piątek, 19 kwietnia 2013

Ucieczka "Eisensteina" - James Swallow [recenzja premierowa]


Herezja Horusa to najczarniejszy okres w historii wszechświata i monumentalne wydarzenie dla całego uniwersum Warhammera, które zmieniło jego oblicze na zawsze. Wojna domowa, rozpoczęta przez Mistrz Wojny Horusa, która swym zasięgiem ogarnęła całą galaktykę, niemal zniszczyła Imperium Ludzi. Chaos, który wdarł się w serca i umysły Astartes, żołnierzy Imperatora, zdeprawował ich i zmienił. Ucieczka „Eisensteina” to czwarty odsłona cyklu, napisana przez Jamesa Swallowa, kolejnego już autora tworzącego serię. Osoby niezaznajomione z poprzednimi tomami mogą spokojnie przerwać czytanie recenzji by nie natknąć się na elementy fabuły poprzednich części.

Planeta Isstavan III stała się grobem dla wiernym Imperatorowi Astartes. Nataniel Garro, kapitan Gwardii Śmierci jest świadkiem masakry dokonanej na rozkaz Mistrza Wojny Horusa Luperkala, przy aprobacie jego własnego dowódcy. Wierny Imperialnym Prawdom kapitan rusza na porwanym okręcie na Terrę by ostrzec Imperatora i powiadomić o zdradzie tego, którego uważał za syna. W trakcie ucieczki, „Eisenstein”, uszkodzony przez ścigającą go flotę, trafia do osnowy, domeny Chaosu, który skaził duszę Horusa. Podróż staje się wyzwaniem i testem wytrzymałości Astartes, a szczególnie Nataniela, który zaczyna podważać to, w co wierzy. Ludzkość stanęła w obliczu nowego zagrożenia.

Książka podejmuje wątek rozpoczęty w Galaktyce w Ogniu, ale nie w sposób bezpośredni. Swallow przedstawia przygotowania Gwardii Śmierci do desantu na Istvan III, spotkanie z Horusem i dalsze wydarzenia. Jednym może przeszkadzać taki zabieg, ale nie można zapomnieć, że pozwala to na lepszy wgląd w to, co się działo na planecie, z całkiem innej perspektywy. Czwarty tom to również czwarty z kolei autor, który kontynuuje pracę swoich poprzedników i pokazuje nowy wycinek z Herezji.

Postacią, wokół której ogniskuje się cała powieść jest Nataniel Garro, podwładny Prymarcha Montariona i marines wierny Imperatorowi. Postać, która przypomina i jednocześnie całkowicie się różni od jednostek kluczowych dla wcześniejszych tomów – Gavriela Lokena czy Saula Tarvitza. Widzimy jego oczami zdradę Horusa, masakrę marines i to jak stara się dostarczyć informacji o nowym zagrożeniu Imperatorowi; jak zmaga się z tym, czego był świadkiem. Chaos zaczyna powoli deprawować załogę i jego samego, widzimy jak starają się pogodzić nie tylko z działaniami Mistrza Wojny, ale i ich Prymarcha, zaczynają wątpić w swoją lojalność i podważać cel, któremu służą.

Powieść została odmalowana w dosyć ciemnych barwach, jest burzliwa, przewrotna i trzymająca w napięciu, z klimatyczną i mroczną fabuła. Ucieczka „Eisensteina” jest pozycją zajmująca i sprawnie nakreśloną, która choć nie jest tak dobra jak poprzednie książki, nadal utrzymuje określony poziom. Swallow umiejętnie porusza się po swoim tekście, płynnie operując nastrojami i wydzielając odpowiednie napięcie oraz tempo. W książce poza sporą ilością akcji, zebraną w starciach, pościgach i innych potyczkach, znajdziemy również coś więcej. Wśród scen, w których adrenalina zaczyna krążyć w żyłach są i takie gdzie bohaterowie przemycają swoje przemyślenia i uwagi na temat tego, czego są świadkami oraz uczestnikami. Posiadają głębie, nie są marionetkami, ale postaciami z krwi i kości.

Swallow stworzył całkiem udaną część, mały, ale równie istotny i ważny wycinek Herezji Horusa. W książce znajdzie się kilka rzeczy, które zgrzytają, ale w ogólnym rozrachunku można o nich zapomnieć na rzecz dobrej lektury. Miłośnicy cyklu, sięgną po książkę niezależnie od tego, co tu przeczytają; natomiast dla osób, które mimo ostrzeżenia o możliwych spoilerach przeczytały recenzję, mała rada – sięgnijcie po wcześniejsze tomy, naprawdę warto.


Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu:




Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz