niedziela, 11 grudnia 2011

Czas zmierzchu - Dmitry Glukhovsky [recenzja]


Świat staje w obliczu zagłady, kolejne klęski żywiołowe, jakie nękają Ziemię pochłaniają coraz więcej ofiar i powodują ogromne zniszczenia. Telewizja i radio przekazują kolejne dramatyczne relacje z terenów dotkniętych przez trzęsienia ziemi, huragany, powodzie i fale tsunami, nagłówki gazet krzyczą o zbliżającym się końcu świata. Początek apokalipsy czy jedynie przejściowa zmiana pogody?

Główny bohater i jednocześnie narrator całej opowieści, zawodowy tłumacz, zyskuje możliwość dodatkowego zarobku. Otrzymuje zlecenie przekładu na rosyjski hiszpańskiego dziennika opisującego XVI-wieczną wyprawę konkwistadorów w głąb dżungli po święte teksty Majów. Łatwe z pozoru tłumaczenie zamienia się w prawdziwe wyzwanie i niesie ze sobą ogromne niebezpieczeństwo, a z czasem w walkę o życie. Kolejne rozdziały wciągają bez reszty, bohater w pogoni za rozwiązaniem zagadki tajemniczego pamiętnika plącze się w niedomówieniach. Zaczynają prześladować go dziwne wizje, fikcja miesza się z rzeczywistością. Trzęsienie ziemi, duszna atmosfera jukatańskiej dżungli, atak jaguara czy widok świątyni Majów w centrum Moskwy. Nie wiadomo już, co jest prawdą, a co fałszem. Jaki związek mają katastrofy nękające Ziemię z wierzeniami Majów i ich świętymi tekstami? Czym tak naprawdę jest hiszpański dziennik?

Dmitry Glukhovsky, rosyjski autor znany w Polsce głównie z postapokaliptycznych powieści „Metro 2033” i „Metro 2034”, przedstawia całkiem nową i niezwykłą historię, w której teraźniejszość miesza się z przeszłością. „Czas Zmierzchu” to utwór niecodzienny, różniący się od tego, do czego przyzwyczaił nas pisarz w swoich poprzednich książkach. Opowieść, jaką kreśli przed naszymi oczami to sprawne połączenie thrillera i kryminału, z elementami powieści podróżniczej i historycznej.

„Czas zmierzchu” to historia burzliwa, pasjonująca i barwna, która dostarcza niemałych wrażeń i emocji. Fabuła w książce toczy się dwutorowo, naprzemiennie poznajemy losy XVI-wiecznej podróży i wydarzenia, jakie mają miejsce obecnie. Autor z wprawą porusza się miedzy jedną i drugą linią czasową, umiejętnie rozgraniczając oba okresy. Całość jest ciekawie i zgrabnie opowiedziana, Glukhovsky należycie stopniuje napięcie, które wzrasta z każdą kolejną przeczytaną stroną. Mamy kilka niespodziewanych punktów zwrotnych oraz emocjonujące i pełne grozy momenty. Pisarz wie jak manipulować nastrojami Czytelnika, potęgować określone odczucia i wywoływać stosowne doznania. Cały czas towarzyszy nam aura makabry, tajemniczości, uczucie niepokoju i ciągłego zagrożenia, oraz strach przed tym, co kryje się w cieniu. Klimat momentami wionie chłodem i nie wiadomo, co nas dalej czeka. Intryga jest tak skonstruowana, by na każdym kroku zaskakiwać Czytelnika, nie można być niczego pewnym. Gdy wydaje się, że rozwiązanie zagadki jest na wyciągnięcie ręki, można się okrutnie rozczarować.

Autor kreśli przed naszymi oczami niesamowite obrazy, pokazuje miejsca i krainy w przełomowych dla nich czasach. Liczne opisy są wymowne, wiarygodne i przemawiają do wyobraźni. Zyskujemy możliwość może nie dogłębnego, ale na pewno dużego zaznajomienia się z kulturą i wierzeniami Majów, ich stosunkiem do nowej wiary i trudnościami z jej przyjęciem oraz praktykowaniem. Podobnie relacja konkwistadorów dotycząca fauny i flory jukatańskiej dżungli spotykanej w trakcie wyprawy robi naprawdę ogromne wrażenie. Książka jednak nie jest pozbawiona wad -w pewnym momencie autor pogubił się i sam nie wiedział chyba, co chce napisać i jak fabularnie rozwiązać dany wątek. Na szczęście udało mu się wybrnąć z tego problemu i dalsza część historii jest już spójniejsza.

Książka, którą stworzył Glukhovsky to całkiem przyzwoita lektura, zajmująca i wciągająca, którą czyta się szybko i co ważne przyjemnie. Idealna lektura dla miłośników mocnej i intrygującej prozy, która nie tylko dostarcza odpowiednich doznać, ale i stara się przekazać nieco zapomnianej wiedzy na temat kultury, która już minęła.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję :

4 komentarze:

  1. Dla mnie ta książka to koszmar. Usiłuję ją doczytać i nie mogę. Dwutorowa fabuła mnie dobija, język, którym napisany jest dziennik jest dla mnie nie do przebrnięcia. Aż się boję swojej recenzji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć Dmitra bardzo lubię, to nie jestem przekonana do czegoś, co krytycy porównują z Danem Brownem :P Ale - jeśli będzie okazja - chętnie się przekonam, cóż ciekawego zgotował nam autor Metra 2033 :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj,nie wiem.. Jakoś nie specjalnie mnie do niej ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chętnie poczytam o wizjach tego autora. Bardzo lubię go za Metro 2033, więc mam nadzieję że ta powieść również mi się spodoba.

    OdpowiedzUsuń