Zombie, żywe trupy, nieumarli to swoisty fenomen w kulturze masowej, który prawdziwą popularność i rozkwit zyskał dzięki sukcesowi filmu George’a Romera Noc żywych trupów. Filmu, które z zombie – dotąd kojarzonych z voodoo – zrobił istotnego przeciwnika dla człowieka, którego nie wolno lekceważyć. Żywe trupy stały się bohaterami licznych gier na wszelkie platformy, filmów i animacji, seriali oraz książek czy komiksów. W mniejszym lub bardziej dosłownym wymiarze twórcy starają się ukazać zagrożenie, jakie niesie ze sobą plaga nieumarłych, ale i próbują pokazać, do czego zdolni są ludzi byle tylko przetrwać. Max Brooks, amerykański pisarz, autor scenariuszy i aktor przedstawia napisaną z rozmachem, przemyślaną i niepokojąco prawdopodobną historię wojny ludzkości z zombie. „World War Z. Światowa wojna zombie w relacjach uczestników” to utwór specyficzny, oryginalny i przejmujący, w którym Brooks stara się ukazać coś więcej niż tylko suche fakty, garść sensacji i wyróżniające się na tle innych postacie. Autor chce niczym wytrawny śledczy dotrzeć do istoty problemu, rozbić go na elementy pierwsze i zbadać, patrząc na różne aspekty czegoś, co stało się globalnym kataklizmem.
„World War Z” to zbiór osobistych spostrzeżeń i relacji, licznych informacji, ciekawostek i przydatnych wiadomości, przedstawionych w formie wywiadów; swoisty reportaż z pola walki. Rozmowy przeprowadzone zostały z osobami, które - w mniejszym bądź większym stopniu - miały swój udział w wojnie z żywymi trupami. Niezależnie czy byli to wojskowi, politycy, zwykli ludzie, przedstawiciele rządu i władz lokalnych, ważne osobistości, celebryci. Brooks nie skupia się na jednym kraju, grupie społecznej, kulturze czy religii. Wywiady są różne, krótsze i dłuższe, ale zawsze treściwe, powiązane ze sobą, niejednokrotnie dosyć ściśle. Cześć z nich pokazuje w praktyce teorię, którą poruszano wcześniej, broń, której użyto, a o której wymyśleniu dyskutowane ileś stron wstecz, taktykę, którą zastosowano czy róże plany oraz działania, jakie zostały podjęte. Wszystko to przewinęło się w rozmowie z kimś innym. Daje to okazję do zobaczenia jak ludzie pracują ze sobą i jak potrafią wykorzystywać pomysły i idee w walce i przetrwaniu.
Akcja książki, a dokładniej wywiadów rozgrywa się niemal dziesięć lat od pierwszych wzmianek o epidemii. Brooks stopniuje informacje i emocje, nie przedstawiając wszystkiego od razu, ale starając się zachować pewną chronologię i szerszy zakres wydarzeń. Porusza się po wszystkich kontynentach, ukazując nie tylko zniszczenia i straty, ale i zwycięstwa oraz momenty przełomowe. Począwszy od wywiadu z lekarzem, który badał „pacjenta zero”, będącego pierwszym znanym i opisanym przypadkiem infekcji, po znaczniejsze chwile. Rozmowy ukazują działania kolejnych rządów, niektóre wręcz katastrofalne, prowadzące nawet do użycia broni jądrowej, szukania schronień w miejscach zamkniętych bez ucieczki przed zombie, bitew, które pokazało nieskuteczność wielkich potęg zbrojnych. Wywiady obnażają niekompetencje rządów i społeczeństw, które źle podeszły do kwestii zachorowań i musiały mierzyć się ze skutkami własnych wyborów. Nie można jednak zapomnieć o pozytywnych aspektach i chwilach przełomowych, dzięki którym ludzkość podniosła się i zaczęła walczyć oraz odnosić zwycięstwa.
Wojna z zombie nie ogarnęła jednego kraju, to była pandemia, a wywiady stały się pretekstem dla Brooksa, aby o niej opowiedzieć, bez patosu, bez upiększeń czy cenzury. Autor jest bezpośredni, nie boi się krytykować, pokazywać wad i słabych punktów poszczególnych osób, społeczeństw czy całych państw. Jednak wraz z postępem książki coś się zmienia i zombie nagle stają się tylko tłem i wymówką, która posłużyła ukazaniu jak ludzie potrafią zachować się w obliczu tak wielkiego niebezpieczeństwa i jednocześnie tak wyniszczającego fizycznie oraz psychicznie. Przedstawia ludzi przegranych i zdegradowanych, zdolnych do naprawdę strasznych rzecz. Z drugiej strony jednak mamy tych, którzy poświęcili naprawdę wiele, czasami wszystko, by walczyć za rodzinę, kraj, ludzkość, nie biorąc nic w zamian. Obraz, jaki przedstawia autor jest całościowy i pozwala lepiej zrozumieć całą opowieść i przesłanki, jakie kierują się niektórzy ludzie.
Dzieło Maxa Brooksa to świetna lektura dla miłośników tematu. Tym bardziej, że już wkrótce wydawnictwo planuje wydać inną książkę autora, swoisty podręcznik przeżycia w świecie ogarniętym przez zombie. Mimo, że przedstawiona opowieść to fikcja, sytuacja wcale nie jest taka mało prawdopodobna.
„World War Z” to zbiór osobistych spostrzeżeń i relacji, licznych informacji, ciekawostek i przydatnych wiadomości, przedstawionych w formie wywiadów; swoisty reportaż z pola walki. Rozmowy przeprowadzone zostały z osobami, które - w mniejszym bądź większym stopniu - miały swój udział w wojnie z żywymi trupami. Niezależnie czy byli to wojskowi, politycy, zwykli ludzie, przedstawiciele rządu i władz lokalnych, ważne osobistości, celebryci. Brooks nie skupia się na jednym kraju, grupie społecznej, kulturze czy religii. Wywiady są różne, krótsze i dłuższe, ale zawsze treściwe, powiązane ze sobą, niejednokrotnie dosyć ściśle. Cześć z nich pokazuje w praktyce teorię, którą poruszano wcześniej, broń, której użyto, a o której wymyśleniu dyskutowane ileś stron wstecz, taktykę, którą zastosowano czy róże plany oraz działania, jakie zostały podjęte. Wszystko to przewinęło się w rozmowie z kimś innym. Daje to okazję do zobaczenia jak ludzie pracują ze sobą i jak potrafią wykorzystywać pomysły i idee w walce i przetrwaniu.
Akcja książki, a dokładniej wywiadów rozgrywa się niemal dziesięć lat od pierwszych wzmianek o epidemii. Brooks stopniuje informacje i emocje, nie przedstawiając wszystkiego od razu, ale starając się zachować pewną chronologię i szerszy zakres wydarzeń. Porusza się po wszystkich kontynentach, ukazując nie tylko zniszczenia i straty, ale i zwycięstwa oraz momenty przełomowe. Począwszy od wywiadu z lekarzem, który badał „pacjenta zero”, będącego pierwszym znanym i opisanym przypadkiem infekcji, po znaczniejsze chwile. Rozmowy ukazują działania kolejnych rządów, niektóre wręcz katastrofalne, prowadzące nawet do użycia broni jądrowej, szukania schronień w miejscach zamkniętych bez ucieczki przed zombie, bitew, które pokazało nieskuteczność wielkich potęg zbrojnych. Wywiady obnażają niekompetencje rządów i społeczeństw, które źle podeszły do kwestii zachorowań i musiały mierzyć się ze skutkami własnych wyborów. Nie można jednak zapomnieć o pozytywnych aspektach i chwilach przełomowych, dzięki którym ludzkość podniosła się i zaczęła walczyć oraz odnosić zwycięstwa.
Wojna z zombie nie ogarnęła jednego kraju, to była pandemia, a wywiady stały się pretekstem dla Brooksa, aby o niej opowiedzieć, bez patosu, bez upiększeń czy cenzury. Autor jest bezpośredni, nie boi się krytykować, pokazywać wad i słabych punktów poszczególnych osób, społeczeństw czy całych państw. Jednak wraz z postępem książki coś się zmienia i zombie nagle stają się tylko tłem i wymówką, która posłużyła ukazaniu jak ludzie potrafią zachować się w obliczu tak wielkiego niebezpieczeństwa i jednocześnie tak wyniszczającego fizycznie oraz psychicznie. Przedstawia ludzi przegranych i zdegradowanych, zdolnych do naprawdę strasznych rzecz. Z drugiej strony jednak mamy tych, którzy poświęcili naprawdę wiele, czasami wszystko, by walczyć za rodzinę, kraj, ludzkość, nie biorąc nic w zamian. Obraz, jaki przedstawia autor jest całościowy i pozwala lepiej zrozumieć całą opowieść i przesłanki, jakie kierują się niektórzy ludzie.
Dzieło Maxa Brooksa to świetna lektura dla miłośników tematu. Tym bardziej, że już wkrótce wydawnictwo planuje wydać inną książkę autora, swoisty podręcznik przeżycia w świecie ogarniętym przez zombie. Mimo, że przedstawiona opowieść to fikcja, sytuacja wcale nie jest taka mało prawdopodobna.
Oglądałam film i mimo, że nie jestem fanką typowych zombiaków to jednak zrobił na mnie wrażenie pozytywne (może dlatego, że te zombi poruszają się ekspresowo i nie trzeba długo i w napięciu czekać co się stanie, gdy dopadną człowieka :) Książka ma dość ciekawe recenzje i chyba zaczynam się nią interesować :)
OdpowiedzUsuńfilm różni się od książki dosyć znacznie. W książce wydarzenia są przedstawione po bodajże dziesięciu latach od rozpoczęcia wojny. Bohaterów jest dużo, a książka to zbiór relacji. W filmie mamy jednego głównego bohatera, w dodatku akcja się toczy na początku wojny.
UsuńTakże nie przejmuj się jeśli po seansie obawiasz się powtórki z rozrywki;)
Właśnie wyłapuję te różnice z poszczególnych recenzji. Zazwyczaj nie lubię odstępstw od fabuły podczas ekranizacji, ale zdaje się, że tu ten zabiegł wyszedł korzystnie dla filmu (chyba). Porównam jak przeczytam :)
Usuń