niedziela, 19 lutego 2012

Wojna Starka - Jack Campbell [recenzja]

Niedaleka przyszłość. Stany Zjednoczone są ostatnim supermocarstwem, niepodzielnie rządząc światem i dyktując warunki. Wielkie korporacje kontrolują każdą znaczącą i cenną technologię oraz dostęp do wszelkich kluczowych dla przemysłu i wojska surowców. Chcąc uniezależnić się od Stanów pozostałe państwa rozpoczynają eksploatację złóż znajdujących się na Księżycu. Ethan Stark, sierżant piechoty armii USA, otrzymuje rozkaz by przejąć ziemskiego satelitę i oddać go we władanie „legalnym” właścicielom. Misja stanowi nie lada wyzwanie. Stark musi przygotować swoich żołnierzy do walki w niegościnnych warunkach, jakie panują na Księżycu, gdzie nie ma atmosfery, a ciążenie jest całkiem inne. Nie wiadomo, czego można się spodziewać po dotarciu na miejsce. Jedno jest pewne, przeżycie i wykonanie misji będzie wymagało podejmowania trudnych decyzji. Stąpając na granicy ryzyka i niesubordynacji, aby ocalić towarzyszy broni, musi wybierać, czy słuchać rozkazów, czy je zignorować.

Pierwszy tom trylogii traktującej o losach sierżanta Ethana Starka to kawałek solidnej, umiejętnie napisanej i napakowanej akcją militarnej powieści science-fiction. John Hemry (bo tak brzmi prawdziwe nazwisko autora) korzystając z własnego doświadczenia jako wojskowy przedstawia klimatyczną, dopracowaną i przekonująca wizję przyszłości, która potrafi zachwycić i zaszokować. Autorowi udało się opowiedzieć coś całkiem wyjątkowego w sposób całkiem prawdopodobny, a do tego rzeczowy i dokładny.

„Wojna Starka” to sprawnie napisana książka, z niezwykle ciekawym i sugestywnie nakreślonym tłem polityczno-wojskowym, dzięki czemu łatwo wczuć się w rozgrywane na kartach powieści wydarzenia. Sposób prowadzenia walk, uzbrojenie i hierarchia dowodzenia zmieniły się znacząco na przestrzeni lat – dla jednych były to zmiany na lepsze, innym przyniosły tylko kolejne problemy. Wojsko stało się miejscem, w którym niekompetentni oficerowie wykonują rozkazy skorumpowanych polityków i wojskowych, dla których liczy się tylko zysk. Zwykli żołnierze to marionetki, służące do osiągnięcia tego celu i jedynie przystanek w dalszej karierze.

Akcja w książce ze swoimi przełomami i przewrotami jest żywa, trzyma w napięciu, nie pozwala się nudzić i dostarcza odpowiednich emocji. Narracja jest płynna i spójna, język prosty, zrozumiały i momentami potoczny, a dialogi dobrze skonstruowane. Autor dużo uwagi poświęca by w jak najlepszy sposób oddać charakter i przebiegu wszelkich bitew oraz starć, jak również opisać życie w koszarach i poza nimi. Robi to umiejętnie i w interesujący sposób, dzięki czemu niektóre rzeczy przez niego opisywane są barwne i obrazowe, a do tego stają nam przed oczami jak żywe. Szczególnie finałowe natarcie dosyć zaskakująco rozwiązane robi wrażenie i stanowi idealne zakończenie książki i jednocześnie powód, dla którego nie sposób jej odłożyć.

Książka Campbella to przede wszystkich opowieść o ludziach, towarzyszach broni i braciach, którzy wykonują rozkazy, ale i starają się być lojalni wobec siebie. Kreacja postaci, zarówno pierwszoplanowych, jak i stanowiących jedynie tło dla fabuły zasługuje na duże brawa. To dobrze skrojone jednostki, wyraziste i przekonujące, ujmujące swoją powierzchownością. Wśród nich wybija się Ethan Stark, prawdziwy żołnierz z krwi i kości, honorowy, dla którego liczy się dobro, oddziału niezależnie od kosztów, jakie musi ponieść. Postać szczera, bezpośrednia, cyniczna i naznaczona przez los - skrywa niejedną bolesną tajemnicę.

Hemry stworzył niezwykłą opowieść o honorze, odwadze i poświęceniu, konieczności podejmowania trudnych decyzji i braterstwie, które rodzi się w ogniu walki. „Wojna Starka” to lektura wciągająca i zajmująca, którą czyta się szybko i nade wszystko przyjemnie. Miłośnicy gatunku nie będą zawiedzeni, jak również osoby, które szukają czegoś emocjonującego i przewrotnego do czytania.

 
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu:




Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:


3 komentarze:

  1. Panom w kosmicznych pancerzach jednak podziękuję. Mimo wszystko, wolę zbroje. A jeśli już kosmiczne skafandry, to bez militaryzmu.;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh, nie lubię polityki w książkach. Gdyby nie to z przyjemnością sięgnęłabym po tę pozycję, bo uwielbiam sf :)

    Chociaż znając życie i tak sięgnę :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Czuję się zachęcona; po science fiction sięgam rzadko, ale w sumie lubię ten gatunek.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń