sobota, 5 maja 2018

Recenzja: Wampir z KC - Andrzej Pilipiuk

Komunizm chyli się ku upadkowi, na horyzoncie majaczy już krwiożerczy kapitalizm, gotów pochłonąć wszystko. Tylko, czy to naprawdę taka dobra zmiana. Plan miał wszelkie zadatki, by się udać. Zapowiadano wielkie, przełomowe rzeczy, poprawę warunków, dostatek i inne udogodnienia. Miało być po prostu lepiej, ale… wyszło jak zawsze. Cóż robić, trzeba sobie jakoś poradzić i przetrwać. Wampiry nie mają łatwo. Andrzej Pilipiuk nie oszczędza nikogo i niczego, rzucając swoim bohaterom pod nogi kolejne kłody. Same problemy z tymi przemianami.

Przymusowe wczasy nad morzem to dla Marka i Igora prawdziwa udręka, bo jak urlop to nie ma co robić, a bez pracy wampir wariuje. Grzybobranie w styczniu? Czemu nie, jest plan, trzeba go wykonać. Upadek Drucianki i bezrobocie to już katastrofa. Mało tego, na horyzoncie pojawia się nowy właściciel kamienicy i łowcy z Fundacji Hellsinga. Major Nefrytow ma własne problemy. Jak znaleźć pracę, gdy jedyne referencje to praca w tajnym wydziale, który nagle przestaje istnieć. Czy może być jeszcze gorzej? Wszystko możliwe. Jak poradzą sobie nasi bohaterowie w nowej rzeczywistości? Trzeba przekonać się samemu.

Andrzej Pilipiuk, choć z zawodu jest archeologiem, powołanie odnalazł w pisaniu. Bezsprzecznie świadczy o tym ilość wydanych powieści i napisanych opowiadań. Jedni go kochają, inni nienawidzą. Skrajne wrażenia z lektury jego utworów to już norma, co wcale mu nie przeszkadza. Piewca polskości, twórca wielu ciekawych bohaterów literackich, w tym Jakuba Wędrowycza, domorosłego egzorcysty-amatora i bimbrownika.

„Wampir z KC” to już trzecie spotkanie z wampirami z warszawskiej Pragi i jednocześnie podróż do innej Polski, epoki PRL-u. Marek, Igor i Małgorzata wiodą spokojną, choć niepozbawioną wrażeń egzystencję. Każdy na swój sposób próbuje wyciągnąć z niej jak najwięcej, ograniczyć nudę i nie wychylać się. Nie jest to jednak takie łatwe, nawet byty bionekrotyczne mają nie lada zagwozdkę, by przetrwać w komunistycznej Polsce. A co zrobić, życie nikogo nie rozpieszcza, norma musi zostać wyrobiona. Teraz jednak wszystko może ulec zmianie i wcale nie oznacza to, że będzie lepiej.

Nowy zbiór składa się z dziewięciu tekstów związanych z wampirami. Do czynienia mamy z tekstami różnorodnymi, zarówno pod względem długości i jakości. Autor umiejętnie miesza historię i elementy fantastyczne, parodiując realia minionej epoki. Wyśmiewa wszelkie niedorzeczności, działania czy prawa. Robi to inteligentnie i z klasą, by nie psuć lektury. Wręcz przeciwnie stara się wywołać mnóstwo śmiechu i pozytywnych wrażeń, by okazji przemycając swoje przemyślenia. Pomocny w tym działaniu jest styl, jakim się posługuje czy humor słowny i sytuacyjny. W opowiadaniach nie zabraknie wartkiej akcji, niecodziennych spotkań czy zaskakujących sytuacji. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Nie zabrakło również nawiązania do popkultury, czy innych dzieł Pilipiuka. Już w pierwszym tekście na scenie pojawia się Jakub Wędrowycz i Semen, choć w dosyć nieoczekiwanej roli. Mamy również dwóch przedstawicieli rodziny Stormów. Robert, dobrze znany z opowiadań, ruszy śladem Wydziału Z (jak Zabobon), by odkryć jego tajemnice. Powrócą bohaterowie z poprzednich książek o wampirach. Kilka z nich w nowych, zaskakujących rolach. Babcia wraz z przyjaciółmi z czasów wojny odkryją zalety kapitalizmu. Rodzice i brat Małgorzaty będą musieli uznać wyższość większego drapieżnika. Nie zabraknie majora Nefrytowa, wampirzych wegetarianów zza oceanu czy hrabiego i podróży w czasy rozbiorów.

Andrzej Pilipiuk odnajduje się świetnie w krótkiej formie. Teksty w zbiorze są dobrze nakreślone, z ciekawymi rozwiązaniami fabularnymi, humorem oraz klimatyczne. Mamy rozrywkę i odpowiednie emocje, a to ważne by lektura by szybka i przyjemna. Miłośnicy twórczości autora będą zadowoleni z lektur. Tymczasem zbliża się nowy zbiór z Jakubem, o czym zapowiada bonusowy tekst na końcu książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz