Wywiad został przeprowadzony dla Kawerny.
Jarosław Machura:
Pierwsze i chyba najważniejsze pytanie: Skąd czerpał Pan inspiracje
pisząc „Ślepą plamę” i kolejne książki w uniwersum S.T.A.L.K.E.R.?
Wiktor Noczkin: A skąd w
ogóle pisarze czerpią natchnienie? Ot, przybywa do nich Muza, krąży
sobie wokół żyrandola, brzdąka na lirze i śpiewa. A do mnie ta Muza
zawitała w masce p-gaz i z kałaszem zamiast liry… Grałem w „Cień
Czarnobyla”, a ta gra nie tylko mnie jednego natchnęła do działania. W
Rosji przeogromna liczba gamerów nagle wzięła się za pisanie swoich
własnych tekstów w uniwersum S.T.A.L.K.E.R. – szczerze mówiąc, nabrało
to rozmiarów epidemii. Od razu pojawiły się tysiące tekstów, zarówno
fanfiction do książek profesjonalnych autorów, jak i oddzielnych utworów
w świecie S.T.A.L.K.E.R. Do tej pory praktycznie dzień w dzień zwracają
się do mnie początkujący autorzy, więc powiedzieć można, że ta akurat
Muza miała, hm, niezłą siłę przebicia.
JM: Czy miał Pan jakieś problemy w trakcie pracy nad książką? Czy trudno było pisać w tym uniwersum?
WN: Ależ bynajmniej,
wręcz przeciwnie – było to niezmiernie ciekawe i pasjonujące, zupełnie
jak kolejny quest w grze. Tak w każdym razie wyglądało to ze „Ślepą
Plamą”; potem, kiedy pracowałem nad kolejnymi książkami, trzeba było już
o wiele bardziej dopracować fabułę i pomysły. W serii było już wtedy
kilkadziesiąt książek, a ja za wszelką cenę starałem się nie dublować
innych, nie pisać o tym, co już ktoś kiedyś opowiedział. To również było
bardzo ciekawe: wymyśleć coś swojego, oryginalnego w już znanym świecie
Zony… Chociaż, przyznaję, łatwo nie było.
JM: Pisanie niesie ze sobą odpowiednią pracę badawczą. Skąd pozyskiwał Pan potrzebne informacje do swoich książek?
WN: Pisarz musi
opowiadać o najprzeróżniejszych rzeczach, a wszystkiego pod Słońcem po
prostu nie da się wiedzieć. Dlatego też muszę albo badać nowy temat i
zgłębiać to, co dam radę znaleźć na Internecie, albo pisać ogólnikami,
dawać do zrozumienia, że bohater wie o wiele więcej, niż chce
powiedzieć… albo po prostu zmyślać, przecież to w końcu fantastyka!
Dokładnie tak powstał „efekt Rubiczowa-Holtona”; po wyjściu książki
zauważyłem, że czytelnicy szukają na Wikipedii i w całej masie innych
źródeł jakichkolwiek informacji o tym – bądź, co bądź – nieistniejącym
zjawisku. Myślę, że to dobrze, bo znaczy, że się zaciekawili, chcieli
dowiedzieć się więcej… W Związku Radzieckim mieliśmy takie hasło:
„Fantastyka naukowa powinna ciągnąć młodzież ku uniwersytetom!” Co
prawda nie do końca uniwersytecko wyszło, ale najwyraźniej na Wikipedię
parę osób udało mi się ściągnąć.
[przypis tłumacza: dwa dni szukałem
efektu Rubiczowa-Holtona, potem zacząłem grzebać po nazwiskach w różnej
pisowni oraz w transkrypcji… Dałem sobie spokój, gdy wykopałem dwóch
pułkowników KGB i biologa z Australii. – M.G.]
JM: Czym dla Pana jest Zona? Jak ją Pan widzi?
WN: Zona… Z jednej
strony to ziemia wolności, coś jak balkon w moim mieszkaniu, gdzie
wychodzę sobie na papierosa, żeby mieć spokój. Z drugiej, to terra
incognita, tajemnica, niespodzianka, które są tak bardzo deficytowe w
naszej codzienności, tak doskonale już obfotografowanej przez Google
Maps. Zona to kraina odkryć, miejsce, gdzie jeszcze coś może nas
zadziwić. Zona – to zaczarowany las, do którego wyruszali rycerze
Okrągłego Stołu. W naszym świecie zauważalnie brakuje romantyki, po
prostu nie ma już na nią miejsca. A zatem Zona jest właśnie tym
kawałkiem Ziemi, gdzie romantyka jeszcze żyje i ma się świetnie.
Niebezpieczeństwa, tajemnice, nowe odkrycia…
JM: Czy był Pan w strefie czarnobylskiej? Jeśli tak, to jak wspomina Pan tę wizytę?
WN: Nie, tam nie byłem.
Pracowałem dawno, dawno temu jako inżynier, miałem delegację na
Południowo-Ukraińską EJ, tam popatrzyłem sobie, jak działa elektrownia
jądrowa. Ale w Czarnobylu nie byłem.
JM: Uniwersum
S.T.A.L.K.E.R. to bogaty świat. Gry, filmy i literatura. Poza własną
twórczością czy ma Pan jakiegoś ulubionego autora bądź książkę?
WN: Dla mnie literatura
w serii S.T.A.L.K.E.R. zaczęła się od książek Andrieja Lewickiego,
który był jednym z pierwszych autorów, piszących jeszcze przed wyjściem
samej gry. Potem brał udział w stworzeniu scenariusza do „Czystego
Nieba”.
Andriej jest moim przyjacielem, czasami
piszemy we współautorstwie, dajemy sobie nawzajem teksty do przeczytania
i recenzji… z nadzieją na uwagi. No i przeczytałem jego książkę „Wybór
broni”, zaciekawiłem się, potem zagrałem w „Cień Czarnobyla”. Pierwsza
przeczytana książka już na zawsze zapada w pamięć… No i nie mogę nie
wspomnieć tu o „Dezerterze” Alieksieja Stiepanowa, książce napisanej
cokolwiek nierówno, ale jej pierwsza część rzuca na kolana.
Autentycznie, nie boję się tego słowa: dos-ko-na-ła fantastyka.
JM: Skąd według Pana popularność tematyki Zony? Czy przewidywał Pan, że Pana książki zdobędą taki rozgłos?
WN: Gdy zaczynałem w
serii S.T.A.L.K.E.R., była ona już u szczytu swej popularności, więc,
naturalnie, liczyłem na to, że rykoszetem skapnie ona i na mnie…
Natomiast o wiele ciekawsza jest myśl o popularności gry, stworzonej
przez GSC Game World – chyba chodzi tu właśnie o tę romantykę, o której
już pisałem. No, bo kto nie chciałby poczuć się jak paladyn, ruszający w
zaczarowany las? Takie miejsca od zawsze przyciągały ludzi, a Zona to
właśnie współczesna nam ziemia romantyki, heroizmu i odkryć. Zupełnie
jak w średniowiecznym zaczarowanym lesie, gdzie żyją nasze mity i
legendy. Jeżeli ktoś chce je odnaleźć, spojrzeć im w twarz – no cóż,
witamy w Zonie.
JM: „Ślepa plama” to
pierwsza Pana książka wydana po polsku, która jeszcze przed premierą
zyskała sporą popularność. Jak wspomina Pan wizytę w Polsce? Czy było
coś, co zaskoczyło Pana w naszym kraju?
WN: I to właśnie ta
popularność mojej jeszcze niewydanej książki tak mnie niepomiernie
zdziwiła. W życiu bym się czegoś takiego nie spodziewał. Te trzy dni,
które spędziłem w Polsce, były nieprzerwanym pasmem bardzo miłego
zaskoczenia. No i oczywiście książki z „Fabryki Słów” – ach, jakie
śliczne… Widziałem już ich okładki w Internecie, ale okazało się, że
zobaczyć – to za mało. Te książki trzeba wziąć do ręki, przecież to są
małe dzieła sztuki, coś, czym można się zachwycić! W Rosji, od serca
mówiąc, na okładkach każdy oszczędza, więc od takiego piękna już
zwyczajnie odwykłem.
JM: Czy pisze Pan tylko w uniwersum S.T.A.L.K.E.R.? Czy można znaleźć coś innego w Pana dorobku literackim?
WN: W Rosji wydałem
około trzydziestu książek, ale pisałem, rzecz jasna, na najróżniejsze
tematy… Przed S.T.A.L.K.E.R.em najbardziej ciekawiło mnie fantasy,
którego wielbicielom mógłbym zaproponować swoją „Eromachię”, albo
dylogię „Zbieracz zła”. No a ci, którym przypadnie do gustu „Ślepa
Plama”, powinni sięgnąć po „Lichwiarza”, jako że ma on ze „Ślepą Plamą”
sporo wspólnego, nawet pomimo tego, że „Lichwiarz” to kombinacja
klasycznego fantasy i powieści detektywistycznej.
JM: Pisanie to dla Pana…?
WN: To moje życie. Żyję
wieloma żywotami wraz z bohaterami moich książek. Oni nie są mną, ale i
tak żyję razem z nimi, podróżuję, kocham i ryzykuję… a czasem umieram.
To bardzo poważna sprawa.
JM: Jakieś rady dla początkujących pisarzy?
WN: Jest taka dobra
zasada: „Jeśli możesz nie pisać, to nie pisz”. Do książki siadaj tylko
wtedy, gdy inaczej się już nie da, kiedy tekst już narodził się w duszy i
po prostu próbuje wyrwać się na zewnątrz. Ale początkujący autor
powinien pamiętać: książka to nie tylko natchnienie, to przede wszystkim
praca. Czytajcie dobre książki, to najlepsi nauczyciele dla
początkującego pisarza. Czytajcie, myślcie, uczcie się.
JM: Czy zna Pan i czytuje polskich autorów fantastycznych?
WN: Naturalnie –
Stanisław Lem, Andrzej Sapkowski. Teraz bardzo mocno czekam na
tłumaczenie „Sezonu burz” na rosyjski, ale czytałem też innych autorów,
chociażby Jacka Dukaja.
JM: Kto znajduje się w gronie Pana ulubionych autorów?
WN: Oj, tu trzeba by
długaśną listę sporządzić! Lubię bardzo wielu autorów – naturalnie,
bracia Strugaccy, Sheckley, Zelazny, Asimov, już wspomniani Lem i
Sapkowski, Jack Vance, Paul Anderson, Ursula Le Guin, Glen Cook… nie no,
wszystkich nie będę wymieniać, ale byłoby ich jeszcze masę. Całkiem
niedawno do listy doszedł jeszcze Joe Abercrombie.
JM: Jakie książki podobne do Pańskiej może Pan polecić?
WN: Jeśli rzecz o moich
książkach, to „Lichwiarza” już wspominałem. A co do książek w serii
S.T.A.L.K.E.R. innych autorów, to, naturalnie, przede wszystkich książka
Andrieja Lewickiego „Wybór broni” i jego „Łowcy mutantów”.
JM: Dziękuję za poświęcony czas!
WN: Dziękuję!
( tłumaczenie Michał Gołkowski Fabryka Słów)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz