niedziela, 21 lipca 2019

Recenzja: Karpie bijem - Andrzej Pilipiuk

Terminator napędzany samogonem, samozwańczy egzorcysta, homo bimbrownikus, pasożyt społeczny i prostoduszny, wiejski dziad. Jakub Wędrowycz to jeden z najbardziej rozpoznawalnych bohaterów polskiej fantastyki, a raczej jej anty heros. Postać wywołująca skrajne reakcje, ale jednocześnie łatwo zapadająca w pamięć. Próżno szukać kogoś równie oryginalnego. Napije się z kumplami i to własnoręcznie pędzonym trunkiem, a do tego zorganizuje zagrychę. Nie przepuści wrednemu sąsiadowi czy wścibskiej policji, porachuje kości Bardakom i rozprawi się z różnym magicznym tałatajstwem. Kiedy jednak trzeba znajdzie radę na wszystko i uratuje świat, a może i całą galaktykę. Bo z Wędrowyczem lepiej nie zadzierać. Wszak w myśl dobrze znanego porzekadła: „kto Jakuba nachodzi, sam sobie szkodzi”.

Andrzej Pilipiuk, archeolog z wykształcenia, pisarz z powołania i zamiłowania. Świadczy o tym jego literacki dorobek. Jedni uwielbiają jego książki, inni wręcz przeciwnie, co wcale mu nie przeszkadza. Piewca polskiej wsi, łowca meteorytów i miłośnik herbaty. „Ojciec” kilku wielu niebanalnych bohaterów literackich, które z łatwością przypadły do gustu czytelników. Kuzynki Kruszewski i wampirzyca Monika, Robert Storm i doktor Paweł Skórzewski, wampiry z Pragi. A to tylko niektórzy. Wielki Grafoman, przydomek jaki sam sobie nadał, kocha pisać. Tym razem, trzeba było czekać 3 lata na kolejne przygody Jakuba i spółki.

„Karpie bijem” to 17 tekstów, krótszych i dłuższych, o różnej tematyce, w większości wcześniej niepublikowanych. Naliczyłem jedynie 3 opowiadania, z którymi miałem wcześniej styczność. Dziewiąty tom fabularnie wypada bardzo dobrze i co ważne jest równy. Teksty są przyzwoite, wymowne, pełne akcji i okraszone wisielczym poczuciem humoru. Znajdzie się miejsce na elementy nadprzyrodzone, retrospekcje, podróże w czasie i przestrzeni, nawiązania do popkultury i starych legend oraz wiele innych smaczków. Nie obyło się również bez przemyśleń na temat otaczającej rzeczywistości i krytyki niektórych jej aspektów.

Wydawać by się mogło, że nic ciekawego już Jakuba nie spotka. Tymczasem wyobraźnia Wielkiego Grafomana zdaje się nie mieć granic. Począwszy od pierwszego opowiadania i pojawienia się kosmitów, a kończąc na wizycie w gościach u Śmierci dzieje się dużo. Poznamy trochę faktów z przeszłości Jakuba i Semena, szczególnie walk w partyzantce. Dowiemy się kim naprawdę był kapitan Wypruwacz i jak można wykorzystać Babę Jagę w działaniach wojennych? Dowiemy się skąd na świecie gumofilce i dokąd prowadzą tajemnicze drzwi w wojsławickim barze? Na scenie pojawi się szacowna małżonka Jakuba i niedoszły absolwent szkoły magii, a także kapitan Nemo. Nie zabraknie Bardaków, tym razem odegrają ciekawą rolę. Będzie o bitwie pod Grunwaldem i jaką rolę odegrali przodkowie bohaterów. Jakub z Semenem zmierzą się z krakowskimi gołębiami i nękającymi Polskę kolejkami. A to tylko mały wycinek tego, co znajdziemy w środku?

Najnowszy książka o przygodach Jakuba wciąga do ostatniego ogłoszenia na okładce. Andrzej Pilipiuk po raz kolejny oddaje w ręce czytelników udany i przyzwoity zbiór opowiadań, który rozbawi do łez. Miłośników twórczości Wielkiego Grafomana i fanów Jakuba nie trzeba zachęcać do lektury.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz