Ekspedycja z Królestwa pod wodzą Seredy znalazła się w trudnym położeniu. Poszukiwania Światłości wymknęły się spod kontroli. Świetliści przekonali się boleśnie jak niebezpieczne i nieprzewidywalne są Strefy Poza Czasem. Daimon Frey, Tańczący na Zgliszczach, padł ofiarą zdrady i rzekomo poległ w walce z potworem. Zamiast zbliżać się do upragnionego celu, stracili najsilniejszego z nich i to w chwili, gdy przed nimi najgorsza część podróży. Coś takiego nie mogło dobrze wpłynąć na nastroje, siejąc zwątpienie i odbierając nadzieję. Nawet Sereda nie widzi sensu w dalszej wędrówce, ale musi wykonać powierzone jej zadanie. Teraz już nie mogą pozwolić sobie na błędy. Atak może przyjść z każdej strony.
Daimon i Lucyfer, cudem ocaleni z niewoli, za wszelką cenę starają się dołączyć do ekspedycji. Muszą się spieszyć, tylko Sereda wie, w jakim kierunku mają się kierować. W trudnej sytuacji znalazł się także Razjel, który ma problemy z utrzymaniem tajemnicy. Odgrywanie roli władcy Głębi coraz bardziej mu ciąży, nie pomaga mu też szpieg przysłany do pomocy. Mało tego, Nergal, szef głębiańskiej bezpieki, jest coraz bliższy odkrycia jego tożsamości, co może doprowadzić do katastrofy na niespotykaną skalę. Jasność odeszła, nie ma w kim pokładać wiary. Przyszłość maluje się w szarych barwach.
Maja Lidia Kossakowska rozpoczyna tam, gdzie zakończyła poprzednią część. Choć jeden kryzys został zażegnany, nie ma czasu na odpoczynek i zaleczenie ran, misja czeka. Na drodze wyprawy pojawiają się nowe przeszkody do pokonania. Wśród uczestników powoli pojawia się zwątpienie, uczucie niepokoju u beznadziei. Kolejne etapy wyprawy zahaczają o nowe lokacje, nieprzewidywalne i pełne zagrożeń, które zamieszkuje wiele ciekawych istot. Autorka nie pozostawia niczego przypadkowi, wszystko ma określone miejsce w opowieści, a każda postać rolę do odegrania. Jedni mniejszą, inni istotną dla przyszłych wydarzeń.
Dzieje się dużo, akcja jest dynamiczna i do samego końca trzyma w napięciu, ale jednocześnie momentami pozwala na rozluźnienie. Nie można narzekać na nudę. Autorka płynnie przechodzi pomiędzy poszczególnymi scenami i miejscami. Narracja podzielona jest na kilka postaci, w zależności od potrzeb fabularnych. Taki zabieg pozwala na uzyskanie pełnego obrazu wydarzeń, poznać zależności wśród bohaterów i śledzić interakcje, jakie między nimi występują. Pomaga w tym język i styl, jakim się posługuje. Sceny ociekają ironią i specyficznym poczuciem humoru.
Kossakowska kolejny raz potwierdza swoje ogromną wyobraźnię i umiejętności przeniesienia na papier jej wytworów. Uniwersum, w którym rozgrywają się wydarzenia, jest dopracowane, złożone i pełne życia. Z wprawą porusza się po kolejnych lokacjach, tych znanych z poprzednich części, jak i całkiem nowych. Każda inna od poprzedniej. Różniąca się ukształtowaniem terenu, stworzeniami i bóstwami, które je zamieszkują, prawami czy wpływem na historię oraz życie. Opisy są sugestywne i plastyczne, dzięki czemu możemy czerpać niesamowite wrażenia z lektury.
Wyprawa w Strefy Poza Czasem miała za zadanie zbadać pogłoski o obecności Pana, a ostatecznie stała się czymś dużo bardziej istotnym. Każdy przeżywa ją inaczej i oczekuje czego innego u jej kresu, co widać na przykładzie trójki bohaterów, Seredy, Daimona i Lucyfera. Pod koniec są już u kresu wytrzymałości, co przekłada się na ich zachowanie, wybuchy złości czy zwątpienie. Finał okazuje się dla nich trudną i gorzką lekcją. Muszą na nowo przewartościować swoje dotychczasowe istnienie i odkryć w sobie to, o czym zwyczajnie zapomnieli.
Trzeci tom „Bram światłości” wieńczy dzieło i kończy poszukiwania Jasności. Wyprawa dobiega końca, a jej wynik dla każdego jest inny. Sereda, Daimon i Lucyfer zyskują odpowiedzi, których szukali, i takie, których nie wiedzieli, że potrzebują. Kossakowska udanie zamyka trylogię, wyjaśniając wszystkie zależności i pozostawiając sobie furtkę na przyszłość. Miłośnicy jej twórczości będą zadowoleni z lektury. Mam nadzieję, że to nie koniec jej przygody z tym uniwersum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz