niedziela, 22 marca 2020

Recenzja: Mag bitewny. Księga 1 - Peter Flannery

Świat stanął w obliczu wojny i czeka go niechybna zagłada. Królestwa Furii muszą się zjednoczyć i stanąć naprzeciw wspólnemu wrogowi. Armia nieumarłych podbija kolejne tereny, niszcząc i przemieniając obrońców w opętanych. Stojące na ich czele demony wlewają w szeregi walczących przerażenie i rozpacz, odbierając chęć do walki i wszelką nadzieję. Szanse może wyrównać jedynie mag bitewny i jego smok. Dzięki wierze i magii zdolni zniwelować wpływ wroga. Jednak jest ich na świecie coraz mniej. Strach przed przywołaniem czarnego smoka, szalonego i śmiertelnie groźnego, odstrasza kolejnych kandydatów.

Falco Dante nie ma łatwego życia. Chorowity słabeusz, niezdolny do prawdziwej walki, a do tego syn szaleńca i zdrajcy. Maga bitewnego, który sprzymierzył się ze swoim czarnym smokiem. Materiał na rycerza, a tym bardziej bohatera nijaki. Chcąc zrozumieć czyny ojca, decyduje się na zgubną w skutkach decyzję, która na zawsze odmieni jego życie i przyszłość Furii. „Mag bitewny” to epicka opowieść o dorastaniu i walce z własnymi słabościami, odwadze i powinnościach, przyjaźni i poświęceniu.

Peter Flanerry stworzył ciekawe uniwersum, nakreślone z rozmachem i zróżnicowane. Historia umieszczona jest w fikcyjnym świecie Furii, podzielonym na siedem odrębnych królestw. Zgodnie z informacjami na stronie autora, poszczególne krainy są wzorowane na państwach średniowiecznej Europy. Dotyczy to w głównej mierze uzbrojenia, budowy pancerzy oraz taktyki wojskowej stosowanej przez poszczególne jednostki. Dużo uwagi poświęcona jak najlepszemu oddaniu wszelakich potyczek i starć z demonami czy samych ćwiczeń. Zrobiono to umiejętnie i z dokładnością, co sprawia, że mają one mnóstwo realizmu. Warto zaznaczyć, że walki są krwawe, brutalne, a zwycięstwo nie zawsze jest udziałem tej strony, której kibicujemy.

„Mag bitewny” to klasyczna powieść fantasy, w której zastosowano dobrze znane motywy. Bohater naznaczony przez los, który wyrusza do akademii magii i musi uratować świat. Nie jest to więc niczym nowym czy odkrywczym dla gatunku. To, co ją wyróżnia to sposób, w jaki poprowadzona została historia. Flannery sprawnie operuje językiem, pisze zajmująco i z polotem. Od pierwszej strony akcja jest wartka, z dobrymi rozwiązaniami fabularnymi i odpowiednio dobranym napięciem. Fabuła jest rozbudowana, z wieloma wątkami i różnymi punktami widzenia. Takie namnożenie informacji jest może nieco chaotyczne, ale ostatecznie okazuje się przemyślane i ma wpływ na całość. Zabieg ten pozwala na dokładne i szersze spojrzenie na wszystkie aspekty powieści.

Kreacja bohaterów wypada przyzwoicie. Istotny jest sposób ich przedstawienia i rola w opowieści. Mamy do czynienia z postaciami z krwi i kości, prześladowanymi przez przeszłości i własne słabości, pochodzenie czy wybory, ale gotowymi do poświęceń w imię wyższych celów. To jak opisuje ich Flannery, sprawia, że łatwo zyskują naszą sympatię. Trzeba wspomnieć o towarzyszach magów bitewnych. Smoki w książce to nie potężne kolosy, ale majestatyczne i inteligentne stworzenia wielkością zbliżone do koni.

Majestatyczne smoki, bitwy przy użyciu magii, demoniczna armia oraz bohaterowie, którym kibicujemy. Czego chcieć więcej? Książka jest wciągająca, czyta się dobrze i dostarcza odpowiedniej dawki rozrywki. Znajdą się pewne niedociągnięcia, ale w ogólnej ocenie nie przeszkadzają w lekturze.

Fabryka Słów podzieliła książkę na dwie osobne części. Biorąc pod uwagę obszerność oryginału, było to właściwe. Osobiście przeczytałem pozostałą część w oryginale i jest na co czekać. Powieść stanowi samodzielną historię, co jest plusem, ale jednocześnie autor pomija wyjaśnienie sporej ilości wątków.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz