niedziela, 21 maja 2017

Recenzja: Ostrze zdrajcy - Sebastien de Castell

Wielkie Płaszcze, legendarni trybuni niosący sprawiedliwość, wyszkoleni w walce i literze prawa, gotowi by w razie potrzeby sięgnąć po wiszący u boku rapier. Przemierzają królestwo Tristi, od najmniejszej wioski, do największego miasta, zapewniając każdemu poddanemu, niezależnie od jego stanu, ochronę królewskich praw. Sędziowie, bohaterowie… i zdrajcy. Czasy ich świetności minęły. Król Paelis nie żyje, Wielkie Płaszcze rozwiązana, Tristia stanęła w obliczu wojny domowej.

Falcio val Mond, pierwszy kantor Wielkich Płaszczy, wraz z dwójką przyjaciół, Brastim i Kestem, skończyli jako straż przyboczna Lorda Karawan. Wszystko byłoby dobrze, gdyby ich pracodawca nie został zamordowany, a oni niesłusznie obarczeni winą. Prawdziwe kłopoty dopiero przed nimi. Wplątani w intrygę książąt i spisek koronacyjny, muszą ocalić niewinnych i zebrać na nowo Wielkie Płaszcze. Od tego, czy im się uda zależeć będzie przyszłość Tristi. Jeśli polegną, wszystko, o co walczył Paelin pójdzie na marne. W tym brutalnym i skorumpowanym świecie jedyne, na co możesz liczyć to ostrze zdrajcy.

Sebastien de Castell, autor o wielu talentach, m.in. archeolog, muzyk, mediator, nauczyciel, aktor, istny człowiek renesansu. Powieściowy debiut kanadyjskiego pisarza nawiązuje do najlepszych tradycji dumasowskich muszkieterów, jednocześnie będąc czymś różnym i równie intrygującym. „Ostrze zdrajcy” to dynamiczna opowieść fantasy, z elementami płaszcza i szpady, przygody oraz sensacji. Nietuzinkowi bohaterowi, z którymi łatwo się identyfikować i nawiązać nić sympatii. Specyficzne poczucie humoru i liczne zabawne sytuacje. Przewrotne zwroty akcji i przełomowe sceny. Własny nietypowy świat z zaznaczoną obecnością magii i tradycji. Aura tajemniczości, momentami mroczny klimat i ponura atmosfera.

Fabuła w książce została podzielona na dwie części, w których narratorem i jednocześnie głównym bohaterem jest Falcio. Aktualne wydarzenia poprzeplatane są retrospekcjami nawiązującymi do kluczowych momentów w jego życiu. Ukazują burzliwą drogę, jaką przeszedł, aby stać się tym, kim jest. Począwszy od pełnego marzeń chłopca, szczęśliwego rolnika i męża, po ogarniętego rządzą zemsty człowieka, pierwszego od stu lat Wielkiego Płaszcza w służbie króla, po ostatni rozkaz Paelisa i jego skutki.

Autor umiejętnie porusza się po całej historii, począwszy od przedstawienia głównych postaci, zawiązania intrygi, po świat oraz prawa, jakie nim rządzą. Wszystko w idealnych proporcjach, by najpierw zaciekawić i nawiązać więź z czytelnikiem, ostatecznie wciągając go w rozgrywające się wydarzenia. „Ostrze zdrajcy” nakreślone zostało przy użyciu kilku utartych schematów, ale są one na tyle dobrze wykorzystane, że dostarczają równie dużo radości z lektury. Od samego początku mamy do czynienia z wartką akcją, z należycie budowanym klimatem i ciekawie nakreślonymi scenami. Pomaga w tym plastyczny język i styl, jakim posługuje się autor.

Wielkie Płaszcze, choć przypominają Muszkieterów, są tworem całkiem nowym. Z jednej strony ich przeznaczenie i wyszkolenie, z drugiej zaś specjalne odzienie. Płaszcz spełniający kilka użytecznych funkcji i skrywający niejedną tajemnicę, będący ich elementem rozpoznawczym i chlubą. Falcio val Mond, pierwszy kantor i główny protagonista zdaje się najlepiej nakreślonym bohaterem. Pozostałe postacie, choć zaznaczają swoją obecność, stanowią niejako jego tło i pomagają w określeniu jego historii.

Ostrze zdrajcy to udany debiut, który łatwo wciąga. De Castell nakreślił intrygującą i emocjonującą opowieść o honorze i powinnościach, pełną walk na rapiery, w obronie uciśnionych i wartości, na swój sposób brutalną, ale i pełną humoru oraz pozytywnych emocji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz