolności.

„Rebeliant” to szybkie czytadło, dostarczające dobrą dawkę rozrywki i emocji; lekka przyjemna i interesująca lektura, napisana prostym i przystępnym językiem, a do tego płynnie poprowadzona. Pozycja dla miłośników gatunku i osób, które szukają czegoś na jesienny wieczór.



Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu:

Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:


4 komentarze:

  1. Ten romans trochę hamuje mój zapał, co do tej książki... może przy okazji się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio postapokaliptyczne klimaty są bardzo popularne, aczkolwiek ja sama zbyt wiele książek tego rodzaju nie czytałam. Czas to zmienić, szczególnie, że recenzja brzmi bardzo ciekawie i muszę przyznać, ze zachęciłeś mnie do sięgnięcia po tę pozycję. Będę musiała się za nią rozejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z miłą chęcią sięgnę po tę książkę jak tylko się ukaże.

    OdpowiedzUsuń
  4. "Obojętne czy żyjesz, czy gniesz, możesz mieć tylko jeden dzień..."

    Rozpoczynając czytanie Legendy, nie można uniknąć skojarzeń z Igrzyskami śmierci S. Collins oraz myślami typu "Kolejna książka napisana na fali popularności czegoś innego". Jednak zapoznając się z historią June i Daya te myśli zaczynają schodzić na dalszy plan, aż całkowicie znikają.
    Marie Lu podobnie jak S. Collins stworzyła dystopiczny świat, podobnie jak Collins umieściła w nim dwójkę bohaterów i na tym moglibyśmy zakończyć wymienianie podobieństw.
    Relacje jakie łączą bohaterów są dość specyficzne i mimo, że tutaj także dziewczyna "gra pierwsze skrzypce", to jak się rozwijają jest bardzo dalekie od tego, co jest opisane w Igrzyskach.
    Bardzo dobrze przedstawiona jest sama Republika, jej konflikty z Patriotami oraz Koloniami i mam nadzieję, że w kolejnych tomach autorka bardziej to rozwinie.
    Na duży plus zasługuje konstrukcja powieści - krótkie rozdziały, historia opisywana z perspektywy obojga bohaterów, co zostało wyróżnione odmiennymi rodzajami czcionki (nie wiem jak było w oryginale, ponieważ rozdziały są dodatkowo opisane imieniem bohatera, ale bez względu czy był to pomysł wydawcy zagranicznego czy też Zielonej Sowy, gratulacje, bo zdecydowanie taki mały zabieg "kosmetyczny" nadał oryginalności).

    OdpowiedzUsuń