„Kijem i mieczem”, to kolejna, piąta już odsłona cyklu „Kroniki Żelaznego Druida”, opowiadająca o ostatnim druidzie, jaki stąpa po Ziemi. Atticus O’Sullivan to jeden z ciekawszych, prześmiesznych i zwariowanych bohaterów urban fantasy, wykreowany przez amerykańskiego pisarza Kevina Hearne’a.
Mija dwanaście lat odkąd Atticus upozorował swoją śmierć, by w spokoju i odosobnieniu trenować uczennicę na kolejnego druida. Granuaile jest wreszcie gotowa, pozostało ją jedynie spleść z Ziemią. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Bogowie nagle odkrywają, że jego śmierć była wielkim oszustwem, a wielu z nich ma niedokończone porachunki do wyrównania. Pojawienie się Peruna, a wraz z nim Lokiego zwiastuje tylko kłopoty i staje się początkiem czegoś większego, co wpłynie na przyszłość wszystkich światów. Zmuszeni udać się do podnóży Góry Olimp, nie przeczuwają, że to może być pułapka. Atticus, Granuaile i Oberon za wszelką ceną muszą uniknąć gniewu bogów, i innych istot życzącym im źle. Wrogowie nagle stają się sojusznikami, a przyjaciele pokazują swoje prawdziwe oblicze. Potyczki i starcia przy użyciu magii i miecza, pościgi i epicka bitwa. Nasz druid nie tylko ma przed sobą podwojenie populacji druidów na świecie, ale musi powstrzymać Ragnarok, a z tym może być trudno.
Kevin Hearne powraca w bardzo dobrym stylu. Tym razem jednak jest to pierwszy tom „Kronik…”, którego akcja rozgrywa się w dosyć sporym odstępie czasowym w porównaniu do poprzednich części. Dwanaście lat, które mija naszym bohaterom na treningach i przygotowaniach Granuaile, mieści się na jednej stronie i już tutaj można poczuć niedosyt. Autor mógł trochę lepiej opisać i rozwinąć ten okres, który z pewnością obfitował w dużo ciekawych i zabawnych zdarzeń. „Kijem i mieczem” to książka, w której dzieje się dużo, mamy mnóstwo akcji, dobre tempo, napięcie i pełno humoru, zarówno słownego jak i sytuacyjnego. Znajdziemy sporo nawiązań do poprzednich części cyklu, czy to wydarzeń, czy określonych bohaterów, dlatego lepiej znać cztery pierwsze części.
Miłośnicy prozy Hearne’a i fani Atticusa znajdą w książce wszystko to, co przypadło im do gustu we wcześniejszych utworach autora, a nawet więcej. Powieść jest nieco poważniejsza, bo i stawka jest większa i bardziej istotna dla przyszłości. Druid musi skupić się na zadaniu i ukończyć proces splatania Granuaile z Ziemią. Powracają starzy znajomi, ci bardziej i mniej pożądani; na scenę wkraczają również całkiem nowe postacie i rasy. Powraca Perun, słowiański bóg piorunów, podobnie jak wampir Leif i inny krwiopijca imieniem Theopilius, najstarszy nieumarły kroczący po planecie. Swoją obecność zaznacza Loki i Hel, a także mroczne elfy oraz krasnoludy. Nie można też zapomnieć o greckim i rzymskim panteonie oraz irlandzkich bóstwach.
Hearne posiada ogromną wyobraźnię i masę pomysłów, których nie boi się wykorzystywać. „Kijem i mieczem” to kolejna napakowana akcją powieść urban fantasy, zabawna i zwariowana, która wciąga bez reszty. Świetni bohaterowie, zmyślna i złożona intryga oraz elementy nadprzyrodzone to tylko niektóre zalety książki. Tak jak w przypadku wcześniejszych pozycji z cyklu, tak i teraz autor kończy cliffhangerem, który pozostawia niedosyt i każe niecierpliwie czekać na kolejny tom.
Mija dwanaście lat odkąd Atticus upozorował swoją śmierć, by w spokoju i odosobnieniu trenować uczennicę na kolejnego druida. Granuaile jest wreszcie gotowa, pozostało ją jedynie spleść z Ziemią. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Bogowie nagle odkrywają, że jego śmierć była wielkim oszustwem, a wielu z nich ma niedokończone porachunki do wyrównania. Pojawienie się Peruna, a wraz z nim Lokiego zwiastuje tylko kłopoty i staje się początkiem czegoś większego, co wpłynie na przyszłość wszystkich światów. Zmuszeni udać się do podnóży Góry Olimp, nie przeczuwają, że to może być pułapka. Atticus, Granuaile i Oberon za wszelką ceną muszą uniknąć gniewu bogów, i innych istot życzącym im źle. Wrogowie nagle stają się sojusznikami, a przyjaciele pokazują swoje prawdziwe oblicze. Potyczki i starcia przy użyciu magii i miecza, pościgi i epicka bitwa. Nasz druid nie tylko ma przed sobą podwojenie populacji druidów na świecie, ale musi powstrzymać Ragnarok, a z tym może być trudno.
Kevin Hearne powraca w bardzo dobrym stylu. Tym razem jednak jest to pierwszy tom „Kronik…”, którego akcja rozgrywa się w dosyć sporym odstępie czasowym w porównaniu do poprzednich części. Dwanaście lat, które mija naszym bohaterom na treningach i przygotowaniach Granuaile, mieści się na jednej stronie i już tutaj można poczuć niedosyt. Autor mógł trochę lepiej opisać i rozwinąć ten okres, który z pewnością obfitował w dużo ciekawych i zabawnych zdarzeń. „Kijem i mieczem” to książka, w której dzieje się dużo, mamy mnóstwo akcji, dobre tempo, napięcie i pełno humoru, zarówno słownego jak i sytuacyjnego. Znajdziemy sporo nawiązań do poprzednich części cyklu, czy to wydarzeń, czy określonych bohaterów, dlatego lepiej znać cztery pierwsze części.
Miłośnicy prozy Hearne’a i fani Atticusa znajdą w książce wszystko to, co przypadło im do gustu we wcześniejszych utworach autora, a nawet więcej. Powieść jest nieco poważniejsza, bo i stawka jest większa i bardziej istotna dla przyszłości. Druid musi skupić się na zadaniu i ukończyć proces splatania Granuaile z Ziemią. Powracają starzy znajomi, ci bardziej i mniej pożądani; na scenę wkraczają również całkiem nowe postacie i rasy. Powraca Perun, słowiański bóg piorunów, podobnie jak wampir Leif i inny krwiopijca imieniem Theopilius, najstarszy nieumarły kroczący po planecie. Swoją obecność zaznacza Loki i Hel, a także mroczne elfy oraz krasnoludy. Nie można też zapomnieć o greckim i rzymskim panteonie oraz irlandzkich bóstwach.
Hearne posiada ogromną wyobraźnię i masę pomysłów, których nie boi się wykorzystywać. „Kijem i mieczem” to kolejna napakowana akcją powieść urban fantasy, zabawna i zwariowana, która wciąga bez reszty. Świetni bohaterowie, zmyślna i złożona intryga oraz elementy nadprzyrodzone to tylko niektóre zalety książki. Tak jak w przypadku wcześniejszych pozycji z cyklu, tak i teraz autor kończy cliffhangerem, który pozostawia niedosyt i każe niecierpliwie czekać na kolejny tom.
Dobra recenzja. Mamy podobne odczucia co do książki (ja też napisałem recenzję, bo wczoraj wieczorem skończyłem czytać), ale nie wystawiasz ocen, więc nie wiem na ile Ci się podobała ;)
OdpowiedzUsuńTa część przywróciła mi nadzieję w ten cykl, bo ostatnie dwie części mnie mocno zmęczyły. "Kijem i mieczem" okazało się bardzo fajne.
Pozdrawiam!