Trzecia odsłona „Olimpijskich Herosów” to lektura jeszcze lepsza niż poprzednie dwa tomy, Riordan kolejny raz udowadnia swój niepospolity talent i olbrzymią wyobraźnię oraz niebywałą łatwość przelewania swych pomysłów na papier. „Znak Ateny” to niejako kulminacyjny punkt w całej opowieści. Przedstawiciele obu obozów, obu grup półbogów, spotykają się wreszcie w jednym miejscu, aby zjednoczyć się we wspólnym zadaniu zniszczenia Gai i wypełnienia starożytnej przepowiedni, a tym samym uratowania świata. Przynajmniej tak sądzi część z nich - konflikt trwający od wieków trudno tak łatwo zażegnać.
Kolejna intryga ze strony Gai sprawia, że siódemka herosów musi uciekać na okręcie powietrznym „Argo II” i jak najszybciej opuścić nie tylko Obóz Jupiter, ale i Amerykę. Przed nimi misja o kluczowym znaczeniu, wyprawa dużo trudniejsza i bardziej niebezpieczna od wszystkie, co dotąd przeżyli; tym bardziej, że muszą nauczyć się działać razem, jako jedna drużyna. Podróż do Rzymu i dalej do Wrót Śmierci stanie się dla młodych bohaterów nie tylko prawdziwa przygodą, ale i próbą charakterów. Witamy na pokładzie „Argo II”…
Kolejna intryga ze strony Gai sprawia, że siódemka herosów musi uciekać na okręcie powietrznym „Argo II” i jak najszybciej opuścić nie tylko Obóz Jupiter, ale i Amerykę. Przed nimi misja o kluczowym znaczeniu, wyprawa dużo trudniejsza i bardziej niebezpieczna od wszystkie, co dotąd przeżyli; tym bardziej, że muszą nauczyć się działać razem, jako jedna drużyna. Podróż do Rzymu i dalej do Wrót Śmierci stanie się dla młodych bohaterów nie tylko prawdziwa przygodą, ale i próbą charakterów. Witamy na pokładzie „Argo II”…
Riordan niemal od samego początku zabiera nas w podróż rwącym strumieniem, pełną fascynujących przygód i zaskakując spotkań, emocjonujących starć i potyczek na morzu, w powietrzu i na ziemi oraz trudnych i znaczących wyborów;, wyprawa pełna wzlotów i upadków oraz ofiar, które trzeba ponieść. „Znak Ateny”, podobnie jak wcześniejsze dwa tomy to lektura dużo bardziej dojrzalsza w porównaniu do poprzedniej serii autora. Percy i jego przyjaciele są starsi, bardziej świadomi jak wiele zależy od powodzenia ich misji, ale i zachowują się tak jak powinni ludzie w ich wieku, doświadczają takich uczuć jak miłość, niepewność czy zazdrość.
Historia w książce rozpoczyna się niemal dokładnie tam gdzie zakończył się „Syn Neptuna”, poprzedni tom w serii. Już od samego początku na bohaterów czeka mnóstwo kłopotów i nie lada wyzwań, którym muszą sprostać. Podobnie jak we wcześniejszych częściach cyklu tak i tuja mamy do czynienia z różnymi punktami widzenia. Tym razem akcja skupia się na czwórce herosów, co wcale nie znaczy, że pozostali bohaterowie poszli w odstawkę, wręcz przeciwnie mają swój udział w przygodzie. Rozdziały rozdzielono pomiędzy Piper, Leo, Annabeth i Percy’ego. Każdy z nich pokazuje się ze swej najlepszej strony i pokazuje dlaczego tak bardzo ich lubimy. Szczególnie wybija się Annabeth, która ma swoją chwile by zabłysnąć i wykazać się.
Riordan kolejny raz dostarcza wszystko to, za co kochają go rzesze fanów na całym świecie i co sprawia, że jego powieści są niebywale wciągające. W książce znajdziemy bogów i boginie, niebezpieczne stwory i postacie dobrze znane z mitów, mnóstwo zabawnych sytuacji, niesamowitych potyczek i starć, wartkiej akcji oraz zwrotów i przełomów trzymających w napięciu. Tym razem młodzi herosi nie mogą liczyć zbytnio na pomoc boskich rodziców, którzy cierpią z powodu ich podwójnej natury. Bogom ciężko pogodzić ze sobą ich dwie istoty, rzymską i grecką, co tylko pokazuje, że nie są doskonali, ale bardziej ludzcy niżby chcieli. Podobnie półbogowie mają swoje lepsze i gorsze chwile, chwile zabawne i smutne, „demony”, które muszą pokonać i oswoić się z nimi oraz próby, którym muszą sprostać.
W książce znajdziemy odpowiedzi na kilka pytań postawionych wcześniej, ale i pojawi się kilka nowych kwestii do rozwiązania. To, co niewątpliwie wychodzi Riordanowi bardzo dobrze, a nawet za dobrze to zakończenia – kolejna książka i kolejny cliffhanger, który tylko woła o pomstę do nieba. „Znak Ateny” kończy się dosyć niespodziewanie, szczególnie dla kilku bohaterów i całej misji. Przyjdzie jednak poczekać na to jak potoczy sie dalej opowieść, bowiem następna część, zapowiadana jako ostatni tom w cyklu dopiero za rok. Miejmy nadzieję, że w między czasie Riordan rozpocznie nową serię w świecie mitów nordyckich, którą zapowiadał jakiś czas temu.
Historia w książce rozpoczyna się niemal dokładnie tam gdzie zakończył się „Syn Neptuna”, poprzedni tom w serii. Już od samego początku na bohaterów czeka mnóstwo kłopotów i nie lada wyzwań, którym muszą sprostać. Podobnie jak we wcześniejszych częściach cyklu tak i tuja mamy do czynienia z różnymi punktami widzenia. Tym razem akcja skupia się na czwórce herosów, co wcale nie znaczy, że pozostali bohaterowie poszli w odstawkę, wręcz przeciwnie mają swój udział w przygodzie. Rozdziały rozdzielono pomiędzy Piper, Leo, Annabeth i Percy’ego. Każdy z nich pokazuje się ze swej najlepszej strony i pokazuje dlaczego tak bardzo ich lubimy. Szczególnie wybija się Annabeth, która ma swoją chwile by zabłysnąć i wykazać się.
Riordan kolejny raz dostarcza wszystko to, za co kochają go rzesze fanów na całym świecie i co sprawia, że jego powieści są niebywale wciągające. W książce znajdziemy bogów i boginie, niebezpieczne stwory i postacie dobrze znane z mitów, mnóstwo zabawnych sytuacji, niesamowitych potyczek i starć, wartkiej akcji oraz zwrotów i przełomów trzymających w napięciu. Tym razem młodzi herosi nie mogą liczyć zbytnio na pomoc boskich rodziców, którzy cierpią z powodu ich podwójnej natury. Bogom ciężko pogodzić ze sobą ich dwie istoty, rzymską i grecką, co tylko pokazuje, że nie są doskonali, ale bardziej ludzcy niżby chcieli. Podobnie półbogowie mają swoje lepsze i gorsze chwile, chwile zabawne i smutne, „demony”, które muszą pokonać i oswoić się z nimi oraz próby, którym muszą sprostać.
W książce znajdziemy odpowiedzi na kilka pytań postawionych wcześniej, ale i pojawi się kilka nowych kwestii do rozwiązania. To, co niewątpliwie wychodzi Riordanowi bardzo dobrze, a nawet za dobrze to zakończenia – kolejna książka i kolejny cliffhanger, który tylko woła o pomstę do nieba. „Znak Ateny” kończy się dosyć niespodziewanie, szczególnie dla kilku bohaterów i całej misji. Przyjdzie jednak poczekać na to jak potoczy sie dalej opowieść, bowiem następna część, zapowiadana jako ostatni tom w cyklu dopiero za rok. Miejmy nadzieję, że w między czasie Riordan rozpocznie nową serię w świecie mitów nordyckich, którą zapowiadał jakiś czas temu.
„Znak Ateny” to pozycja dla fanów Percy’ego i spółki obowiązkowa. Riordan dobrze wie, czego potrzeba by zainteresować i bez reszty wciągnąć Czytelnika, przy okazji dostarczając mnóstwa rozrywki i frajdy.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu:
Książka do kupienia w promocyjnych cenach w księgarni:
Właśnie czytam, i jak na razie, pieję z zachwytu. Rick jest mistrzem ;).
OdpowiedzUsuńZgadza się zakończenia to on niezłe pisze. Na tę powieść tak czekałam, ze przeczytałam całą w dniu premiery i strasznie mi się podobała, zaś koniec tego tomu przyszedł nieubłaganie i zmusza do niecierpliwego oczekiwania kontynuacji. I czytam, tak u Cb, że następna część to ostatni tom cyklu, ale przecież było zapowiadane 5 książek i czytałam o tym nie raz. Oczywiście stuprocentowej pewności nie mam, w końcu nie zawsze w internecie wiadomości są prawdziwe, ale jednak wydaje mi się, że tak jest :)
OdpowiedzUsuńCałą tę serię mam w planach i widzę, że warto za nią się zabrać :) Trzeba będzie rozejrzeć się za pierwszy tomem ;D
OdpowiedzUsuń